Tom widząc nienawistne spojrzenie Billa
udał się na górę. Nie chciał teraz konfrontować się z bratem w obawie, że tylko
wszystko jeszcze pogorszy. Ten pomysł z pokojami wcale nie był taki dobry, jak
mu się na początku wydawało, ale teraz już nic nie mógł zrobić. Modlił się w
duchu, żeby Nikoli udało się przekonać Mary Ann do powrotu, co z pewnością nie
będzie proste. Ale równocześnie wiedział, że tylko ona może tego dokonać w
zaistniałej sytuacji. Gitarzystę najbardziej zmartwiło jednak to, że przez niego
i Nikolę Mary Ann znowu pokłóciła się z Billem. A było już tak dobrze...
Czarnowłosy siedział bez ruchu na
brązowej kanapie i wyrzucał sobie w duchu to co zrobił. Czemu nie mógł dać Mary
Ann i Nikoli tych dwóch cholernych kart, zaciągnąć bliźniaka do pokoju i
urządzić mu tam awanturę? Bo brunetka mrugała i wywracała oczami dając mu tym
samym do zrozumienia, żeby się nie zamieniał? Bo chciał być blisko niej przez
te kilka dni, spędzać z nią tak dużo czasu jak tylko się da? Nie dość, że jest
tchórzem, to jeszcze idiotą! Przecież doskonale wiedział czym groziło nie
zgodzenie się. Tylko, że nie miał pojęcia, że Mary Ann postanowi wynieść się z
hotelu i poszukać sobie innego. Po raz kolejny zobaczył, że tak naprawdę w
ogóle jej nie zna. W takim razie dlaczego tak bardzo ją pokochał? Przecież nie
za wygląd! Nie należy do typu wzrokowców, dla których najważniejsza jest uroda
dziewczyny. Dla niego liczyło się coś więcej. Czasami zazdrościł Tomowi jego
charakteru. Choć byli bliźniakami, to w znacznym stopniu się od siebie różnili.
Nikola
spojrzała w kąt lobby, gdzie wcześniej siedzieli całą czwórką i się kłócili o
pokoje. Teraz siedział tam jedynie Bill. Po spojrzeniu jakim ją obdarzył
domyśliła się, że czeka na nią. I nawet wiedziała dlaczego.
-
Idę wykopać Georga i Gustava z pokoju... - westchnęła
Mary Ann.
-
Spróbuj z nim choć trochę pobyć. Może nie będzie tak źle?
-
Ok., spróbuję - powiedziała po czym zniknęła w windzie.
Brunetka skierowała się w stronę
brązowych sof, na których siedział wygodnie rozparty Bill. Żywiła nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży
pomiędzy tym dwojgiem. Przyjaciółka nie powinna robić awantur młodszemu
Kaulitzowi za to, że będą dzielili jeden pokój, bo sama tego pragnie. Chyba, że
ten znowu jej czymś podpadnie... Ale na to już nie miała wpływu.
Wokalista Tokio Hotel zgromił ją
spojrzeniem, po czym zaczął się wydzierać:
-
Wy chyba chcecie, żeby ona w ogóle przestała się do mnie
odzywać! - Nikola przestraszyła się, że swoim wrzaskiem postawi cały hotel na
nogi. - Wielkie dzięki za taką pomoc!
-
Skąd miałam wiedzieć, że zareaguje aż tak?! - dziewczyna
również podniosła głos, choć wiedziała, że Czarnowłosy ma rację. Gdyby Mary Ann
faktycznie uparła się, że znajdzie sobie inny hotel, to zdecydowanie nie
pomogłaby w niczym przyjaciółce ani Kaulitzowi.
-
Jesteś jej przyjaciółką? - powiedział z sarkazmem. - Kogo
to był pomysł?!
-
Hm... nasz - odparła zgodnie z prawdą. Nie zamierzała
kłamać, że nie wie o czym mówi, żeby nie zdenerwować go jeszcze bardziej.
-
Czyli?
-
No mój... Toma, Gustava i Georga. Powinniście się jakoś
wreszcie dogadać, widać, że...
-
A nie widzieliście, że było już dobrze?! - przerwał jej.
- Nie kłóciliśmy się już przez cały dzień, a przez wasz durny pomysł Mary Ann
jest na mnie wściekła!
-
Przesadzasz - powiedziała spokojnie. Wiedziała, że Mary
Ann wcale nie jest na niego zła, choć obawiała się, że będzie mu to okazywała,
żeby nie zobaczył jak bardzo się cieszy z takiego obrotu sprawy.
-
Tak! Ja zawsze przesadzam! - wykrzyczał i zostawiając
dziewczynę samą ruszył w stronę wind.
Młodszy Kaulitz nie miał ochoty na
dalszą konwersację z Nikolą. Tak. Był wściekły. Naprawdę wściekły, że o mały
włos a zniszczyłby swoją ostatnią szansę, na to, żeby być razem z Mary Ann.
Teraz musi uważać na każdy swój krok. Musi wyznać jej co czuje! I nie zamierza
przyjmować odmowy. Skoro blondynka była w nim zakochana kilka miesięcy temu, to
teraz postara się obudzić na nowo te uczucia. I wierzył, że mu się to uda.
Z takimi optymistycznymi myślami wsiadł
do windy razem z Hansem, który w rękach dzierżył rączki od walizek Mary Ann i
Billa. Został wcześniej uprzedzony przez Toma, że tym razem nie mają tak jak
zwykle pokoi. Trochę zdziwił się takim obrotem sprawy, ale nie do niego
należało wypytywanie. On po prostu wykonywał swoją pracę, którą zresztą lubił.
Nie była ona bardzo męcząca, a przy okazji dobrze płatna. Miał też wiele
sposobności, żeby poznać osobiście gwiazdy wielkiego formatu. Doskonale zdawał
sobie sprawę z tego jakie mają ciężkie życie i teraz po prawie piętnastu latach
obcowania z nimi wiedział, że za nic nie chciałby się zamienić miejscem. Wolał
swoje spokojne życie. Przynajmniej mógł robić to co mu się żywnie podoba. Ale
tego nie zrozumie człowiek, który nigdy nie miał do czynienia ze światem
show-biznesu.
Wysiedli
z windy i ramię w ramię zmierzali szerokim korytarzem w stronę pokoju numer
516. Bill coraz bardziej obawiał się tego, że Mary Ann nie będzie się do niego
odzywała, albo urządzi mu gigantyczną awanturę. A to dwie ostatnie rzeczy
jakich pragnął. Po dzisiejszym wspaniałym dniu, chciał, żeby pozostało tak już
na zawsze. Jednocześnie miał świadomość, że tak się nie stanie dopóki nie
wyjaśnią sobie wszystkich nieporozumień. Wiedział, że jeżeli tylko nadarzy się
ku temu okazja to wyzna jej swoje uczucia, nie bacząc na to czy go odrzuci czy
nie. Nie ważne jak bardzo będzie potem cierpiał. Musi spróbować!
Przyłożył
kawałek plastiku do czytnika i wszedł do pokoju. Hans poszedł w jego ślady.
-
Dzięki Hans - powiedział kiedy kierowca położył walizki w
małym hollu.
-
Proszę - mężczyzna szeroko się do niego uśmiechnął. - Do
jutra.
-
Tak... Do jutra... - powtórzył bezgłośnie zamykając za
nim drzwi.
Zdjął z siebie czarną, skórzaną kurtkę
z żółtymi wstawkami i powiesił w szafie. Wziął trzy głębokie wdechy i wydechy
po czym wszedł pewnym krokiem do drugiego pomieszczenia. Jego wzrok od razu
przykuła Mary Ann, która usiłowała rozsunąć łoże małżeńskie na dwa osobne
łóżka. Stało się dla niego jasnym, to, że nie chce powtórzyć już więcej
ubiegłej nocy, która była jak dotąd najlepszą w jego życiu. Kochał ją i mógł
być tak blisko. Ten jeden jedyny raz. Ale z drugiej strony czego się
spodziewał? Przecież nie tego, że skoro będą dzielili jeden pokój, to jeszcze
na dodatek łóżko. To byłoby zbyt piękne. Powinien cieszyć się tym co już ma.
Będzie mógł spędzać z nią naprawdę dużo czasu, a to niewątpliwie powód do
radości.
-
Może byś mi pomógł? - odparła chłodno.
-
Tak.
Już.
Podszedł do niej i wspólnymi siłami
zaczęli przesuwać łóżko. Jednak żadne z nich nie było zadowolone z tego powodu,
gdyż najchętniej spędzaliby każdą noc w swoich ramionach. Po dwóch minutach
zmagań meble stały w bezpiecznej odległości od siebie. Mary Ann usiadła na łożu i
zgromiła wokalistę spojrzeniem.
-
Wiedziałeś
o tym? - zapytała.
-
O czym? - wiedział o czym mówi blondynka, ale chciał
odwlec jak najdalej awanturę, która i tak zaraz nastąpi.
-
O tych pokojach - przewróciła oczami, bo doskonale
wiedziała, że Bill wie o czym mówi.
-
Nie.
-
Nie
bajerujesz?
Młodszemu Kaulitzowi zrobiło się
smutno. Przecież mówi prawdę więc czemu dziewczyna mu nie wierzy? Fakt. Nie dał
jej powodu do tego, żeby mu ufała, ale nie dał jej też powodu, żeby mu nie
ufała. Przecież ani razu jej nie okłamał. Co najwyżej nie powiedział
wszystkiego. Czyli tego, że ją kocha i nie może bez niej żyć.
-
Przecież mówię, że nie - odpowiedział zirytowany,
bardziej swoją złością na siebie niż jej słowami, które mimo wszystko go
dotknęły. - Niby skąd miałbym to wiedzieć?! A może ty to uknułaś?! A potem
odwaliłaś całą tą szopkę?! - jego każde słowo uderzało w nią jak szpilka
wbijana w serce. Przecież doskonale wie, że to nie był jej pomysł, więc czemu
tak mówi?
-
Tak! - podniosła głos. - Masz rację! Zaplanowałam to, bo
chciałam cię uwieść, a potem wytoczyć sprawę o gwałt! Byłabym sławna i bogata!
Ale mnie przejrzałeś... - Mary Ann wiedziała, że to brzmi niedorzecznie, ale
zawsze tak miała, że najpierw mówiła, a dopiero potem myślała. Wiedziała, że kiedyś
wpędzi ją to w poważne kłopoty.
Bill natomiast stał z otworzoną buzią i
zastanawiał się co ma jej odpowiedzieć. Szczególnie, że nie miał nic przeciwko
uwiedzeniu przez blondynkę, tym bardziej, że on już oddał jej całe serce. Czego ona może chcieć
więcej od niego?
-
Chciałam wiedzieć czy naprawdę się w to nie mieszałeś. To
wszystko - odparła po chwili już dużo spokojniej.
-
Sorry, wiem, że to nie twój pomysł - usiadł na łóżku. -
Poniosło mnie.
-
Nic się nie stało, ja też niepotrzebnie się uniosłam.
W pokoju zapanowała cisza. Oboje byli
zdziwieni tym, że tak łatwo poszło im przyznanie się do winy. Przeproszenie
drugiego. Może gdyby od razu tak postępowali, to nie narastałyby między nimi te
wszystkie nieporozumienia, które z czasem prowokowały ich do kłótni? Tego już
się nie dowiedzą, bo nie da się cofnąć czasu. Mogą się jedynie uczyć na
błędach, żeby nie popełniać ich ponownie.
Bill zastanawiał się czy nie powinien
zaproponować dziewczynie tego, co powinien uczynić na samym początku. Nie
będzie to proste, ale może jednak warto zaryzykować? Może nie będzie chciała
skorzystać z propozycji? Nie przekona się dopóki nie zapyta. Tylko czy naprawdę
chce znać odpowiedź? Szczególnie jeżeli będzie twierdząca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz