- Zaczekaj zaraz wracam – odezwała się brunetka.
- Ok.
Patrzył jak Marina wstaje i idzie za Mary Ann do toalety.
Miał nadzieję, że dziewczyna nie palnie niczego głupiego, co by go mogło
zdradzić. Domyślał się, że brunetka chciała porozmawiać o nim. To było aż nadto
oczywiste. Jednak wydawała mu się miłą dziewczyną, która nie powie niczego
złego. Mimo tego czekał na jej powrót z niecierpliwością. Co chwila zerkał na
zegarek i zastanawiał się co one tam robią tyle czasu. Po dziesięciu minutach
zauważył je przy korytarzu prowadzących do toalet. Uznał, że musiały się
pokłócić, bo Mary Ann szybkim krokiem skierowała się w stronę swojego stolika.
-
Eh... – westchnęła brunetka sadowiąc się na swoim
miejscu.
-
Co mówiła? - nie
chciał o to pytać, ale nie mógł się powstrzymać. Chyba się pokłóciły.
- Prawdę mówiąc to niewiele, jakaś nierozmowna była.
- Mówiłem.
- Może i tak, ale jak zapytałam o typ chłopaka jaki jej
się podoba, to opisała ciebie.
Co? O czym ona mówi? Mary Ann mnie opisała? Te i inne
pytania momentalnie przeszły przez głowę Billa. Przecież to niemożliwe, żeby on
jej się podobał.
- O czym ty w ogóle mówisz? Musiało ci się przesłyszeć –
stwierdził po pięciu minutach intensywnego myślenia.
- Nie wydawało mi się. Ona się w tobie zakochała.
- Przestań się już zachowywać jak wróżka! – zirytował
się. – To nie jest śmieszne!
- Cóż – powiedziała spokojnie, nawet nie przejęła się
tonem Billa.
– Miej o to pretensje do mojej babci.
- Czemu akurat do niej?
- Bo to po niej jestem w jednej czwartej cyganką -
wyjaśniła.
- Bogu dzięki, że tylko w jednej czwartej. Może zmienimy
temat?
- Ok. Jak chcesz. Ja tylko próbowałam pomóc.
Już miał jej coś odpowiedzieć, ale się opanował. Sam
chciał zmienić temat, więc nie na miejscu byłoby jego kontynuowanie. Zamiast
tego zapytał jak to się stało, że wygrała ten konkurs. Nie interesowało go to
ani trochę, ale wolał o tym rozmawiać niż o nim i Mary Ann. Brunetka
opowiedziała mu jak to nie ona, tylko jej przyjaciółka wysłała kupon ze
zgłoszeniem do Yamu w jej imieniu. Najpierw miała ochotę ją zabić, ale potem
stwierdziła, że to nic nie da. Tym bardziej, że ona nie wygra tego spotkania.
Tłumaczyła, że na początku paplała bezsensu, ale potem widząc jak Bill patrzy
się na blondynkę stwierdziła, że też jest człowiekiem, więc nie musi przed nim
udawać kogoś kim nie jest.
- To wiele wyjaśnia. Może chciałabyś jechać ze mną do
chłopaków? – zaproponował sam nie wiedząc czemu. Może dlatego, że Marina nie
okazała się kolejną fanatyczką, tylko zwykłą miłą dziewczyną?
- Jeżeli nie sprawię kłopotu to bardzo chętnie.
- To chodź, jedziemy.
Oboje wstali i ruszyli po swoje kurtki. Czarna limuzyna
zamówiona przez redakcję Yamu już na nich czekała przed wyjściem z budynku.
Bill poprosił kierowcę, żeby ten zawiózł ich do domu Gustava, gdzie mieli być
też pozostali. Dwadzieścia pięć minut później samochód zatrzymał się przy
ładnej willi. Wysiedli i skierowali się w stronę drzwi znajdujących się z tyłu
domu. Bill otworzył je bez pukania czy też dzwonienia. Znaleźli się w ogromnej
kuchni. Wokalista wziął dwie puszki z coca-colą dla siebie i Mariny po czym
zaprowadził ją do chłopaków. Przedstawił im brunetkę. Na początku była
onieśmielona, ale potem się trochę rozgadała.
- Skąd wytrzasnąłeś taką fajną laskę? – zapytał Tom gdy
Marina już poszła.
- To ona wygrała ten konkurs w Yamie – jego głos był
niewyraźny, bo mówiąc to myślał o tym co powiedziała Mary Ann o typie chłopaka.
Może Marina naprawdę źle zrozumiała? Ale co jak dobrze...
- Czemu to nie ze mną kolacja była nagrodą? – zastanawiał
się na głos Tom.
- Może dlatego, że jestem popularniejszy i
przystojniejszy? Do tego można dodać inteligencję, poczucie humoru... –
wyliczał.
Bill wyraźnie zdenerwował Toma tą uwagą gdyż ten spojrzał
na niego wściekle i rzucił się na niego z pięściami. Ani na Georgu, ani na
Gustavie nie robiło to najmniejszego wrażenia. Bliźniaki często się bili.
Przynajmniej w ten sposób się odstresowywali. Kiedy oboje opadli z sił
rozłożyli się na kanapie i jakby nigdy nic dalej prowadzili rozmowę.
- Do czego między wami doszło? – Tom zapytał brata.
- Do niczego. A niby do czego miało dojść? To tylko głupi
konkurs.
- No nie wiem... A jakieś małe buzi-buzi?
- NIE! Do niczego nie doszło! Ile razy mam ci to
powtarzać?
- Dalej myślisz o tej... jak jej było...
- Mary Ann – podrzucił Gustav.
- O! – wykrzyknął triumfalnie. – Właśnie o nią mi
chodziło.
- Nie twoja sprawa – odburknął czarnowłosy.
- Jak nie moja braciszku, to czyja?
- Moja! – wykrzyknął.
- Co się dzisiaj stało, że taki zdenerwowany jesteś? Spotkałeś
ją i znowu się pokłóciliście? – dopytywał się.
- Nie kłóciliśmy się.
- Czyli jednak tam była – Tom dalej drążył, nie
przejmując się tym, że brat nie chce kontynuować tego tematu.
- Z kim tam była? – zapytał Georg.
- Z babcią, bratem i przyszłym dziadkiem.
- Przyszłym dziadkiem? – niedowierzał Gustav. – Jak to
możliwe?
- Nie wiem, tak powiedziała Marina.
- To ona ją zna?
- Nie sądzę, rozmawiały w toalecie.
Opowiedział im cały przebieg kolacji pomijając jedynie
swoje niechybne zakochanie się w Mary Ann. Tego akurat nie muszą wiedzieć. Tym
bardziej, że on w to nie chce wierzyć ani nawet o tym myśleć. Tom przyglądał
się bratu gdy ten mówił, a gdy skończył oświadczył: - Bill bracie, wpadłeś po
uszy.
- O czym ty mówisz? – udawał zdziwionego, choć dopiero
teraz zdał sobie sprawę, że praktycznie cały czas mówił o Mary Ann.
- O tobie i Mary Ann. Ona ci się podoba, a kto wie czy
nie coś więcej... Tom chciał dalej ciągnąć swoją wypowiedz, ale dostał od brata
prawie pełną puszką coca-coli.
- Bill idioto! – krzyczał gitarzysta. – Jestem cały mokry
i się lepię! Ble... – skrzywił się. – A do tego mam mokre dredy!
- To się umyj – skwitował bliźniak denerwując tym samym
jeszcze bardziej Toma, który nie chcąc pozostać mu dłużnym również rzucił w
brata puszką z napojem.
- Tom! – zawołał z obrzydzeniem. – Teraz ja też się cały
lepię... Bleh...
- To się umyj – Tom powtórzył słowa czarnowłosego.
- Kretyn! – krzyknął.
Wstał z kanapy i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Skierował się do łazienki. Czasami miał dosyć bliźniaka, ale tak naprawdę nie
wyobrażał sobie bez niego życia. Zdjął brudne ciuchy, wziął szybki prysznic i
się przebrał w czyste ciuchy. Zmył makijaż. Może i to nie całkiem normalne,
żeby chłopak się malował. Ale on to lubi. Lepiej wygląda w nim niż bez niego. A
do tego nadaje mu to nutkę tajemniczości. Tom, Gustav i Gerog też są malowani
do sesji, wywiadów albo na koncerty czy do teledysków, ale nie tak mocno jak
on. Bill wyznaje zasadę, że jak już się malować to tak, żeby było widać.
Zresztą uwielbiał być w centrum zainteresowania. Stojąc przed lustrem
rozmyślał. Na Toma zdenerwował się tylko dlatego, że ten powiedział mu prawdę.
On się naprawdę zakochuje w Mary Ann. Nie chciał, żeby na razie ktokolwiek się
o tym dowiedział, ale widocznie był kiepskim aktorem, bo zarówno Marina jak i
bliźniak go przejrzeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz