środa, 28 listopada 2012

Rozdział 61



Postanowił podejść bliżej, żeby móc się lepiej przyjrzeć tym dwóm. Schylił się koło nich podając rękę fankom. I nagle zaniemówił. Wyprostował się. Poruszał ustami jednak nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Nie widział tego jak chłopaki zerkają na siebie z niepokojem. Starali się jednak uratować sytuację. Dalej grali tak jakby ta przerwa była celowa, jednak każdy z nich zerkał nerwowo na Billa. A on tylko stał wpatrzony w Mary Ann jak w obrazek. Nagle wszystko dla niego przestało istnieć. Nic się nie liczyło. Zobaczył na jej twarzy wyraz zdziwienia. Wiedziała, że nie było tej przerwy w planach. Zaczęła do niego nerwowo machać, żeby zaczął śpiewać. Jeden z nielicznych przyjaznych gestów z jej strony, chociaż i tak na myśli miała pewnie bardziej dobro Georga i Gustava, a nawet Toma niż jego samego. Zrobiło mu się smutno na tę myśl. Ale teraz nie czas na smucenie się. Dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt osiem fanek wpatrywało się w niego w oczekiwaniu aż ponownie usłyszą jego głos. Nie może ich zawieść. Teraz powinien odsunąć swoje uczucia na bok.
„The show must go on
Inside my heart is breaking
My make- up may be flaking
But my smile still stays on”.
Przybliżył mikrofon do ust i niepewnie zaczął śpiewać. W głowie jednak miał tylko i wyłącznie Mary Ann. Pomylił dwa razy tekst, ale się tym nie przejął. Kolejną piosenką miało być „Ich bin nicht ich”. Utwór idealnie odzwierciedlał to co czuje do niej. W tym momencie postanowił zrobić coś czego wcześniej nie robił i coś co może spowodować kłótnię z menagerem. Jednak nie przejął się tym w najmniejszym stopniu. Zabrzmiały pierwsze akordy piosenki. Wyciągnął rękę do Mary Ann zapraszając ją tym samym na scenę. W oczach dziewczyny dostrzegł chęć mordu, upór, ale także tęsknotę? Musiało mu się wydawać. W każdym razie w tym momencie chciał, żeby znalazła się blisko niego. Jednak ona najwyraźniej nie miała takich samych pragnień jak on. Momentalnie koło miejsca, w którym stała pojawiło się kilku ochroniarzy, żeby odsunąć barierkę i pomóc wgramolić jej się na scenę. Dziewczyna zapierała się jak tylko mogła, ale on nie zrezygnuje. Dalej trzymał wyciągniętą dłoń. Dopiero kiedy brunetka znajdująca się obok niej zaczęła wypychać ją na scenę uległa. Złapała Billa mocno za rękę i zgrabnie weszła na podest. Stała obok niego i się w niego wpatrywała, tak jakby miała ochotę go zabić. Zaczął się bać, że się na niego rzuci, albo go spoliczkuje, ale nic takiego się nie wydarzyło. Po prostu stała i patrzyła się na niego. Zebrał w sobie całą odwagę i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Meine Augen schaun mich müde an und finden keinen Trost, Ich kann mich nich' mehr mit Anseh'n - bin ichlos [Moje oczy patrzą na mnie zmęczone i nie znajdują pocieszenia, Nie mogę już na siebie patrzeć - nie jestem sobą...]...
Zaczął śpiewać cichutko. Najlepiej jak tylko potrafił. Tylko dla niej. Dla nikogo innego. W wielkiej hali zrobiło się nagle cicho. Wydawało mu się, że te dziesięć tysięcy fanek rozpłynęło się w powietrzu, że są tutaj tylko we dwójkę. Wpatrywał się w jej oczy jak zahipnotyzowany. Ona również tak na niego patrzyła. Wzrokiem przepełnionym miłością. Na razie nie dopuszczał do siebie myśli, że to tylko złudzenie, że tak naprawdę dziewczyna ma ochotę go zabić. Nie chciał przerywać takimi myślami tej magicznej chwili.
- Ich bin nich' ich wenn du nich' bei mir bist - bin ich allein, Und das was jetzt noch von mir übrig ist - will ich nich' sein [Nie jestem sobą gdy nie ma Cię przy mnie - jestem samotny, To co we mnie jeszcze zostało - nie chcę taki być]...
Dziewczyna słysząc te słowa zaczęła zbliżać się do niego małymi kroczkami ciągle patrząc mu głęboko w oczy. Przez chwilę przestraszył się, że jednak chce dać mu w twarz. Zresztą całkowicie by mu się należało. Nie powinien wyciągać jej tutaj wbrew jej woli. Jakie było jego zdziwienie gdy podeszła do niego i się mocno przytuliła. Objął ją jedną ręką i dalej śpiewał, choć głos lekko mu drżał. Czuł jej delikatne krągłości tuż przy swoim ciele. Ile on marzył o takiej chwili? Chwili, w której nie będą się kłócili, w której zamknie ją w ciasnym uścisku ramion. Po plecach przebiegały mu miłe dreszcze, a serce biło w oszałamiającym tempie. W tej chwili był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie dość, że występował przed dziesięcioma tysiącami osób, to jeszcze Mary Ann się do niego tuliła. Czego można chcieć więcej? Odpowiedź sama się nasuwa. Miłości. Chciałby, żeby dziewczyna odwzajemniała jego uczucia, jednak na razie cieszył się jej bliskością. To mu wystarczało.
- Ich weiß nich' mehr wer ich bin - und was noch wichtig ist, Das ist alles irgendwo, wo du bist, Ohne dich durch die Nacht - ich kann nichts mehr in mir finden, Was hast du mit mir gemacht - ich seh mich immer mehr verschwinden [Nie wiem już kim jestem - i co jest jeszcze ważne, To wszystko jest tam, gdzie ty jesteś, Bez ciebie przez noc - nie mogę nic w sobie znaleźć, Co zrobiłaś ze mną - widzę, jak powoli znikam].
Poczuł, że jego koszulka robi się mokra na ramieniu. Przytulił do siebie mocniej Mary Ann i zaczął głaskać ją po plecach. Próbując tym samym ją pocieszyć. Jej ciało wstrząsnął szloch. A najgorsze, że to on spowodował ten płacz. Nie miał co do tego najmniejszej wątpliwości. Chciał powiedzieć, żeby nie płakała, ale nie miał jak tego zrobić. Zamiast tego dalej śpiewał. Jeszcze nigdy się tak nie przykładał do wykonania jakiegokolwiek utworu. Tak samo jak jeszcze nigdy nie było słychać w jego głosie aż takich emocji. Działo się tak dlatego, że słowa idealnie odzwierciedlały jego uczucia. Mówiły o tym, że jest zakochany, ale nie ma żadnej możliwości by być z ukochaną. Miał tu na myśli Mary Ann. Czuł się smutny, zagubiony, samotny, odrzucony, a myślami ciągle do niej powracał. Ani Tom, ani Georg, ani nawet Gustav go nie rozumieli.
- Will ich nicht mehr sein [Nie chce już żyć].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz