środa, 28 listopada 2012

Rozdział 30



Byłam przekonana, że zobaczę zdjęcie, które pojawiło się wcześniej w polskim i niemieckim Bravo. Nic bardziej mylnego. Na dwóch stronach były moje zdjęcia! Dosłownie zatkało mnie widząc swoje zdjęcie z legitymacji, a także fotkę przedstawiającą mnie i Edytę na zakupach. Oprócz tego był jeszcze fotomontaż. Zamiast Piotrka był Georg. Przebiegłam wzrokiem artykuł, który w całości był poświęcony mnie!
-          „Mary Ann Rose (16) obecna dziewczyna Georga Listinga (19) z Tokio Hotel mieszka w Polsce, dokładniej w Zielonej Górze. Duża odległość jednak nie jest dla nich problemem. Od przyjaciółki Mary Ann wiemy, że ma ona przyjechać do basisty Tokio Hotel na całe ferie, które od niedawna rozpoczęły się w Polsce. Dowiedzieliśmy się, że rozmawiają ze sobą całymi godzinami przez telefon...” bla, bla, bla... - mruknęłam wyraźnie niepocieszona. - „Jednak drogie fanki nie martwcie się! Do wzięcia jest jeszcze Bill, Tom oraz Gustav!” Pięknie!
-          Nie cieszysz się? Jesteś sławna w Niemczech - zażartowała Nikola.
-          Do diabła z taką sławą! - Warknęłam, przyglądając się ramce, w której były podstawowe informacje na mój temat. - To jest nienormalne! Zachowują się tak jakbym była drugą Britney Spears!
-          Wiem - Nikola spoważniała. - Wolałam ci to pokazać. Koleżanka czytała Yam i bardzo na ciebie wyzywała.
-          Super! Ciekawe ile jeszcze osób mnie nienawidzi za to, że jestem dziewczyną pana Listinga!
-          Wydaje mi się, że sporo. Ale nie martw się - próbowała mnie pocieszyć - wkrótce zapomną o tobie.
-          Mam taką nadzieję. Unikałam wszystkiego co z nimi związane jak ognia, a w nagrodę dostałam artykuł o sobie w Yamie!
W pokoju zapanowała cisza. Nikola najwyraźniej nie wiedziała co powiedzieć, a i ja zajęłam się bardziej wpatrywaniem w artykuł. Muszę coś z tym zrobić. Nie miałam zamiaru pozwolić, żeby w dalszym ciągu pojawiały się w prasie wzmianki o mnie. Przynajmniej nie tego typu. Zresztą kto chciałby zasłynąć jako dziewczyna/chłopak kogoś sławnego?
Miałam żal do Georga, że nie sprostował tego wszystkiego. Uważałam, że jest mi winien choć tyle, za zachowanie dla siebie jego sekretu. Niby nie chciałam nic w zamian, ale nie przypuszczałam też, że taka sytuacja jak ta, w której się znalazłam, będzie miała miejsce.
-          Dzięki za pokazanie mi tego - odezwałam się wreszcie. - Przynajmniej wiem na czym stoję.
-          Nie ma sprawy. - Po chwili wahania, dodała: - Co teraz?
-          Nic. Co ja mogę zrobić? Przecież nie zadzwonię do Bravo albo Yamu i nie umówię się na ekskluzywny wywiad.
-          Dlaczego nie?
-          Bo to nie ma sensu. I tak nikt nie wydrukowałby zwierzeń dziewczyny, którą nic nie łączy z basistą Tokio Hotel.
-          Zawsze możesz opowiedzieć kilka pikantnych szczegółów z życia Georga - puściła mi oczko, a ja zaczęłam się śmiać.
-          Muszę przyznać, że propozycja jest nad wyraz kusząca.
-          Ma się rozumieć.
-          Chyba mam inny pomysł - powiedziałam w końcu. Jeszcze nie byłam pewna czy jest dobry, ale lepszy nie chciał się pojawić w mojej głowie.
-          Jaki? - Zapytała z ciekawością.
Opowiedziałam jej o moim planie. Obie doszłyśmy do wniosku, że to się może udać, choć pewności nie miała żadna z nas. Postanowiłam, że jutro go zrealizuję. Im szybciej tym lepiej. Przynajmniej się nie rozmyślę.
-          A jak tam z Piotrkiem? Zerwałaś już z nim?
-          Tak. Masz to nawet na tym zdjęciu - wskazałam starannie opiłowanym paznokciem fotkę przedstawiającą mnie i Georga.
-          Przecież tutaj jest...
-          Wiem - przerwałam jej. - To fotomontaż. Piotrek dopadł mnie jak wychodziłam ze szkoły.
-          I jak zareagował?
-          Chciał, żebym dała mu kolejną szansę - powiedziałam kwaśno. - Mówił, że się zmieni, byle tylko być ze mną. Trochę było mi go żal... Chyba powinnam postąpić z nim trochę delikatniej... Ale to denerwujące jak mówisz mu: „nie” albo: „to koniec”, a on dalej swoje. Mam nadzieję, ze w końcu odpuści.
-          Na pewno - uśmiechnęła się. - Jeżeli ma trochę dumy, nie będzie zawracał ci więcej głowy.
Prawie do drugiej w nocy plotkowałyśmy o tym co robiłyśmy przez ten miesiąc, który się nie widziałyśmy. Przypadkowo zeszło też na temat Billa. Co dziwne, nawet się nie zdenerwowałam. Może dlatego, że zaczęłyśmy sobie żartować z jego nienagannego makijażu i zawsze perfekcyjnie ułożonych włosów?
* * *
            Wysiadłam z autobusu, tuż przed domem Kaulitzów. Przed drewnianym płotkiem, a także koło przystanku wystawały fanki Tokio Hotel. Wzdrygnęłam się widząc jak są skąpo ubrane. Gdyby to było lato, albo chociaż wiosna, całkowicie bym je zrozumiała, ale na pewno nie zimą. Zrobiło mi się żal tych dziewczyn. Wszystkie czekały pod domem lidera Tokio Hotel i jego bliźniaka mając nadzieję, że choć przez chwilę zobaczą swoich idoli. Przez moment zastanawiałam się kiedy te wszystkie dziewczyny zapomną o zespole z Magdeburga, albo im się znudzi.
            Podeszłam do domofonu. Wyciągnęłam rękę, żeby nacisnąć przycisk, kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłam się napotykając niebieskie oczy. Jakaś blond lala, ubrana w króciutką kurtkę, kończąca się tuż pod piersiami, uśmiechnęła się do mnie z pobłażaniem.
-          Nie ma sensu dzwonić. I tak nikt ci nie otworzy.
-          W takim razie będę dzwoniła tak długo, że w końcu ktoś mi otworzy - powiedziałam zdecydowanie. - A jeśli będzie trzeba, włamię się. Ten płotek tak groźnie nie wygląda...
-          Ale jesteś uparta. Zresztą rób jak chcesz - przyjrzała mi się uważnie, krzyżując dłonie na piersiach. - Czy... To ty jesteś Mary Ann?
-          Nie. Musiałaś mnie z kimś pomylić - powiedziałam szybko, naciskając guziczek.
Dziewczyna przyglądała mi się jeszcze chwilę, po czym prychnęła i odeszła do koleżanki. Zdenerwowana całą tą sytuacją, i tym, że musiałam poprosić o przysługę Billa Kaulitza albo Toma Kaulitza, trzymałam palec na domofonie. Kogoś w końcu zdenerwuje ten dźwięk i wyjdzie. Albo chociaż wyjrzy przez okno. Nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że jeżeli zobaczy mnie Bill albo Tom, zechcą dowiedzieć się czego chce osoba, która się z nimi kłóciła przy każdym spotkaniu.
Najchętniej poszłabym od razu do Georga, ale niestety znałam tylko adres bliźniaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz