środa, 28 listopada 2012

Rozdział 21



            Wszystkie ściany były wyklejone plakatami, z których uśmiechały się twarze czterech nastolatków. Ściślej Georga, Kosmity, brata Kosmity i blondyna. Zacisnęłam mocno powieki, i ponownie otworzyłam mając nadzieję, że to tylko sen. Niestety kiedy otworzyłam powieki plakaty nadal tam były.
-          Mary Ann? - Edyta spytała nieco zdyszana. Najwyraźniej po usłyszeniu mojego wrzasku przybiegła zobaczyć co mi się stało.
Przez dobrą chwilę wskazywałam palcem na plakaty. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie nawet słowa. Może gdyby mnie uprzedziła, że wywiesiła sobie zdjęcia tych czterech, no dobra, dwóch bezczelnych typków, przygotowałabym się do tego psychicznie, ale tak? W końcu wydusiłam z siebie:
-          To zdecydowanie za wiele jak na moje nerwy...
-          Ale co? - Spytała nic nie rozumiejąc.
-          Te plakaty!
-          Co z nimi nie tak?
-          Wszystko. To... to znaczy... to... te... ci... - mówiłam bez sensu - mówiłam ci o nich...
-          Kiedy?
-          Przed chwilą - wyjaśniłam, zasłaniając oczy dłońmi, a w myślach policzyłam do dziesięciu, żeby się nieco uspokoić. - To ich spotkałam z Nikolą w kinie, w centrum handlowym, na dyskotece, a potem wylądowałam u nich na sylwestrze...
-          Żartujesz sobie tylko tak, prawda?
Pokręciłam przecząco głową. Zupełnie nie byłam w nastroju do żartów. Po minie Edyty widziałam, że jest w szoku, ale zdołała się otrząsnąć z niego znacznie szybciej niż ja.
-          Ale pewna jesteś, że to oni?
-          Jak najbardziej. Skąd masz ich plakaty?
-          Z różnych czasopism. Nie mów, że nie wiesz kto to!
-          No właśnie nie wiem. Byłabym ci wdzięczna za oświecenie mnie... - mruknęłam.
-          To jest Tokio Hotel! - Pisnęła podekscytowana. - Najpopularniejszy zespół w Niemczech. A ty ich spotkałaś... - Jej oczy zaczęły błyszczeć.
-          Tak? - Przypomniałam sobie reakcję tamtych dziewczyn w kinie. - I co z tego?
-          Jak to co?! - Edyta była wyraźnie oburzona, dla takiej ignorancji jaką prezentowałam w stosunku do Tokio Hotel. - To najpopularniejszy rockowy, niemiecki zespół! A Bill z Tomem są tacy słodcy i kochani...
Spojrzałam na nią jak na nienormalną, kiedy wpatrywała się jak urzeczona w zdjęcie Kosmity. Co z tego, że ma piękne czekoladowe oczy? Co z tego, że jest łady, skoro charakter ma totalnie beznadziejny? W końcu przyjaciółka oderwała zakochany wzrok od plakatu i spojrzała na mnie.
-          Opowiadaj jak było u nich na sylwku! Tylko ze wszystkimi szczegółami! - Zażądała podekscytowana.
-          Czym ty się tak podniecasz? - Spytałam. - To tylko banda aroganckich, napalonych facetów, którzy...
Już miałam powiedzieć kilka epitetów określających Kosmitę i Dreadowłosego, kiedy Edyta mi przerwała.
-          Nie mów tak o nich! Oni są wspaniali! A Bill albo Tom… Oni są niesamowici! Jak ja bym chciała pojechać do Niemiec...
-          To jedź. Chcesz ich adres? - Spytałam z kpiną. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz