czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 102



Siedział w hotelowym pokoju i średnio co trzydzieści sekund zmieniał kanał. Nie interesował go żaden nadawany w telewizji program. Bynajmniej nie dlatego, że większość z nich była po francusku. Tom, Gustav i Georg położyli się już dawno spać, tłumacząc, że muszą się wyspać przed jutrzejszą sesją zdjęciową, a on siedział na łóżku i czekał na powrót Mary Ann. Dochodziła już północ a jej nadal nie było. Coraz bardziej zaczynał się o nią martwić. A co jeżeli stało jej się coś złego? Może ktoś ją napadł, albo auto ją potrąciło? Albo się zgubiła? Albo... Przez jego plecy przeszedł zimny dreszcz gdy sobie wyobraził, że dziewczyna może leżeć teraz gdzieś na ulicy ranna. Nie darowałby sobie tego do końca życia! Stop! Musi przestać tak myśleć! Nie mogło stać jej się nic złego! Przecież jest z Nikolą... Pewnie za niedługo wróci cała i zdrowa, więc nie ma się czym przejmować. Tylko dlaczego nie potrafił sobie tego wmówić?
Usłyszał czyjeś kroki na korytarzu i cichy szept. Nadstawił ucha. Nie potrafił rozróżnić słów, ale doskonale usłyszał szczęk otwieranych i zamykanych drzwi. Wyłączył telewizor, wziął do ręki białą kartę magnetyczną od pokoju i wyszedł na korytarz. W tym samym momencie uchyliły się drzwi od pokoju Toma i Nikoli. Uśmiechnął się lekko na widok brata ubranego w same bokserki.
-          Hej, jest u ciebie Mary Ann?
-          Hej, jest u ciebie Nikola? - spytali jednocześnie.
-          Jeszcze nie wróciła - powiedział smutno Bill kierując się w stronę swojego pokoju.
Przyłożył kartę do czytnika i uchylił drzwi. Tom wszedł za nim do środka i usadowił się wygodnie na łóżku. Czarnowłosy poszedł w jego ślady. Przez chwilę między nimi panowało milczenie. Każdy z nich był pochłonięty własnymi myślami. Jednak dotyczyły one tego samego. Dwóch dziewczyn, które mimo późnej pory błądzą gdzieś po Paryżu. I nie dają znaku życia.
-          Dzwoniłem do Nikoli, ale nie odbiera telefonu - pierwszy odezwał się Tom.
-          Mary Ann też nie odbiera. Myślisz, że stało im się coś złego?
-          Nie sądzę, ale mogłyby już wrócić...
Tom Kaulitz jeszcze nigdy nie martwił się w takim stopniu o jakąkolwiek dziewczynę. Miał nadzieję, że Nikola ulituje się nad jego nerwami i zaraz wróci. Cała i zdrowa. Bał się, że mogło jej się coś stać. W niewyjaśniony sposób traktował ją zupełnie inaczej niż wszystkie inne kobiety. Czuł, że dziewczyna staje mu się z dnia na dzień coraz bliższa.
-          Pierwszy raz widzę, że martwisz się o dziewczynę - Bill uderzył lekko brata w ramię.
-          Widzisz, bo Nikola jest inna niż wszystkie inne - wyznał bratu, to co sam odkrył dopiero jakąś godzinę temu, kiedy siedział sam w pokoju i czekał na jej powrót.
-          To tak jak Mary Ann. Jeszcze nigdy nie kochałem nikogo tak mocno jak ją...
-          Kiedy zamierzasz jej to powiedzieć? - spytał.
-          Chciałbym jak najszybciej, ale nie chcę powiedzieć tego tak... - przez chwilę się zawahał. - Zwyczajnie... To musi być coś niesamowitego. Tak jak to co do niej czuję.
-          Zawsze byłeś romantykiem - Tom obdarzył bliźniaka uśmiechem. - Nie to co ja...
-          Ty zawsze bajerowałeś panienki... Tak jak dzisiaj Annette.
-          Tak, ale widzisz, one nigdy nie znaczyły dla mnie zbyt wiele... - przyznał szczerze. Zresztą wiedział, że przed bratem nie musi mieć żadnych tajemnic. - Zazdroszczę ci, że zakochałeś się w Mary Ann.
-          Nie wiem czy jest czego - Czarnowłosy ciężko westchnął. - Samo zakochanie się to jeszcze nie wszystko jak nie możesz być z osobą, którą kochasz.
-          Tak, ale ty przecież możesz z nią być.
-          Niby tak... Czasami mam wrażenie, że coś do mnie czuje, ale zaraz staje się niedostępna. Już sam nie wiem co mam o tym myśleć... boję się, że mnie...
W tym momencie drzwi pokoju się otworzyły, a do środka weszła uśmiechnięta od ucha do ucha Mary Ann. Młodszy Kaulitz ucieszył się na jej widok, ale zaraz zaczęła wzbierać w nim złość.
* * *
            Tom widząc minę bliźniaka podszedł szybko do Mary Ann dał jej buziaka w policzek na przywitanie i życząc miłych snów opuścił pokój. Cieszył się, że już wróciły, ale jednocześnie czuł jak ogarnia go złość. Przecież mogły wysłać chociaż głupiego smsa z wiadomością gdzie są! Przynajmniej by się tak nie martwili! Przyłożył kartę magnetyczną do czytnika i wszedł do pokoju. Z łazienki dochodził cichy szmer wody. Usadowił się wygodnie na fotelu i czekał aż brunetka wyjdzie. Zastanawiał się co się z nim dzieje. Nigdy jeszcze żadna dziewczyna nie była mu tak bliska, a zarazem tak daleka. Traktował Nikolę jak przyjaciółkę, ale czy możliwa jest przyjaźń między chłopakiem, a dziewczyną? Dopóki jej nie poznał był zdania, że nie, potem uznał, że to możliwe, ale teraz już nie był wcale tego taki pewny. Nawet piękna Annette nie zrobiła dzisiaj na nim większego wrażenia...
            Drzwi łazienki lekko skrzypnęły i po chwili w saloniku pojawiła się uśmiechnięta Nikola. Co one dzisiaj są takie szczęśliwe? Oni się o nie martwią, prawie wychodzą z siebie, a one mają przyklejony uśmiech do twarzy tak jakby nic się nie stało!
-          Gdzie byłaś?! - zapytał ostro. - Jest już prawie druga w nocy!
Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem. Jakim prawem mówi do niej takim tonem?
-          Nie muszę ci się tłumaczyć - odparowała. - Zresztą ciebie też nie było jak wróciłam!
-          Bo byłem u Billa!
-          Nie musisz mi się tłumaczyć.
-          Mogłyście chociaż wysłać smsa gdzie jesteście! Bill odchodził od zmysłów! - chciał dodać, że on też, ale się powstrzymał.
-          Jak widzisz ani mi ani Mary Ann nic się nie stało.
-          A co jakby się stało?! Nie pomyślałaś o tym?!
-          Zamknij się już, bo cały hotel postawisz na nogi swoim krzykiem - powiedziała spokojnie.
-          Nie zamknę się! Będę krzyczał ile będę chciał! Mam gdzieś czy postawię cały hotel na nogi czy nie!
-          Tom, jestem zmęczona. Daj sobie spokój.
-          Zmęczona?! A czym jeśli można wiedzieć?! I nie dam sobie spokoju!
-          Nie twoja sprawa. I przestań się na mnie drzeć!
Podszedł do niej i złapał za nadgarstek. Był na nią naprawdę wściekły, ale jednocześnie miał ochotę ją pocałować. Skąd u niego te myśli? Może już za długo nie miał żadnej dziewczyny?
-          Puszczaj! - wrzasnęła.
-          Nie, dopóki nie powiesz gdzie byłaś!
-          Już ci mówiłam! Nie twój interes! Mogę robić co tylko chcę! - teraz to ona była wściekła. Nie podobało jej się to, że Tom na nią wrzeszczy. Tym bardziej, że nic mu do tego o której wraca do hotelu. Przyjechała do Paryża i chce wykorzystać maksymalnie ten czas! A on jej w tym nie przeszkodzi!
-          A właśnie, że mój! Tak ciężko odebrać telefon?! No chyba, że byłaś zajęta...
-          Co ty sugerujesz? - spytała zdumiona jego słowami.
-          A niby co innego mogło ci uniemożliwić zadzwonienie?
W tym momencie nie wytrzymała. Wyprostowała wolną dłoń i się zamachnęła, jednak chłopak złapał jej rękę. Wściekła zaczęła się wyrywać.
-          Tom! Zostaw mnie! Natych...
Nie zdążyła dokończyć, gdyż starszy Kaulitz zatkał jej usta swoimi. Zszokowana oderwała się od niego i spojrzała z niedowierzaniem.
-          Co ty... - zaczęła, ale Dreadowłosy ponownie ją pocałował. Tym razem już nie oponowała oddając się pieszczocie. W życiu nie czuła czegoś takiego podczas całowania. Zawsze było miło, ale nigdy nie odbierała tego w taki sposób jak teraz. Jej wszystkie zmysły brały udział w tej czynności co było niesamowitym doświadczeniem. Opadli na łóżko dalej się całując. Dopiero kiedy zabrakło jej tchu odsunęła się od niego, żeby zaczerpnąć powietrza.
-          Czułaś to? - spytał nieśmiało Tom patrząc jej głęboko w oczy. Całował się z wieloma dziewczynami, ale tylko z nią było mu tak przyjemnie. Nie chciał już smakować ust żadnej innej, bo wiedział, że żadne nie będą słodsze od jej warg.
-          Co?
-          No... ten... to... - plątał się. Nigdy nie potrafił mówić otwarcie o swoich uczuciach. Szczególnie wtedy gdy były takie intensywne jak w tej chwili. Nikola pogłaskała go delikatnie po policzku, po czym musnęła delikatnie jego usta.
-          Też to czułam - uśmiechnęła się. - Nie wiem jak ty, ale ja już idę spać. Byłabym wdzięczna jakbyś opuścił moje łóżko.
-          Nic z tego - powiedział twardo. - Nigdzie się stąd nie wynoszę.
-          To ja idę spać do twojego łóżka, a ty sobie możesz tu zostać - podniosła się do pozycji siedzącej, ale zaraz Tom objął ją mocno w pasie.
-          Nigdzie cię nie puszczę - odparł ze śmiechem.
-          Puścisz.
-          A założymy się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz