- Halo? - usłyszał jej zaspany głos.
- Jak mogłaś zrobić coś takiego? - krzyczał do słuchawki.
- O co ci chodzi? - udawała, że nie wie o co chodzi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi! - kilka osób spojrzało się
w jego stronę.
- O ten cholerny wywiad! Musiałaś wszystko wygadać co ci
powiedziałem?! Nie mogłaś zachować tego dla siebie?
- Przepraszam - usłyszał cichutki głos dziewczyny, po
czym się rozłączyła.
Bill dzwonił do niej jeszcze dziesięć razy, gdyż chciał
się dowiedzieć czemu to zrobiła, a zwykłe przepraszam mu nie wystarczało.
Marina nawet sobie nie wyobrażała jak namieszała w jego życiu tym głupim
wywiadem. Miał w tej chwili ochotę potargać, spalić, zakopać wszystkie
egzemplarze tego wydania Yamu, jednak to niemożliwe. Wstał wściekły z ławki,
chwycił gazetę i prawie biegiem udał się z powrotem do hotelu. Co gorsza nie
mógł nawet żądać od czasopisma oficjalnych przeprosin, bo nie napisali nic co
mógłby odebrać jako obrazę osobistą. Na najbliższej konferencji prasowej
postara się zdementować te plotki, ale pewnie i tak nikt mu nie uwierzy, gdyż
dla prasy to kolejna sensacja, a na tym zarabia się najwięcej. Dziennikarze
zrobią wszystko dla pieniędzy i sławy. Nie obchodzi ich to, że zmarnują czyjeś
życie. Najważniejsze, że dostarczą czytelnikom wrażeń.
Do hotelu wszedł tylnymi drzwiami, tak
żeby nie spotkać się z fankami, które wystawały przed budynkiem. Wparował do
pokoju niczym burza. Rzucił gazetę na stolik, usiadł na kanapie i się w nią
wpatrywał starając się uspokoić. W jego głowie aż huczało od myśli. Szczególnie
zastanawiał się nad reakcją Mary Ann. Miał ogromną nadzieję, że nie pogorszy to
jeszcze bardziej już i tak złych stosunków między nimi.
- O! Bill! - perkusista wyglądał jakby zobaczył ducha,
gdyż to zawsze on pierwszy wstawał.
Gustav zajął miejsce obok przyjaciela i
podążył swoim wzrokiem w kierunku, w którym patrzył się Bill. Wziął gazetę ze
stolika i zaczął wertować strony w poszukiwaniu artykułu o nich. Natrafił na
zdjęcia Billa i Mariny, a także Mary Ann. Znowu się zaczyna - pomyślał, jeszcze
zanim zaczął czytać. Sam nie wierzył w to co widzi, jednak czuł, że to jest
prawda.
- Bill? - zapytał ostrożnie. - To prawda?
Chłopak chwilę milczał tak jakby
zastanawiał się czy odpowiedzieć czy nie. Analizował pytanie przyjaciela po
czym skinął potakująco głową. Gustav wytrzeszczył oczy. Czyli jednak Tom miał
rację.
- Zakochałeś się w Mary Ann?
- Nie.
- Ale tu jest napisane, że ewidentnie tak.
- Wiem - odparł cicho. - Ja już sam nie wiem – podniósł
ręce lekko w górę, a następnie je opuścił. - Ciągnie mnie coś do niej, ale się
ciągle kłócimy. Chciałem, żeby dała mi szansę, ale ona nie chciała. Pocałowałem
ją raz, a jeszcze do tej pory o tym myślę. Powiedziała, że już więcej nie chce
mnie widzieć, a ja i tak mam nadzieję, że jakoś się znowu spotkamy. To jest
głupie, bo ciągle o niej myślę, ale to mi nic nie daje oprócz rozkojarzenia -
wyrzucał z siebie niezbyt składnie, ale w tych kilku zdaniach opisał
praktycznie całą sytuację. - Rozumiesz coś z tego? Bo ja nie. Już sam nie wiem
co mam myśleć.
- Może powinieneś z nią pogadać na spokojnie? -
zasugerował nieśmiało.
- Próbowałem podczas kolacji, a i tak skończyło się
kłótnią. Ja z nią nie potrafię normalnie rozmawiać, a już tym bardziej nie
rozumiem czemu mnie do niej ciągnie.
- A mówiłeś jej o tym co czujesz?
- Nie! I nie powiem! - jego głos się podniósł
przynajmniej o oktawę.
- I tak się dowie z Yamu.
- Wiem - powiedział to prawie szeptem.
- Może jednak nie przeczyta... - Gustav sam nie wierzył w
to co mówi.
- Czego nie przeczyta? - zapytał zaspanym głosem Tom.
Bill wziął dalej tkwiący w rękach perkusisty egzemplarz
Yamu i rzucił Tomowi. Dreadowłosy przebiegł szybko wzrokiem artykuł.
- Czemu nic nie powiedziałeś? - zwrócił się do bliźniaka.
- A co miałem powiedzieć? Że sam nie wiem co czuję?! -
wydarł się na brata.
- Tak! Jestem twoim bratem! Zawsze mi wszystko mówiłeś! -
przyjrzał się dokładniej Billowi i zaczął się śmiać. Złość wyparowała z niego w
jednej chwili. - Skąd... Skąd masz... moje ciuchy?
- Ha ha... Bardzo śmieszne - powiedział zirytowany. -
Pożyczyłem sobie.
- Wyglądasz jak niedojeb!
- Dziękuję! To teraz - spojrzał z obrzydzeniem na
szerokie spodnie i bluzę w rozmiarze XXL - wiesz jak sam w tym czymś wyglądasz.
Bliźniacy zaczęli się kłócić. W tym czasie Georg wziął do
ręki już niesamowicie wygiętą gazetę i przeczytał wywiad. Poczuł ukłucie
zazdrości na myśl, że Mary Ann mogła się zakochać w Billu. Nie był w niej
zakochany, nic z tych rzeczy. Owszem dziewczyna mu się podoba, ale z całą
pewnością nie czuje do niej tego co młodszy Kaulitz. Po dawnym Billu zginął ślad.
Ten obecny praktycznie się nie odzywa, łatwo można go urazić czy zdenerwować,
nie śmieje się tyle co dawniej, nie żartuje, praktycznie nie je... Można by tak
długo wymieniać. Georg z całego serca życzył przyjacielowi, żeby między nimi
się jakoś ułożyło. Przecież kłócą się o same błahostki, co nie ma najmniejszego
sensu. Jednak prawdą jest, że miłość zmienia ludzi. Spojrzał na Billa. Siedział
na kanapie z założonymi rękami na piersi i wpatrywał się w jakiś bliżej
nieokreślony punkt.
- Bill, bracie, odezwij się. Dam ci colę - próbował
przekonać brata. - To może chcesz RedBulla? Albo Kinder
Bueno?
W pomieszczeniu panowała cisza. Widać, że czarnowłosy nie
miał najmniejszej ochoty się odezwać. Tom widząc, że jego brat stracił
całkowicie poczucie rzeczywistości poszedł do łazienki i napełnił szklankę
lodowatą wodą. Po chwili wrócił, a widząc, że brat w dalszym ciągu nie daje
najmniejszych oznak życia opróżnił całe naczynie prosto na głowę Billa. Chłopak
dopiero teraz się ocknął. Odgarnął mokre włosy z czoła po czym zaczął gonić
Toma po całym pokoju. Gerog z Gustavem przyzwyczajeni już do takiego zachowania
bliźniaków siedzieli na kanapie obserwując ich.
- Ale ja chciałem dobrze - tłumaczył gitarzysta.
- Tak... pewnie... Nie mogłeś wylać na mnie chociaż
ciepłej wody?
- Pomyślałem, że skoro mi pomaga rano zimna, to tobie tez
pomoże. I miałem rację - powiedział z dumą.
Bliźniaki przestali się ganiać dopiero wtedy gdy zabrakło
im sił, czyli jakieś dziesięć minut później. Obydwoje zmęczeni opadli na
kanapę.
- Georg przynieś coś do picia - poprosił Tom.
- Nic z tego. Sam sobie idź.
- To może ty Gustav? Zlituj się nad biednym kumplem.
- Jak już biegałeś, to mogłeś sobie wziąć coś do picia, a
nie... - prychnął. - Teraz to chcesz wykorzystać biednych kumpli.
- Pewnie. O niczym innym nie marzę, tylko o tym, żeby was
wykorzystać - odciął się. - To może ty bracie się pofatygujesz?
- Spadaj! Nie odzywam się do ciebie.
- Co z wami jest? Nie pomożecie potrzebującemu? - widząc,
że kręcą przecząco głową, dodał: - Zobaczycie opowiem o tym jacy jesteście
bezduszni w wywiadzie.
Wszyscy wybuchli śmiechem po jego słowach, tylko rzecz
jasna Tom zachował powagę. Stękając wstał z kanapy, przeszedł około trzech
metrów, wziął colę i wrócił na miejsce.
- I co? Bardzo się zmęczyłeś? - zapytał go Georg.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jaki kawał musiałem przejść!
Wypowiedzi Toma towarzyszyła kolejna salwa śmiechu. Nawet
Bill trochę się rozchmurzył, jednakże nie wtrącał się do rozmowy. Usłyszeli
melodyjkę "St. Anger" Metallicy. Dzwonił telefon perkusisty. Odebrał.
Chwilę rozmawiał z menagerem, po czym oznajmił chłopakom, żeby się szykowali,
bo za moment jadą na próbę. Bill usłyszawszy to od razu pognał do łazienki się
przygotować. Zapomniał, że ma na sobie w dalszym ciągu spodnie brata, które
krępują nieco ruchy i omal się przez to nie wywrócił. Nie zważając na śmiech i
docinki przyjaciół zamknął się w toalecie. W żadnym wypadku przecież nie pokaże
się bez makijażu i z tak oklapniętymi włosami. Pomalował się i ułożył mangową
fryzurkę. Zajęło mu to krócej niż zwykle, ale i tak długo, przez co Georg,
Gustav i Tom dobijali się do drzwi. Po czterdziestu minutach wyszedł dumny z
siebie. Tym razem wyszli z hotelu głównym wyjściem. Fanki zaniemówiły jak
zobaczyły Billa ubranego dalej w ciuchy Toma. Czuł się nieswojo, ale nie dał
tego po sobie poznać. Zrobił sobie kilka fotek z fankami, rozdał autografy i
razem z pozostałymi wsiadł do vana. Był pewny, że teraz te zdjęcia opanują
internet. W gazetach też zapewne zostaną umieszczone. Już widzi ten nagłówek:
"Bill w ciuchach Toma", albo "Bill Kaulitz zmienia swój
styl". I tak lepsze takie artykuły niż te o nim i Mary Ann.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz