Blondynka milczała przez chwilę, tak
jakby zastanawiając się nad jego słowami. W końcu pokręciła przecząco głową.
-
Nie Bill. Ja tak nie potrafię.
Posmutniał. Chciał zacząć wszystko od
nowa. Zapomnieć o tym co było, bo człowiek powinien żyć przyszłością, a nie
przeszłością. Żałował, że Mary nie myśli tak jak on, zwłaszcza, że te wszystkie
ich kłótnie były o nieistotne, wręcz błahe rzeczy.
-
Dlaczego? - Zapytał cicho, patrząc w jej błękitne
tęczówki.
-
Po prostu nie potrafię, nie chcę - poprawiła się -
zapomnieć o tym co było. Zostawmy to tak jak jest. Obiecałam ci kolację, więc
masz. Nie możesz wymagać ode mnie więcej.
Poczuł jak wzbiera w nim złość. Miał
świadomość, że znalazł się tutaj przez szantaż, ale niewiele go to obchodziło w
tym momencie. Jego zraniona duma była o wiele ważniejsza. Jak Mary Ann śmiała
powiedzieć mu coś takiego? Nawet nie przypuszczał, że jej odmowa aż tak go
zaboli...
-
Do niczego cię nie zmuszałem! - Zapomniał o swojej
obietnicy, żeby się z nią nie kłócić.
-
Jasne - przytaknęła. - Nie powiedziałeś: „Masz ze mną iść
na kolację, bo inaczej nigdy nie zobaczysz się z Georgiem”, ale dobrze
wiedziałeś, że nie mam innego wyjścia jak się zgodzić, jeżeli chcę z nim
porozmawiać. Teraz żałuję, że najpierw nie zapytałam o niego babcię! Wtedy nie
musiałabym tutaj siedzieć z tobą!
-
Powinnaś być zadowolona, że chciałem się z tobą spotkać!
- Wypalił, ale natychmiast pożałował swoich słów widząc minę blondynki.
-
Zadowolona? - Zaczęła się śmiać. - Znowu sobie ze mnie
żartujesz? Kolacja z tobą, to ostatnia rzecz, na którą miałam kiedykolwiek
ochotę!
-
Kogo chcesz oszukać? Dobrze wiem jak będziesz paplała
swoim przyjaciółeczkom i nie tylko, o tym jak umówiłaś się z Billem Kaulitzem.
Ciekawe jak szybko wypaplasz to co ci powiedziałem... Spotkałem już kilka
takich jak ty...
-
Wiesz co?! - Jej oczy przybrały ciemnoniebieski kolor pod
wpływem złości. - To ty powinieneś być mi wdzięczny, że chciało mi się słuchać
o twoim zespole, rodzinie i wszystkim innym! Nie jesteś pępkiem świata, wokół
którego wszystko się toczy! Jesteś tylko nadętym niemieckim nastolatkiem,
któremu udało się wypromować płytę przez swój durny wizerunek! Myślisz, że
jesteś super, bo masz tonę żelu na włosach?!
-
Nawet jeżeli tak myślę, nic ci do tego. Wydaje ci się, że
jesteś mądrzejsza ode mnie? Więcej przeżyłaś? A może udało ci się własną pracą
wypromować coś co doceniają setki ludzi?! Nie? - Spytał z kpiną. - Nie nagrałaś
żadnego filmu? A może byłaś w którymś playboyu ze swoimi silikonami? -
Wiedział, że przesadził, ale nie potrafił się opanować.
-
A więc to moje piersi tak cię ruszyły? - Spytała,
zaciskając dłonie w pięści. Był pewny, że gdyby nie byli oddzieleni stołem,
dostałby w twarz. - A ja głupia myślałam, że przez cały ten czas patrzysz na
moją twarz! Zawsze wydawało mi się, że każdy głupi potrafi odróżnić po takim
czasie gapienia się w dekolt prawdziwe piersi od sylikonów, ale widać, że się
myliłam! Jesteś najbardziej aroganckim, bezczelnym i... i... - zabrakło jej
słowa - egoistycznym facetem jakiego znam!
-
To samo mógłbym powiedzieć o tobie - odparował. - W życiu
nie spotkałem bardziej pyskatej, nadętej i irytującej dziewczyny! Jak ludzie z
tobą wytrzymują?!
-
Wybacz, ale ja cię nie zmuszam do przebywania w moim
towarzystwie.
-
Masz rację - zgodził się. - Nie zmuszasz mnie - podniósł
się z krzesełka i ruszył w stronę holu. - Jednak Georg się mylił co do ciebie!
-
O! - Zrobiła z ust dzióbek. - A cóż takiego o mnie
mówił?!
-
A co cię to obchodzi? Zapytaj Georga.
Pospiesznie założył na stopy buty. Nie
chciał, żeby w ten sposób skończył się ten wieczór, ale uznał, że tak będzie
lepiej. Przynajmniej da sobie z nią spokój. Uroda i piękne ciało to nie
wszystko.
-
Bardzo dziękuję za poświęcenie mi twojego bardzo cennego
czasu!
-
A dziękuj, bo masz za co - odcięła się.
Zaczął się do niej zbliżać. Nie
wiedział dlaczego to robi. Powinien natychmiast opuścić jej dom i zapomnieć o
tym, że istnieje ktoś taki jak Mary Ann Rose.
Dziewczyna cofała się, aż w końcu
poczuła za swoimi plecami chłodną ścianę. Oparła się o nią, wpatrując się
rozwścieczonym spojrzeniem w Billa. Nic nie powiedziała. Była ciekawa co teraz
chłopak zamierza zrobić.
Czarny położył ręce po obu stronach
głowy Mary, wpatrując się w jej piękne niebieskie tęczówki, które dodatkowo
podkreślał staranny makijaż. W jej oczach widział złość, ale czaiło się w nich
jeszcze coś; coś czego nie potrafił nazwać. Patrzyli sobie w oczy przez kilka
sekund, ciężko oddychając. Mimowolnie zaczął zbliżać swoją twarz do twarzy
blondynki. Dopiero kiedy ich usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów przymknął
powieki i delikatnie musnął jej wargi. Choć był to leciutki dotyk, poczuł jak
po jego kręgosłupie przechodzi przyjemny dreszcz. Jeszcze przez kilka sekund
trzymał swoje usta przyciśnięte do warg blondynki. Nie śmiał pogłębić
pocałunku, choć miał na to ogromną ochotę. W życiu nie sądził, że tak słaby
pocałunek może dostarczyć tak wielu emocji. W końcu odsunął się nieco od
dziewczyny i podniósł powieki. Mary Ann uśmiechała się lekko, ale gdy
zobaczyła, że ją obserwuje momentalnie zmieniła wyraz twarzy. Wiedział jednak,
że mógłby pocałować ją jeszcze raz, a ona by nie zaprotestowała. Zdawał sobie
sprawę też z tego, że nie powinien jej całować. Teraz jednak było za późno.
Złość ponownie go opanowała. Tym razem był wściekły na samego siebie.
-
A ty powinnaś mi dziękować za to - powiedział jadowicie,
ukrywając swoje prawdziwe uczucia i chęć całowania jej do utraty tchu.
Obserwował jak w jej oczach pojawia się
najpierw zdziwienie, później smutek, a na końcu furia. Wyciągnęła dłoń i zanim
zdążył się odsunąć, albo ją powstrzymać uderzyła go mocno w policzek. Zabolało,
ale wiedział, że należy mu się za to co powiedział.
-
Nie chcę cię nigdy więcej widzieć - cedziła przez zęby. -
Nie mam też zamiaru za nic ci dziękować! A teraz wynoś się!!!
Posłusznie wyszedł na zewnątrz. Było mu
jednocześnie przykro, smutno, miał zranioną dumę i był okropnie wściekły. Jakiś
wredny głosik mówił mu, że powinien wrócić do Mary Ann i przeprosić ją za swoje
zachowanie. A później długo rozkoszować się jej słodkimi wargami. Jeszcze czuł
jej usta na swoich. Wiedział jednak, że jeżeli tak by zrobił i tak niewiele by
z tego wszystkiego wyniknęło. Ciągle się kłócił z blondynką, bo normalnie nie
potrafił z nią rozmawiać, o czym przekonał się dosadnie tego wieczoru. Georg
zdecydowanie nie miał racji mówiąc, że Mary jest taka wspaniała. Owszem była
śliczna i miała najsłodsze usta jakie udało mu się pocałować, ale to wszystko.
Jeszcze zanim wrócił do domu Georga, u
którego dzisiaj nocował, poszedł się przejść po Magdeburgu. Był późny wieczór,
dlatego miał nadzieję, że nie zostanie rozpoznany przez żadne fanki Tokio
Hotel. Aktualnie nie miał na to ochoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz