środa, 28 listopada 2012

Rozdział 23



            Włączyłam laptopa z zamiarem pogadania z Nikolą. Czekałam ponad dwie godziny, przeglądając różne strony internetowe, zanim raczyła się pojawić na Yahoo Messager. Od razu do niej zagadałam.
Mary_Ann: Hej! ;*
Nikola: Hej ;* Co tam?
Mary_Ann: Dowiedziałam się od Edyty, że tamtych czterech chłopaków, to Tokio Hotel...
Nikola: Kto?
Mary_Ann: I Ty - rodowita Niemka, tego nie wiesz? XD
Nikola: No właśnie nie wiem. Gdybym wiedziała, to bym się nie pytała...
Mary_Ann: Tokio Hotel to ponoć najpopularniejszy zespół w Niemczech...
Nikola: Poważnie?
Mary_Ann: Przecież mówię! Edyta ma wszystkie ściany wyklejone ich plakatami! Masakra!
Nikola: <lol> Trzeba było wziąć od nich autografy xD
Mary_Ann: Taaak... Masz rację. Sprzedałabym na allegro ;P
Nikola: Martin do mnie dzwonił...
Mary_Ann: I co mówił?
Nikola: Chciał się umówić...
Mary_Ann: Znając Ciebie, pewnie go spławiłaś...
Nikola: Jakbyś wiedziała... Ale on jest strasznie uparty. Powiedział, że tak czy inaczej po mnie przyjedzie.
Mary_Ann: Nie rozumiem czemu nie chcesz się z nim spotkać. Przecież to fajny chłopak. I przystojny ;)
Nikola: Wiem, ale znasz mnie.
Mary_Ann: Tak, żaden chłopak nie może mieć łatwo w życiu xD
Nikola: Powiedzmy... Muszę kończyć. Ojciec...
Mary_Ann: Ok, to pa! ;*
Nikola: Pa! ;*
            Nie byłam zaskoczona tym, że Martin chciał umówić się z Nikolą. Wystarczyło na niego spojrzeć w sylwestra. Przyjaciółka zdecydowanie wpadła mu w oko, a wyglądało na to, że on jej również. Wiedziałam, że jeżeli chłopak chce być z brunetką, będzie się musiał nieźle namęczyć, żeby ją zdobyć. Nikola nie była aż tak wymagająca i rozkapryszona jak mogłoby się wydawać, tylko lubiła trzymać chłopaków w niepewności. Podejrzewam, że gdyby naprawdę straciła dla kogoś głowę, dałaby mu niezłą taryfę ulgową.
            Po rozmowie z Nikolą wyłączyłam laptopa. Nie miałam zbyt dużo do roboty, zważywszy na to, że w szkole póki co nie było wiele nauki. Wyciągnęłam kosmetyczkę, w której trzymałam wszystkie swoje lakiery do paznokci i wyciągnęłam kilka buteleczek z kolorowymi emaliami. Po półtorej godziny miałam na pazurkach śliczne pingwiny. Odczekałam kolejne pół godziny, aby lakier dobrze wysechł, po czym poszłam do Edyty, żeby pochwalić się swoim dziełem.
            Zapukałam do drzwi i czekałam chwilę aż mi otworzy.
-          Hej - przywitałam się, widząc wysoką brunetkę stojącą na progu. - Przyszłam się pochwalić - powiedziałam z uśmiechem, wyciągając dłonie, tak aby mogła obejrzeć moje pazurki.
-          Jej! - pisnęła. - Ale super!
-          Dzięki - wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu, wchodząc do kuchni.
Na szczęście Edyta nie kazała siedzieć mi u siebie w pokoju, bo podejrzewam, że nie zniosłabym dobrze oglądania Tokio Hotel. Zdążyłam się na nich napatrzeć wystarczająco w Magdeburgu i Loitsche. Gdyby tylko przyjaciółka była tak kochana i oszczędziłaby mi rozmowy o nich byłabym w siódmym niebie. Niestety paplała o nich jak najęta, nie przejmując się moimi uwagami, że temat Tokio Hotel kompletnie mnie nie interesuje, a wręcz drażni. Starałam się wpuszczać jej słowa jednym uchem, a wypuszczać drugim, ale i tak kilka szczegółów utkwiło mi w pamięci. I rak dowiedziałam się, że blondynek ma na imię Gustav i jest perkusistą, Tom gra na gitarze, Georg na basie, a Bill, co zbytnio mnie nie zdziwiło, jest wokalistą.
Po ponad godzinie miałam już serdecznie dość paplaniny Edyty o tym jacy oni są słodcy, milusi, kochani, seksowni, przystojni... I tak nie zamierzałam póki co zmieniać zdania na ich temat. Tym bardziej, że poznałam ich osobiście i mniej więcej wiem jacy są. Oczywiście nie znam ich na tyle dobrze, żeby oceniać, bo wcale nie muszą być tacy aroganccy i niemili, ale mnie dali się poznać właśnie z tej strony.
Widząc rumieńce na twarzy Edyty, kiedy zaczęła rozpływać się nad Billem, wpadło mi do głowy głupie pytanie, które postanowiłam jej zadać.
-          A co gdyby okazało się, że są gejami? Dalej marzyłabyś o ślubie z Kosmitą, albo pozostałymi?
-          Wypluj to! Oni nie mogą być gejami! To niemożliwe!
-          A jakby byli bi? Wiesz... - zaśmiałam się. - Raz chłopaczek, raz dziewczynka, żeby życie miało smaczek...
-          Nie żartuj sobie ze mnie! Oni są całkowicie hetero!
Uśmiechnęłam się do niej lekko. Zastanawiałam się jakby zareagowała gdybym powiedziała jej o tym, że Georg całował się z Andreasem. Całkiem możliwe było to, że zwyczajnie by mi nie uwierzyła. Inna sprawa, że obiecałam basiście, że nie zdradzę jego małej tajemnicy.
            Widziałam po minie Edyty, że trochę pogniewała się na mnie o tamto pytanie. Nie zamierzałam jednak jej przepraszać. Skoro ona ma prawo do ubóstwiania ich, to ja mam prawo do nielubienia i uważania, że są aroganccy. Przynajmniej Kosmita z Dreadowłosym.
-          Ja nie wiem co ty widzisz w tym całym Byllusiu, Tłomie, Głustavie i Głorgu - westchnęłam, specjalnie przekręcając ich imiona.
-          Są słodcy, przystojni, zabawni... Billowi albo Tomowi - imiona bliźniaków wypowiedziała dobitnie, tak jakby chciała mi uświadomić z jaką czcią należy je wypowiadać - od razu wskoczyłabym do łóżka.
-          O Buddo! Jakie dzisiaj głupoty gadasz... - powiedziałam z politowaniem. - Opanuj się dziewczyno!
Edyta pogniewała się na mnie jeszcze bardziej za te słowa. Nie zamierzałam jednak przepraszać. Jestem jej przyjaciółką, a przyjaciółka powinna mówić to co myśli. Nawet jeżeli jest to całkowicie sprzeczne ze zdaniem osoby z którą się przyjaźni. Szczególnie, że jej paplanina o Tokio Hotel powoli zaczyna się robić niebezpieczna, nie tylko dla niej, ale i dla mojego zdrowia psychicznego. Jeszcze trochę wysłuchiwania o tym jacy oni są wspaniali, a przyjadą panowie w białych kitlach, założą mi kaftan bezpieczeństwa i wywiozą do szpitala dla obłąkanych. Albo co gorsza uwierzę, że oni są naprawdę tacy wspaniali...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz