poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 2

    Powoli otworzyłam oczy. Chwilę trwało zanim przypomniałam sobie gdzie jestem. Dostrzegłam niebieskie ściany z powieszonymi na nich zdjęciami 2paca, które były oprawione w antyramy. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na dębową podłogę, na której leżał puchaty, biały dywanik. Uświadomiłam sobie, że jestem u babci i niezmiernie się z tego ucieszyłam. Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut przed siódmą. Przecież to nie możliwe, żebym tak krótko spała! Nigdy nie wstawałam tak wcześnie! Chyba, że byłam do tego zmuszona.
Zwlekłam się z łóżka i zaczęłam rozpakowywać swoje ubrania z walizki. Nigdy nie lubiłam wykonywać tej czynności, ale gdybym nie powiesiła wszystkiego w szafie, to zapewne ciuchy leżałyby już pogniecione na podłodze. Byłam bałaganiarzem, choć lubię porządek.
    Wyciągnęłam z półki pierwszy lepszy sweter i jeansy sięgające nieco za kolano. Już całkowicie rozbudzona weszłam pod prysznic. Babcia nie mogła chyba zrobić niczego lepszego, kiedy kazała przebudować mały pokoik na łazienkę dla mnie. Po kilku minutach wytarłam mokre ciało w ręcznik i się nim obwinęłam. Zrobiłam sobie makijaż i uczesałam swoje blond włosy w wysokiego kucyka. Na samym końcu założyłam na siebie wyciągnięte wcześniej z szafy ubrania. Wpięłam w uszy kolczyki, które kształtem przypominały sprężynę, włożyłam na ręce pierścionki i jeszcze bransoletkę na prawą dłoń. Oczywiście wszystko wykonane ze srebra, bo złota nie toleruję. Po prostu mi się nie podoba.
    Tak ubrana zbiegłam po schodkach. Kiedy usłyszałam hałas dobiegający z kuchni od razu skierowałam do niej swoje kroki. Podeszłam do babci, która stała przy kuchennym blacie i coś mieszała w wielkiej misce. Dałam jej buziaka w policzek i usiadłam wygodnie na jednym z drewnianych krzesełek.
-    I jak się spało? - spytała.
-    Dobrze. Co będzie na śniadanie?
-    Omlety z syropem klonowym.
Zaoferowałam jej swoją pomoc w przygotowaniach, a wiedziałam, że się przyda, bo babcia zawsze szykowała dla nas niesamowicie wystawne śniadania. Zresztą nie tylko je. Nikt inny oprócz niej tak mnie nie rozpieszczał. Takiej babci naprawdę może mi pozazdrościć wielu ludzi.
Opowiadałam jej o szkole, kiedy do kuchni weszli uśmiechnięci rodzice.
-    Co będzie dobrego na śniadanie? - Spytał tata zaglądając mi przez ramię na patelnię, na której właśnie smażyły się omlety.
Nie zdążyłam niczego odpowiedzieć, gdyż do pomieszczenia wparował wściekły brat z moim telefonem komórkowym w dłoni.
-    Skąd masz mój...
-    Zostawiłaś wczoraj w aucie! - Wyjaśnił zirytowany, tym, że ktoś o tak wczesnej porze go budzi. - Nikola dzwoni.
Odebrałam od niego komórkę i pokazując gestem mamie, żeby popilnowała omletów wyszłam z kuchni i skierowałam się do salonu. Rozsiadłam się wygodnie na białej, skórzanej sofie i przyłożyłam telefon do ucha.
-    Hej! - przywitałam się.
-    No! Nareszcie dał ci telefon.
-    Żałuj, że nie widziałaś jaką miał minę. Tak jakby chciał mnie zabić tym telefonem - usłyszałam śmiech przyjaciółki.
-    A żałuję.
-    Masz czego. Co słychać?
-    Nic ciekawego. Muszę kupić rodzicom prezenty i nie mam pomysłu, może podrzucisz mi jakiś? - paplała. - A tak w ogóle to szkoda, ze cię tutaj nie ma...
Już jej miałam powiedzieć, że jednak przyjechałam do Niemiec na święta, ale postanowiłam zrobić jej niespodziankę.
-    Też żałuję, ale co zrobić? Nie wiem co im możesz kupić, ja dla swoich też jeszcze niczego nie mam.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez kilka minut dyskutując o tym, co można kupić rodzicom pod choinkę. Niby znam ich tyle czasu, ale kompletnie nie wiem, co można byłoby im kupić. Wszystko co przychodziło mi do głowy okazywało się kiepskim pomysłem. Zawsze miałam problem z prezentami. Jedyną osobą, której wiedziałam co kupić był Brian. Jemu do szczęścia wystarczyły gry komputerowe, albo jakieś akcesoria. I to wszystko.
-    Mary! - usłyszałam wołanie brata. - Śniadanie!
-    Już idę! - odkrzyknęłam, po czym zwróciłam się do Nikoli. - Muszę kończyć. Wesołych świąt!
-    Wzajemnie. Ale i tak szkoda, że cię tutaj nie ma...
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę, położyłam telefon na stolik i udałam się do jadalni, gdzie wszyscy już siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Nałożyłam sobie omleta na talerzyk i polałam leciutko syropem klonowym, który był strasznie słodki. Cała rozmowa przy stole tak jak zazwyczaj była prowadzona po niemiecku, ze względu na babcię. Nie powiem, żeby mi to w jakiś sposób przeszkadzało. Prawdę mówiąc to nawet lepiej, przynajmniej nie miałam jak zapomnieć tego języka. Natomiast mogłam go ciągle doskonalić.
* * *
    Zmarznięta stałam pod drzwiami domu Nikoli czekając aż ktoś mi otworzy. Miałam nadzieję, że przyjaciółka jest w domu, bo w przeciwnym razie nie będzie już tak wesoło, szczególnie, że było mi naprawdę zimo. Cóż... Uroki zimy...
    Po dwóch minutach, które wydawały mi się być wiecznością drzwi się uchyliły, a w nich zobaczyłam ładną brunetkę, która patrzyła na mnie tak jakby zobaczyła co najmniej ducha. Po chwili rzuciła mi się z piskiem na szyję.
-    Nie tak mocno, bo mnie udusisz - roześmiałam się. - Może byś mnie tak wpuściła do środka, co? Trochę tu zimno.
Odsunęła się robiąc mi przejście. Wyminęłam ją w drzwiach i weszłam do hollu utrzymanego w ciepłej tonacji. Rozebrałam się szybko w przedpokoju i udałyśmy się do jej pokoju. Od razu zajęłam miejsce przy grzejniku.
-    Czemu nie powiedziałaś jak dzwoniłam, że jesteś u babci? - Powiedziała z wyrzutem.
-    Chciałam zrobić ci niespodziankę - odparłam szczerze.
-    To ci się udało. Nawet stara nie wiesz jak się cieszę.
-    Chyba wiem... - puściłam jej oczko. - Mów co u ciebie.
Zaczęłyśmy opowiadać sobie co robiłyśmy przez te trzy miesiące, choć w zasadzie i tak o wszystkim wiedziałyśmy, bo dzwoniłyśmy do siebie i pisałyśmy przez Yahoo Messagera. Jednak to nie było to samo, co opowiedzenie sobie tego na żywo. Mówiąc o różnych zabawnych wydarzeniach z naszego życia miałyśmy łzy śmiechu w oczach. Jednak nie dane było nam długo porozmawiać, gdyż rodzice zadzwonili do mnie i kazali przyjść na obiad. Odkąd oni tacy troskliwi? Jednak nie zamierzałam się z nimi kłócić. Nie tym razem. Posłusznie udałam się w stronę powrotną do domu babci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz