czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 77



Skąd Georg się tu wziął? - zastanawiałam się w myślach. Czyżbyśmy byli rodziną? Albo należał do znajomych babci albo Svena? Nie. Raczej nie. Więc co on tutaj robi? Patrzyłam na niego zdziwiona jak mijał ludzi i kierował się w moją i Nikoli stronę. Przyjaciółka nie wyglądała na zszokowaną. Widocznie wiedziała, że Georg tu będzie. W duchu modliłam się, żeby tylko on tu był. No może jeszcze w ostateczności Gustav i Tom. Ale żeby nie było Billa. Rozejrzałam się po całej sali, ale nigdzie go nie dostrzegłam, więc może nie raczył pojawić się tutaj? Oby...
-          Cześć dziewczyny! - basista wykrzyknął entuzjastycznie zbliżając się do nas.
-          Hej - powiedziałam słabo.
Nie miałam ochoty na jakąkolwiek konwersację z kimkolwiek a już tym bardziej z przyjacielem Billa, który choć o tym nie wiedział, przypominał mi o nim. Nie to, żebym o nim choć na moment zapomniała, tylko mój mózg na widok Georga zaczął działać na dwa razy wyższych obrotach i jeszcze więcej zaczynał myśleć o Billu. Choć tego nie chciałam, bo to zbyt bolesne. Wrócę do Polski i już go nie zobaczę przez długi czas. Chyba, że na zdjęciach w czasopismach i internecie.  A to zdecydowanie za mało. Ja chcę go widzieć „na żywo”. Czuć jego dotyk... Do Niemiec przyjadę dopiero na święta wielkanocne, a i to nie wiem czy wtedy się z nim spotkam. Znając moje szczęście to nie. A mało prawdopodobne jest to, że do tego czasu się odkocham.
Bill jest pierwszym chłopakiem, w którym się tak mocno zakochałam. W którym się w ogóle zakochałam. A może to wcale nie jest miłość? Ale jak nie miłość to co? Zresztą jak odróżnić miłość od zwykłego zauroczenia? Po motylkach w brzuchu i dreszczach przechodzących przez całe ciało, kiedy ukochany stoi blisko ciebie? A może po tym, że nie można przestać o tej osobie myśleć? Pragnienie bycia z nią staje się pierwszorzędną wartością. Wszystko inne nagle traci znaczenie. Każdy przedmiot, każda rzecz przypomina ukochaną osobę. Nawet zwykły budynek kina, centrum handlowe czy widelec i nóż. A spojrzenie na zakochaną parę rani tak mocno, jeżeli nie możemy być ze swoją drugą połówką, że mamy ochotę zamknąć się gdzieś w ciemnym pokoju i przepłakać całe życie. Choć to i tak w niczym nie pomoże. Jeżeli to jest właśnie miłość, to jestem zakochana w Billu. Bardzo mocno. Jak jeszcze nigdy. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu, co czyni ją jeszcze piękniejszą...
Byłam tak pochłonięta rozmyślaniem, że nawet nie zauważyłam jak Georg odsuwa od mojego policzka swoje usta i sadowi się na krzesełku obok.
-          Skąd się tu wziąłeś? - zapytałam.
-          Menager kazał nam przyjść na ślub swojego ojca - lekko się skrzywił. - A wy jakim cudem się tu znalazłyście?
-          To babcia Mary Ann brała dzisiaj ślub - wyjaśniła przyjaciółka, a na twarzy Georga pojawiło się zdumienie.
-          Nie miałem o tym pojęcia.
-          Ja też nie wiedziałam, że Sven jest ojcem waszego menagera - powiedziałam, bo taka była prawda. Może powinnam skojarzyć po nazwisku, ale tak się nie stało. Nie mniej świadczy to też o tym, że gdzieś tutaj jest Bill. Serce zabiło mi mocniej, ale jednocześnie poczułam chęć ucieczki. Chciałam zniknąć stąd najszybciej jak to możliwe.
-          Przyjdziecie do nas do stolika? - poprosił. - Chłopaki się ucieszą, bo nie znamy tu nikogo...
-          Pewnie - usłyszałam głos Nikoli. W tym momencie poczułam się tak jakbym dostała czymś ciężkim w głowę. Ona nie może mi tego zrobić! Ja nie chcę tam iść! Boję się...
Georg gdzieś zniknął. Przyjaciółka wstała z miejsca i popatrzyła na mnie wyczekująco. Z ociąganiem poszłam w jej ślady i już po chwili przemierzałyśmy salę balową w poszukiwaniu stolika chłopców z Tokio Hotel. Na co nie miałam ochoty. A co więcej czułam, że jak zobaczę Billa to się rozpłaczę. Znowu. Nie chciałam, żeby mój organizm i dusza tak reagowały na jego bliskość, ale nie mam na to żadnego, nawet najmniejszego wpływu. Nie mam nawet wpływu na to o czym myślę, bo zawsze w jakiś niewytłumaczalny sposób Czarnowłosy musi się pojawić w mojej głowie.
Ciekawe jak zareaguje na mój widok. Czy spodoba mu się moja nowa fryzurka? O czym ja myślę? - zganiłam się w duchu. Przecież nie podobam mu się, więc czemu miałby zwracać uwagę na coś tak mało istotnego jak moja zmiana fryzury? Wczoraj pewnie też przytulił mnie z żalu. Zrobiło mu się przykro widząc mnie taką zapłakaną. Musiałam wyglądać okropnie, ale jakoś się tym za bardzo nie przejmowałam. Mówi się trudno i żyje dalej. Jednak ciężko zaakceptować fakt, że leżałam w jego ramionach, przytulona do niego tylko dlatego, że jemu było mnie żal. Właśnie żal. I nic poza tym. Można by się tu pokusić o stwierdzenie, że „lepsze to niż nic”, ale zdecydowanie bardziej wolałabym gdyby zostawił mnie w tym pokoju i wyszedł. Nie dałby mi tej głupiej nadziei, którą teraz czuję. Szkoda tylko, że jego gest wywołany był zwykłą litością nad załamaną i zapłakaną dziewczyną. Świadomość tego chyba jeszcze bardziej boli niż to, że Bill mnie tylko lubi. A może aż? To i tak lepsze niż nienawiść, którą jeszcze nie tak dawno do mnie żywił.
Podeszłyśmy do stolika chłopców i mnie zatkało. Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić. Moje serce zaczęło bić w zastraszającym tempie, a ciało przeszywały dreszcze. Bill jeszcze chyba nie wyglądał lepiej. Pozbył się mangowej fryzurki, którą teraz zastąpiły mocno wycieniowane włosy do ramion. W tym momencie miałam ochotę się na niego rzucić. Dosłownie rzucić. Tak jak zapewne zrobiłaby to niejedna fanka. Ale ja nie jestem jego fanką! Ja się w nim tylko zakochałam! Tylko...
-          Cześć chłopaki - przywitałam się.
Najpierw podeszłam do Gustava składając na jego policzku buziaka, a potem do Toma. Czułam na sobie wzrok Czarnowłosego, ale on przecież nie mógł na mnie zerkać! To musiał być jedynie wytwór mojej wyobraźni! Tak bardzo chciałam do niego podejść i pocałować na przywitanie... Jednak nie w policzek. W usta. Chciałam znowu poczuć jego wargi na swoich. Poczuć to przyjemne ciepło bijące od jego ciała. Czuć się kochana... Tak bardzo tego pragnęłam, ale bałam się. Bałam się nieznanego. I odrzucenia.
“If you get too near
[Jeśli dostaniesz się zbyt blisko]
I might disappear
[Mogłabym zniknąć]
I might lose my mind
[Mogłabym postradać zmysły]
Baby, I'm too lost in you
[Kochanie, jestem zbyt zatracona w tobie]
Caught in you
[Złapana w tobie]
Lost in everything about you
[Zatracona we wszystkim co dotyczy ciebie]
So deep, I can't sleep
[Tak głęboko, Nie mogę spać]
I can't think
[Nie mogę myśleć]
I just think about the things that you do (you do)
[Myślę tylko o rzeczach, które robisz]
I'm too lost in you
[Jestem zbyt zatracona w tobie]”
Powstrzymałam się całą siłą woli od uczynienia tego i usiadłam obok Toma. Dopiero teraz zerknęłam na Billa. Patrzył na mnie w oczekiwaniu, a zaraz potem zerwał się z miejsca i prawie przewracając krzesełko wtopił w tłum tańczących ludzi. Dopiero teraz dotarło do mnie, że postąpiłam okrutnie. Uraziłam po raz kolejny jego męskie ego, choć tego nie chciałam. Spuściłam głowę w dół i ukryłam twarz w dłoniach. Nie. Nie będę teraz płakała. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich znajdujących się przy stoliku. I tym razem to już nie moja wyobraźnia spłatała mi figla...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz