- Przepraszam cię za to co napisali - usłyszałam cichy
głos Billa. On mnie przeprasza! To trzeba gdzieś zapisać!
- Bill? - powiedziałam z niedowierzaniem. Sam Bill
Kaulitz zechciał ze mną rozmawiać? Trudno w to uwierzyć.
- Tak, to ja. Możesz na mnie nabluzgać, bo tym razem to
była ewidentnie moja wina. Przepraszam, że jej to powiedziałem - jego głos był
bardzo smutny. Można było w nim też wyczuć lekkie drżenie, tak jakby się czegoś
obawiał.
- Dobrze się czujesz? - zapytałam z troską.
- Niezupełnie.
- Nie będę na ciebie wyzywała, bo to nie ma sensu, tylko
proszę nie obgaduj mnie już z nikim, a szczególnie z dwulicowymi panienkami.
Wiem, że mnie nie cierpisz, ale nie musisz się na mnie mścić w ten sposób. To
naprawdę boli jak czytasz o sobie w gazecie, że jesteś dziwką, a do tego
wszystkie wasze fanki tak uważają. Nawet moja przyjaciółka się do tego zalicza
– wyrzuciłam z siebie.
W słuchawce zapanowała cisza. Czyżby Billowi Kaulitzowi
zabrakło słów? Nie chciałam się z nim kłócić szczególnie, że już na początku
mnie przeprosił. To moja pierwsza z nim rozmowa podczas której spokojnie
rozmawiamy.
- Wiem, że nie powinienem tego robić. Naprawdę mi przykro
- usłyszałam po dwóch minutach ciszy pełnej napięcia.
- Nic się nie stało, tylko jak chcesz się na mnie mścić
to nie w ten sposób.
- Nie chcę się na tobie mścić. Czytałaś przecież te
artykuły to wiesz...
- Daj spokój! Przecież nie uwierzę w to, że wielki Bill
Kaulitz, bożyszcze wszystkich nastolatek się we mnie zakochał - powiedziałam z
ironią.
- Twoim też jestem bożyszczem?
- Pewnie. Składam codziennie pokłony przed twoim
obliczem.
Nie mogłam, nie potrafiłam z nim jednak normalnie
rozmawiać. Już się cieszyłam, że się z nim nie pokłóciłam, a i tak to zrobiłam.
Nie wiedzieć czemu po policzku pociekły mi łzy. Chciałabym, żeby to była prawda
co napisali w Yamie, ale z drugiej strony, co by mi to dało? Jak nie potrafię z
nim rozmawiać normalnie. Zawsze muszę dolać oliwy do ognia, bo jakżeby inaczej?
Czemu nie mogę pomyśleć zanim coś powiem?
- Co się stało?
- Znowu - mówiłam drżącym głosem - się z nim pożarłam. Ja
z nim nie potrafię normalnie rozmawiać, a chcę - po policzkach poleciały mi
kolejne łzy. - Czemu zawsze muszę powiedzieć coś głupiego? Ciągle się z nim
kłócę, a i tak zaczyna mi na nim zależeć coraz bardziej. Powiedz mi czemu tak
jest? Czemu się w nim zakochałam?
Spojrzałam na Edytę, która patrzyła na mnie z
rozdziawionymi ustami. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że to wszystko
powiedziałam po niemiecku, więc nic dziwnego, że mnie nie zrozumiała. A do tego
powiedziałam na głos, że się w nim zakochałam. Przynajmniej mi ulżyło, bo się
wygadałam, co z tego, że przyjaciółka nie wiedziała co powiedziałąm? Otarłam
łzy, dałam Edycie buziaka w policzek na pożegnanie i wyszłam od niej. W drodze
do domu dziękowałam sobie w duchu, że tamte słowa powiedziałam po niemiecku,
nie darowałabym sobie gdyby Edyta poznała prawdę. Gdyby ktokolwiek poznał
prawdę. Wparowałam do pokoju nawet nie zwracając uwagi na to, że mama coś ode
mnie chce. Usiadłam wygodnie na łóżku i włączyłam laptopa. Sama nie wiedziałam
czemu to robię, ale nagle zapragnęłam usłyszeć głos Billa, zobaczyć jego twarz,
choćby na zdjęciu. Tylko to mi pozostało. Nie możemy być razem, ale to
nieważne. Mogę chociaż powzdychać do jego zdjęcia tak jak tysiące fanek. Z tym,
że ja miałam okazję go poznać, porozmawiać, a raczej się pokłócić z nim. Czy ja
naprawdę kiedykolwiek go nienawidziłam? Nie wiem. To co czuję w tej chwili na
pewno tym nie jest. Włączyłam internet i wpisałam w wyszukiwarkę „Tokio Hotel”.
Momentalnie pojawiło się mnóstwo wyników. Włączyłam jakiś blog. Ku mojemu
zdziwieniu był z opowiadaniem o chłopakach. Jeszcze zanim zaczęłam czytać
włączyłam sobie ich piosenki. W ten sposób mogę usłyszeć głos Billa. W ten
sposób nie powie mi słów, które tak bardzo ranią. Wsłuchałam się w „Durch den
Monsun” i zaczęłam czytać opowiadanie. Ciekawe czy chłopaki wiedzą, że fanki
piszą wymyślone historie z ich udziałem. Muszę kiedyś zapytać o to Georga albo
Gustava. Nawet nie spostrzegłam kiedy wybiła 23.00, tak się wciągnęłam w
czytanie o nich. W Billu z tego opowiadania można było się od razu zakochać,
jednak on nie jest taki w rzeczywistości. Jest zupełnie inny, różny od
wyobrażeń tych tysięcy fanek. Doskonale wiedzą, że nie mają zbyt wielkich
szans, żeby chłopaki się w nich zakochali, ale mimo to piszą te opowiadania
przez co stają się blisko ze swoimi idolami. Przynajmniej w ten sposób mogą
sobie wyobrazić, że są z Billem, Tomem, Gustavem albo Georgiem. To też jakiś
sposób na oderwanie się od rzeczywistości, od spełnienia choćby w części swoich
marzeń. Kiedy doszłam do ostatniego odcinka napisałam długiego komentarza, w
którym zawarłam nie tyle co moje przemyślenia na temat opowiadania, bo ono było
pisane bardzo prostym językiem, można było też się doszukać wielu błędów
ortograficznych, ale liczył się fakt, że pisze. Pisze o tych których wielbi.
Nacisnęłam na jeden z linków, które miała umieszczone na blogu i tak trafiłam
na kolejne opowiadanie. Tym razem z Tomem w roli głównej. Było nieco lepiej
napisane, choć pomysły podobne. Czytałam opowiadania aż do rana słuchając
„Rette mich”. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale z każdym przeczytanym
słowem zakochiwałam się w Billu jeszcze mocniej, tak samo jeszcze bardziej
polubiłam pozostałych chłopaków. To dziwne! Przecież znam ich osobiście, a i
tak czytam te brednie o nich, które raczej mijają się z prawdą. O wiele. A
jednak podobało mi się jak zostali przedstawieni w opowiadaniach. Nawet Tom, który
podobno miał opinię podrywacza. Nie zauważyłam tego, ale to pewnie dlatego, że
nie miałam z nim dłuższego kontaktu? I bardzo dobrze. Ale czy ja tak naprawdę
myślę? Może jednak chciałabym go poznać? Tak samo jak Billa i pozostałych?
Czemu życie musi być takie ciężkie? W głowie kotłowało mi się aż od myśli,
które były bardzo chaotyczne i sprzeczne ze sobą oraz pytań bez odpowiedzi.
Jednego czego byłam pewna, to tego, że chcę znaleźć się w ramionach Billa, tak
jak jedna z bohaterek opowiadania. Przytulić się do niego, pocałować... Być
blisko niego. A co ważniejsze przestać się z nim kłócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz