Otworzył powieki. Spojrzał na elektroniczny zegarek
stojący na segmencie. Było pół do czwartej. Najchętniej poszedłby jeszcze spać,
ale męczył go potworny ból głowy. Ponadto strasznie chciało mu się pić.
-
A chłopaki
mówili, żebym tyle nie pił... - jęknął, zwlekając się z posłania, czemu
towarzyszył mocniejszy ból głowy. - Już nigdy więcej...
Cicho stękając powlókł się do przestronnej kuchni. Zaklął kiedy potknął się
kilkakrotnie o porozrzucane wszędzie kubeczki i inne śmieci. Wiedział, że
będzie musiał posprzątać z Tomem ten cały bałagan, ale jeszcze nie teraz. Na
razie skoncentrował się na poszukiwaniu jakiejś tabletki przeciwko bólowi
głowy. Kiedy takową znalazł w szafce nad lodówką, popił ją wygazowaną coca-colą
i usiadł na blacie oczekując na efekty. Pół godziny później ból zelżał na tyle,
że mógł ruszać głową. Jego żołądek powoli zaczynał domagać się pożywiania,
oznajmiając głośno jak bardzo nie lubi być pusty. Nie widząc wokół siebie
niczego zdatnego do zjedzenia, wystukał numer telefonu do pizzerii i zamówił
cztery duże pizze. Może nie było to jedzenie odpowiednie na śniadanie, ale
ważne, że je lubił. Zresztą Tom, Gustav i Georg także. Bill doskonale wiedział,
że jak tylko wstaną zacznie się narzekanie, że natychmiast muszą coś zjeść, a
potem nastanie kłótnia kto przygotuje coś nadającego się do spożycia. I w jej
rezultacie i tak zamówią pizzę. Dlatego mógł to zrobić równie dobrze w tej
chwili.
Gdy Bill był w trakcie spożywania pierwszego kawałka, do kuchni wszedł Tom,
trzymając się za głowę. Czarnowłosy widząc niewyraźną minę bliźniaka podał mu
szklankę z wodą i tabletkę przeciwbólową. Dreadowłosy posłusznie połknął ją i
usiadł na krześle, opierając głowę na dłoniach.
-
A było
wczoraj tyle pić? - zagadnął wesoło.
-
Ciszej, głowa
mi pęka... - szepnął w odpowiedzi Tom.
Bill będąc przed chwilą w podobnej sytuacji, postanowił, że dopóki tabletka
nie zacznie działać nie będzie się odzywał do bliźniaka. Nie wiedzieć czemu
zaczął myśleć o dziewczynie, z którą się pokłócił w nocy. Była strasznie
pyskata, niemiła i arogancka, ale kiedy przypomniał sobie jak jej usta wygięły
się w ślicznym uśmiechu od razu zaczął myśleć o niej nieco cieplej.
Zdecydowanie potrafiła być urocza. A przede wszystkim była bardzo ładna.
-
Bill? Obudź
się, bo zaraz głowa wpadnie ci do pizzy, a ja nie będę jej jadł z twoimi
kłakami.
Gustav rozsiadł się wygodnie na wolnym krzesełku. Zaraz po nim do kuchni
wkroczył Georg, który czochrał swoje już i tak rozczochrane włosy. Czarny
cieszył się, że nie ma nigdzie w pobliżu lusterka, bo coś czuł, że wystraszyłby
się swojego odbicia. I tak, że jego brat i przyjaciele nie zaczęli jeszcze
uciekać w popłochu przed Billem Kaulitzem aka Rozmazaną Szczotką.
-
Jaki mamy
piękny dzień! - Basista zawołał entuzjastycznie, patrząc złośliwie na Toma.
-
Zamknij
się... - jęknął Dreadowłosy.
-
Główka boli?
- Specjalnie uniósł głos. - Mówiłem, żebyś tyle nie pił i uważał na te
wszystkie panny...
Mimo, że Tom wyglądał na cierpiącego rzucił się na przyjaciela z pięściami.
Bill z Gustavem tylko obserwowali ze znudzeniem całe zajście. Dzień bez bójki,
albo słownych potyczek, to dzień stracony. Walkę oczywiście wygrał Georg, co
nikogo specjalnie nie zdziwiło, gdyż brunet był o wiele silniejszy, a do tego
Tom cierpiał na potężnego kaca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz