środa, 28 listopada 2012

Rozdział 51



- Halo? - usłyszał jej zaspany głos.
- Jak mogłaś zrobić coś takiego? - krzyczał do słuchawki.
- O co ci chodzi? - udawała, że nie wie o co chodzi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi! - kilka osób spojrzało się w jego stronę.
- O ten cholerny wywiad! Musiałaś wszystko wygadać co ci powiedziałem?! Nie mogłaś zachować tego dla siebie?
- Przepraszam - usłyszał cichutki głos dziewczyny, po czym się rozłączyła.
Bill dzwonił do niej jeszcze dziesięć razy, gdyż chciał się dowiedzieć czemu to zrobiła, a zwykłe przepraszam mu nie wystarczało. Marina nawet sobie nie wyobrażała jak namieszała w jego życiu tym głupim wywiadem. Miał w tej chwili ochotę potargać, spalić, zakopać wszystkie egzemplarze tego wydania Yamu, jednak to niemożliwe. Wstał wściekły z ławki, chwycił gazetę i prawie biegiem udał się z powrotem do hotelu. Co gorsza nie mógł nawet żądać od czasopisma oficjalnych przeprosin, bo nie napisali nic co mógłby odebrać jako obrazę osobistą. Na najbliższej konferencji prasowej postara się zdementować te plotki, ale pewnie i tak nikt mu nie uwierzy, gdyż dla prasy to kolejna sensacja, a na tym zarabia się najwięcej. Dziennikarze zrobią wszystko dla pieniędzy i sławy. Nie obchodzi ich to, że zmarnują czyjeś życie. Najważniejsze, że dostarczą czytelnikom wrażeń.
Do hotelu wszedł tylnymi drzwiami, tak żeby nie spotkać się z fankami, które wystawały przed budynkiem. Wparował do pokoju niczym burza. Rzucił gazetę na stolik, usiadł na kanapie i się w nią wpatrywał starając się uspokoić. W jego głowie aż huczało od myśli. Szczególnie zastanawiał się nad reakcją Mary Ann. Miał ogromną nadzieję, że nie pogorszy to jeszcze bardziej już i tak złych stosunków między nimi.
- O! Bill! - perkusista wyglądał jakby zobaczył ducha, gdyż to zawsze on pierwszy wstawał.
Gustav zajął miejsce obok przyjaciela i podążył swoim wzrokiem w kierunku, w którym patrzył się Bill. Wziął gazetę ze stolika i zaczął wertować strony w poszukiwaniu artykułu o nich. Natrafił na zdjęcia Billa i Mariny, a także Mary Ann. Znowu się zaczyna - pomyślał, jeszcze zanim zaczął czytać. Sam nie wierzył w to co widzi, jednak czuł, że to jest prawda.
- Bill? - zapytał ostrożnie. - To prawda?
            Chłopak chwilę milczał tak jakby zastanawiał się czy odpowiedzieć czy nie. Analizował pytanie przyjaciela po czym skinął potakująco głową. Gustav wytrzeszczył oczy. Czyli jednak Tom miał rację.
- Zakochałeś się w Mary Ann?
- Nie.
- Ale tu jest napisane, że ewidentnie tak.
- Wiem - odparł cicho. - Ja już sam nie wiem – podniósł ręce lekko w górę, a następnie je opuścił. - Ciągnie mnie coś do niej, ale się ciągle kłócimy. Chciałem, żeby dała mi szansę, ale ona nie chciała. Pocałowałem ją raz, a jeszcze do tej pory o tym myślę. Powiedziała, że już więcej nie chce mnie widzieć, a ja i tak mam nadzieję, że jakoś się znowu spotkamy. To jest głupie, bo ciągle o niej myślę, ale to mi nic nie daje oprócz rozkojarzenia - wyrzucał z siebie niezbyt składnie, ale w tych kilku zdaniach opisał praktycznie całą sytuację. - Rozumiesz coś z tego? Bo ja nie. Już sam nie wiem co mam myśleć.
- Może powinieneś z nią pogadać na spokojnie? - zasugerował nieśmiało.
- Próbowałem podczas kolacji, a i tak skończyło się kłótnią. Ja z nią nie potrafię normalnie rozmawiać, a już tym bardziej nie rozumiem czemu mnie do niej ciągnie.
- A mówiłeś jej o tym co czujesz?
- Nie! I nie powiem! - jego głos się podniósł przynajmniej o oktawę.
- I tak się dowie z Yamu.
- Wiem - powiedział to prawie szeptem.
- Może jednak nie przeczyta... - Gustav sam nie wierzył w to co mówi.
- Czego nie przeczyta? - zapytał zaspanym głosem Tom.
Bill wziął dalej tkwiący w rękach perkusisty egzemplarz Yamu i rzucił Tomowi. Dreadowłosy przebiegł szybko wzrokiem artykuł.
- Czemu nic nie powiedziałeś? - zwrócił się do bliźniaka.
- A co miałem powiedzieć? Że sam nie wiem co czuję?! - wydarł się na brata.
- Tak! Jestem twoim bratem! Zawsze mi wszystko mówiłeś! - przyjrzał się dokładniej Billowi i zaczął się śmiać. Złość wyparowała z niego w jednej chwili. - Skąd... Skąd masz... moje ciuchy?
- Ha ha... Bardzo śmieszne - powiedział zirytowany. - Pożyczyłem sobie.
- Wyglądasz jak niedojeb!
- Dziękuję! To teraz - spojrzał z obrzydzeniem na szerokie spodnie i bluzę w rozmiarze XXL - wiesz jak sam w tym czymś wyglądasz.
Bliźniacy zaczęli się kłócić. W tym czasie Georg wziął do ręki już niesamowicie wygiętą gazetę i przeczytał wywiad. Poczuł ukłucie zazdrości na myśl, że Mary Ann mogła się zakochać w Billu. Nie był w niej zakochany, nic z tych rzeczy. Owszem dziewczyna mu się podoba, ale z całą pewnością nie czuje do niej tego co młodszy Kaulitz. Po dawnym Billu zginął ślad. Ten obecny praktycznie się nie odzywa, łatwo można go urazić czy zdenerwować, nie śmieje się tyle co dawniej, nie żartuje, praktycznie nie je... Można by tak długo wymieniać. Georg z całego serca życzył przyjacielowi, żeby między nimi się jakoś ułożyło. Przecież kłócą się o same błahostki, co nie ma najmniejszego sensu. Jednak prawdą jest, że miłość zmienia ludzi. Spojrzał na Billa. Siedział na kanapie z założonymi rękami na piersi i wpatrywał się w jakiś bliżej nieokreślony punkt.
- Bill, bracie, odezwij się. Dam ci colę - próbował przekonać brata. - To może chcesz RedBulla? Albo Kinder Bueno?
W pomieszczeniu panowała cisza. Widać, że czarnowłosy nie miał najmniejszej ochoty się odezwać. Tom widząc, że jego brat stracił całkowicie poczucie rzeczywistości poszedł do łazienki i napełnił szklankę lodowatą wodą. Po chwili wrócił, a widząc, że brat w dalszym ciągu nie daje najmniejszych oznak życia opróżnił całe naczynie prosto na głowę Billa. Chłopak dopiero teraz się ocknął. Odgarnął mokre włosy z czoła po czym zaczął gonić Toma po całym pokoju. Gerog z Gustavem przyzwyczajeni już do takiego zachowania bliźniaków siedzieli na kanapie obserwując ich.
- Ale ja chciałem dobrze - tłumaczył gitarzysta.
- Tak... pewnie... Nie mogłeś wylać na mnie chociaż ciepłej wody?
- Pomyślałem, że skoro mi pomaga rano zimna, to tobie tez pomoże. I miałem rację - powiedział z dumą.
Bliźniaki przestali się ganiać dopiero wtedy gdy zabrakło im sił, czyli jakieś dziesięć minut później. Obydwoje zmęczeni opadli na kanapę.
- Georg przynieś coś do picia - poprosił Tom.
- Nic z tego. Sam sobie idź.
- To może ty Gustav? Zlituj się nad biednym kumplem.
- Jak już biegałeś, to mogłeś sobie wziąć coś do picia, a nie... - prychnął. - Teraz to chcesz wykorzystać biednych kumpli.
- Pewnie. O niczym innym nie marzę, tylko o tym, żeby was wykorzystać - odciął się. - To może ty bracie się pofatygujesz?
- Spadaj! Nie odzywam się do ciebie.
- Co z wami jest? Nie pomożecie potrzebującemu? - widząc, że kręcą przecząco głową, dodał: - Zobaczycie opowiem o tym jacy jesteście bezduszni w wywiadzie.
Wszyscy wybuchli śmiechem po jego słowach, tylko rzecz jasna Tom zachował powagę. Stękając wstał z kanapy, przeszedł około trzech metrów, wziął colę i wrócił na miejsce.
- I co? Bardzo się zmęczyłeś? - zapytał go Georg.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jaki kawał musiałem przejść!
Wypowiedzi Toma towarzyszyła kolejna salwa śmiechu. Nawet Bill trochę się rozchmurzył, jednakże nie wtrącał się do rozmowy. Usłyszeli melodyjkę "St. Anger" Metallicy. Dzwonił telefon perkusisty. Odebrał. Chwilę rozmawiał z menagerem, po czym oznajmił chłopakom, żeby się szykowali, bo za moment jadą na próbę. Bill usłyszawszy to od razu pognał do łazienki się przygotować. Zapomniał, że ma na sobie w dalszym ciągu spodnie brata, które krępują nieco ruchy i omal się przez to nie wywrócił. Nie zważając na śmiech i docinki przyjaciół zamknął się w toalecie. W żadnym wypadku przecież nie pokaże się bez makijażu i z tak oklapniętymi włosami. Pomalował się i ułożył mangową fryzurkę. Zajęło mu to krócej niż zwykle, ale i tak długo, przez co Georg, Gustav i Tom dobijali się do drzwi. Po czterdziestu minutach wyszedł dumny z siebie. Tym razem wyszli z hotelu głównym wyjściem. Fanki zaniemówiły jak zobaczyły Billa ubranego dalej w ciuchy Toma. Czuł się nieswojo, ale nie dał tego po sobie poznać. Zrobił sobie kilka fotek z fankami, rozdał autografy i razem z pozostałymi wsiadł do vana. Był pewny, że teraz te zdjęcia opanują internet. W gazetach też zapewne zostaną umieszczone. Już widzi ten nagłówek: "Bill w ciuchach Toma", albo "Bill Kaulitz zmienia swój styl". I tak lepsze takie artykuły niż te o nim i Mary Ann.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz