środa, 28 listopada 2012

Rozdział 45



- Zaczekaj zaraz wracam – odezwała się brunetka.
- Ok.
Patrzył jak Marina wstaje i idzie za Mary Ann do toalety. Miał nadzieję, że dziewczyna nie palnie niczego głupiego, co by go mogło zdradzić. Domyślał się, że brunetka chciała porozmawiać o nim. To było aż nadto oczywiste. Jednak wydawała mu się miłą dziewczyną, która nie powie niczego złego. Mimo tego czekał na jej powrót z niecierpliwością. Co chwila zerkał na zegarek i zastanawiał się co one tam robią tyle czasu. Po dziesięciu minutach zauważył je przy korytarzu prowadzących do toalet. Uznał, że musiały się pokłócić, bo Mary Ann szybkim krokiem skierowała się w stronę swojego stolika.
-          Eh... – westchnęła brunetka sadowiąc się na swoim miejscu.
-           Co mówiła? - nie chciał o to pytać, ale nie mógł się powstrzymać. Chyba się pokłóciły.
- Prawdę mówiąc to niewiele, jakaś nierozmowna była.
- Mówiłem.
- Może i tak, ale jak zapytałam o typ chłopaka jaki jej się podoba, to opisała ciebie.
Co? O czym ona mówi? Mary Ann mnie opisała? Te i inne pytania momentalnie przeszły przez głowę Billa. Przecież to niemożliwe, żeby on jej się podobał.
- O czym ty w ogóle mówisz? Musiało ci się przesłyszeć – stwierdził po pięciu minutach intensywnego myślenia.
- Nie wydawało mi się. Ona się w tobie zakochała.
- Przestań się już zachowywać jak wróżka! – zirytował się. – To nie jest śmieszne!
- Cóż – powiedziała spokojnie, nawet nie przejęła się tonem Billa.
– Miej o to pretensje do mojej babci.
- Czemu akurat do niej?
- Bo to po niej jestem w jednej czwartej cyganką - wyjaśniła.
- Bogu dzięki, że tylko w jednej czwartej. Może zmienimy temat?
- Ok. Jak chcesz. Ja tylko próbowałam pomóc.
Już miał jej coś odpowiedzieć, ale się opanował. Sam chciał zmienić temat, więc nie na miejscu byłoby jego kontynuowanie. Zamiast tego zapytał jak to się stało, że wygrała ten konkurs. Nie interesowało go to ani trochę, ale wolał o tym rozmawiać niż o nim i Mary Ann. Brunetka opowiedziała mu jak to nie ona, tylko jej przyjaciółka wysłała kupon ze zgłoszeniem do Yamu w jej imieniu. Najpierw miała ochotę ją zabić, ale potem stwierdziła, że to nic nie da. Tym bardziej, że ona nie wygra tego spotkania. Tłumaczyła, że na początku paplała bezsensu, ale potem widząc jak Bill patrzy się na blondynkę stwierdziła, że też jest człowiekiem, więc nie musi przed nim udawać kogoś kim nie jest.
- To wiele wyjaśnia. Może chciałabyś jechać ze mną do chłopaków? – zaproponował sam nie wiedząc czemu. Może dlatego, że Marina nie okazała się kolejną fanatyczką, tylko zwykłą miłą dziewczyną?
- Jeżeli nie sprawię kłopotu to bardzo chętnie.
- To chodź, jedziemy.
Oboje wstali i ruszyli po swoje kurtki. Czarna limuzyna zamówiona przez redakcję Yamu już na nich czekała przed wyjściem z budynku. Bill poprosił kierowcę, żeby ten zawiózł ich do domu Gustava, gdzie mieli być też pozostali. Dwadzieścia pięć minut później samochód zatrzymał się przy ładnej willi. Wysiedli i skierowali się w stronę drzwi znajdujących się z tyłu domu. Bill otworzył je bez pukania czy też dzwonienia. Znaleźli się w ogromnej kuchni. Wokalista wziął dwie puszki z coca-colą dla siebie i Mariny po czym zaprowadził ją do chłopaków. Przedstawił im brunetkę. Na początku była onieśmielona, ale potem się trochę rozgadała.
- Skąd wytrzasnąłeś taką fajną laskę? – zapytał Tom gdy Marina już poszła.
- To ona wygrała ten konkurs w Yamie – jego głos był niewyraźny, bo mówiąc to myślał o tym co powiedziała Mary Ann o typie chłopaka. Może Marina naprawdę źle zrozumiała? Ale co jak dobrze...
- Czemu to nie ze mną kolacja była nagrodą? – zastanawiał się na głos Tom.
- Może dlatego, że jestem popularniejszy i przystojniejszy? Do tego można dodać inteligencję, poczucie humoru... – wyliczał.
Bill wyraźnie zdenerwował Toma tą uwagą gdyż ten spojrzał na niego wściekle i rzucił się na niego z pięściami. Ani na Georgu, ani na Gustavie nie robiło to najmniejszego wrażenia. Bliźniaki często się bili. Przynajmniej w ten sposób się odstresowywali. Kiedy oboje opadli z sił rozłożyli się na kanapie i jakby nigdy nic dalej prowadzili rozmowę.
- Do czego między wami doszło? – Tom zapytał brata.
- Do niczego. A niby do czego miało dojść? To tylko głupi konkurs.
- No nie wiem... A jakieś małe buzi-buzi?
- NIE! Do niczego nie doszło! Ile razy mam ci to powtarzać?
- Dalej myślisz o tej... jak jej było...
- Mary Ann – podrzucił Gustav.
- O! – wykrzyknął triumfalnie. – Właśnie o nią mi chodziło.
- Nie twoja sprawa – odburknął czarnowłosy.
- Jak nie moja braciszku, to czyja?
- Moja! – wykrzyknął.
- Co się dzisiaj stało, że taki zdenerwowany jesteś? Spotkałeś ją i znowu się pokłóciliście? – dopytywał się.
- Nie kłóciliśmy się.
- Czyli jednak tam była – Tom dalej drążył, nie przejmując się tym, że brat nie chce kontynuować tego tematu.
- Z kim tam była? – zapytał Georg.
- Z babcią, bratem i przyszłym dziadkiem.
- Przyszłym dziadkiem? – niedowierzał Gustav. – Jak to możliwe?
- Nie wiem, tak powiedziała Marina.
- To ona ją zna?
- Nie sądzę, rozmawiały w toalecie.
Opowiedział im cały przebieg kolacji pomijając jedynie swoje niechybne zakochanie się w Mary Ann. Tego akurat nie muszą wiedzieć. Tym bardziej, że on w to nie chce wierzyć ani nawet o tym myśleć. Tom przyglądał się bratu gdy ten mówił, a gdy skończył oświadczył: - Bill bracie, wpadłeś po uszy.
- O czym ty mówisz? – udawał zdziwionego, choć dopiero teraz zdał sobie sprawę, że praktycznie cały czas mówił o Mary Ann.
- O tobie i Mary Ann. Ona ci się podoba, a kto wie czy nie coś więcej... Tom chciał dalej ciągnąć swoją wypowiedz, ale dostał od brata prawie pełną puszką coca-coli.
- Bill idioto! – krzyczał gitarzysta. – Jestem cały mokry i się lepię! Ble... – skrzywił się. – A do tego mam mokre dredy!
- To się umyj – skwitował bliźniak denerwując tym samym jeszcze bardziej Toma, który nie chcąc pozostać mu dłużnym również rzucił w brata puszką z napojem.
- Tom! – zawołał z obrzydzeniem. – Teraz ja też się cały lepię... Bleh...
- To się umyj – Tom powtórzył słowa czarnowłosego.
- Kretyn! – krzyknął.
Wstał z kanapy i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Skierował się do łazienki. Czasami miał dosyć bliźniaka, ale tak naprawdę nie wyobrażał sobie bez niego życia. Zdjął brudne ciuchy, wziął szybki prysznic i się przebrał w czyste ciuchy. Zmył makijaż. Może i to nie całkiem normalne, żeby chłopak się malował. Ale on to lubi. Lepiej wygląda w nim niż bez niego. A do tego nadaje mu to nutkę tajemniczości. Tom, Gustav i Gerog też są malowani do sesji, wywiadów albo na koncerty czy do teledysków, ale nie tak mocno jak on. Bill wyznaje zasadę, że jak już się malować to tak, żeby było widać. Zresztą uwielbiał być w centrum zainteresowania. Stojąc przed lustrem rozmyślał. Na Toma zdenerwował się tylko dlatego, że ten powiedział mu prawdę. On się naprawdę zakochuje w Mary Ann. Nie chciał, żeby na razie ktokolwiek się o tym dowiedział, ale widocznie był kiepskim aktorem, bo zarówno Marina jak i bliźniak go przejrzeli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz