Wszystkie ściany były wyklejone plakatami, z których
uśmiechały się twarze czterech nastolatków. Ściślej Georga, Kosmity, brata
Kosmity i blondyna. Zacisnęłam mocno powieki, i ponownie otworzyłam mając
nadzieję, że to tylko sen. Niestety kiedy otworzyłam powieki plakaty nadal tam
były.
-
Mary Ann? -
Edyta spytała nieco zdyszana. Najwyraźniej po usłyszeniu mojego wrzasku
przybiegła zobaczyć co mi się stało.
Przez dobrą chwilę wskazywałam palcem na plakaty. Nie byłam w stanie
wydobyć z siebie nawet słowa. Może gdyby mnie uprzedziła, że wywiesiła sobie
zdjęcia tych czterech, no dobra, dwóch bezczelnych typków, przygotowałabym się
do tego psychicznie, ale tak? W końcu wydusiłam z siebie:
-
To
zdecydowanie za wiele jak na moje nerwy...
-
Ale co? -
Spytała nic nie rozumiejąc.
-
Te plakaty!
-
Co z nimi nie
tak?
-
Wszystko.
To... to znaczy... to... te... ci... - mówiłam bez sensu - mówiłam ci o nich...
-
Kiedy?
-
Przed chwilą
- wyjaśniłam, zasłaniając oczy dłońmi, a w myślach policzyłam do dziesięciu,
żeby się nieco uspokoić. - To ich spotkałam z Nikolą w kinie, w centrum
handlowym, na dyskotece, a potem wylądowałam u nich na sylwestrze...
-
Żartujesz
sobie tylko tak, prawda?
Pokręciłam przecząco głową. Zupełnie nie byłam w nastroju do żartów. Po
minie Edyty widziałam, że jest w szoku, ale zdołała się otrząsnąć z niego
znacznie szybciej niż ja.
-
Ale pewna
jesteś, że to oni?
-
Jak
najbardziej. Skąd masz ich plakaty?
-
Z różnych
czasopism. Nie mów, że nie wiesz kto to!
-
No właśnie
nie wiem. Byłabym ci wdzięczna za oświecenie mnie... - mruknęłam.
-
To jest Tokio
Hotel! - Pisnęła podekscytowana. - Najpopularniejszy zespół w Niemczech. A ty
ich spotkałaś... - Jej oczy zaczęły błyszczeć.
-
Tak? -
Przypomniałam sobie reakcję tamtych dziewczyn w kinie. - I co z tego?
-
Jak to co?! -
Edyta była wyraźnie oburzona, dla takiej ignorancji jaką prezentowałam w
stosunku do Tokio Hotel. - To najpopularniejszy rockowy, niemiecki zespół! A
Bill z Tomem są tacy słodcy i kochani...
Spojrzałam na nią jak na nienormalną, kiedy wpatrywała się jak urzeczona w
zdjęcie Kosmity. Co z tego, że ma piękne czekoladowe oczy? Co z tego, że jest
łady, skoro charakter ma totalnie beznadziejny? W końcu przyjaciółka oderwała
zakochany wzrok od plakatu i spojrzała na mnie.
-
Opowiadaj jak
było u nich na sylwku! Tylko ze wszystkimi szczegółami! - Zażądała
podekscytowana.
-
Czym ty się
tak podniecasz? - Spytałam. - To tylko banda aroganckich, napalonych facetów,
którzy...
Już miałam powiedzieć kilka epitetów określających Kosmitę i Dreadowłosego,
kiedy Edyta mi przerwała.
-
Nie mów tak o
nich! Oni są wspaniali! A Bill albo Tom… Oni są niesamowici! Jak ja bym chciała
pojechać do Niemiec...
-
To jedź.
Chcesz ich adres? - Spytałam z kpiną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz