środa, 28 listopada 2012

Rozdział 68



-          Jeszcze tu jesteś? - zapytałam trochę zdziwiona. Ciekawe co nagadał przyjaciółce, że jeszcze nie wyrzuciła go za drzwi.
-          Chciałem z tobą pogadać.
-          Nie może to zaczekać? Obydwoje jesteśmy zmęczeni... - próbowałam się wykręcić, choć zdałam sobie sprawę, że mówię prawdę. Faktycznie jestem zmęczona. On też musi być wyczerpany, w końcu jest po koncercie.
Nikola uśmiechnęła się do Toma, tak jakby chciała powiedzieć: „a nie mówiłam?”.
-          Nie może - upierał się. - To ważne.
-          To mów byle szybko. Ostrzegam jednak, że nie chcę słyszeć nic o Billu...
-          Daj spokój - przerwał mi. - Co on ci takiego zrobił, że go tak traktujesz?
-          Nie twoja sprawa - odburknęłam.
-          Tom, ona ma rację - Nikola się wtrąciła. - Powinieneś już chyba iść.
-          Tak. Masz rację.
Wstał z łóżka, dał mi buziaka w policzek i skierował się do wyjścia. Przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie i poszła za nim. Chwilę ze sobą rozmawiali, jednak nie wiem o czym. Jedyne co usłyszałam to „spróbuję”. Położyłam się i przykryłam kołdrą. Nawet nie musiałam udawać, że śpię, bo dosłownie po chwili zanurzyłam się w sennych marzeniach z myślą, że to był zarazem mój najpiękniejszy i najgorszy dzień w życiu.
* * *
            Obudziłam się w trochę lepszym humorze, jednak daleko mu było do dobrego. Na dodatek śnił mi się Bill. Szłam z nim jakąś uliczką i nie wiem czemu poprosiłam, żeby mnie pocałował. Ten tylko spojrzał na mnie dziwnie i pokręcił przecząco głową.
-          Jeżeli cię pocałuję to zakochasz się we mnie jeszcze bardziej, chociaż z drugiej strony... - na twarzy Billa pojawił się diabelski uśmieszek. Tak jakby chciał, żebym się w nim jeszcze bardziej zakochała.  W tym momencie sen się urwał.
Podobno jeżeli pamięta się niektóre sny, to w jakiś sposób się spełnią. Pamiętam jak kiedyś śniło mi się, że papuga cioci otworzyła klatkę i uciekła. Wszyscy jej szukali, ale nigdzie jej nie było. Jakiś tydzień później papuga faktycznie uciekła. Ciekawe co miał w takim razie oznaczać ten sen. Pewne jest jedno. Jeżeli Bill mnie pocałuję, to zakocham się w nim jeszcze bardziej. Tylko po co ma mnie całować? Wczoraj nie wyglądał na zakochanego we mnie. Miałam takie wrażenie przez chwilę podczas występu, ale to było tylko złudzenie. Podobnie jak ja dał się ponieść emocjom. A ten pocałunek nic dla niego nie znaczył. Ale tak jest lepiej. Może za jakiś czas wymażę go z serca? Albo pozostanie tam już na zawsze, ale nie będę już aż tak bardzo cierpiała jak w tej chwili? 
-          Myślisz o Billu? - w głosie Nikoli można było wyczytać niepewność, tak jakby długo zastanawiała się czy zadać to pytanie. Nic nie odpowiedziałam tylko skinęłam głową. - Powinnaś z nim porozmawiać.
-          Niby o czym? - powiedziałam ostro.
-          Nie denerwuj się - przez chwilę się zawahała po czym dodała: - O was.
-          Nie ma żadnych nas, więc nie mam o czym z nim rozmawiać.
-          Mylisz się. Widziałam jak na siebie patrzyliście, a teraz oboje cierpicie.
-          To ty się mylisz. To było tylko złudzenie. Oboje daliśmy ponieść się chwili - widząc, że chce coś powiedzieć szybko dodałam: - Możemy o tym nie rozmawiać? Chcę o nim zapomnieć.
-          Ok., jak chcesz, ale pamiętaj, że jak coś to możesz na mnie liczyć.
-          Wiem - po policzku spłynęły mi dwie łzy.
-          Zobaczysz wszystko się ułoży - podeszła do mnie i przytuliła niczym matka swoje dziecko.
Łatwo jej tak mówić. Nic się nie ułoży! Nic nie będzie dobrze! Bill nigdy mnie nie pokocha! Chciałam jej to wykrzyczeć, ale się powstrzymałam. W końcu to nie jej wina. Jedyne do kogo mogę mieć o to żal to tylko i wyłącznie do siebie. W końcu to ja się w nim zakochałam. Nikt mnie do tego nie zmuszał.
            Odsunęłam się od niej delikatnie.
-          Poszłaś wczoraj z Kate poznać chłopaków? - widząc, że przecząco kręci głową, dodałam: - Czemu?
-          Bo się o ciebie martwiłam. Widziałam jak wybiegłaś zapłakana z tej sceny, a potem nawet nie wysłałaś mi smsa gdzie jesteś. Kate to zrozumiała i sama zaproponowała, żebyśmy wróciły do hotelu, bo ona będzie miała jeszcze pewnie nie jedną okazję, żeby poznać Tokio Hotel.
-          A jak minął koncert po tym jak uciekłam?
-          Co tu dużo mówić, fanki nie były zbytnio zadowolone. Najlepsze jak dziewczyna z taką samą fryzurą jak ma Bill się na niego rzuciła...
-          Wiem - przerwałam jej, nie chciałam jeszcze raz słuchać o tym jak Bill całował się z jakąś swoją kopią. - Tom mi opowiadał.
-          A mówił ci jak Bill odskoczył?
-          Mówił.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy urywając tym samym dalszą dyskusję. Wygrzebałam z niej pierwsze lepsze ciuchy i kostium kąpielowy, po czym udałam się do łazienki.
Denerwowało mnie to, że ciągle o nim myślę, śni mi się, a na dodatek Nikola ma rację. Powinnam z nim porozmawiać. Jednak powinnam nie znaczy wcale muszę. Prawda jest taka, że boję się usłyszeć tego co ma mi do powiedzenia. Zakładając, że coś mi powie. Widząc jego wczorajszą minę jak się z nim ani nie przywitałam ani nie pożegnałam śmiem twierdzić, że nie chce mnie widzieć już nigdy więcej na oczy. Czuję do siebie wstręt, że tak postąpiłam, bo to było ohydne, ale tak jest lepiej. Gdybym znalazła się blisko niego to nie potrafiłabym zapanować nad swoimi emocjami, a co się z tym wiąże wpadłabym mu w ramiona. A na to nie mogłam sobie pozwolić. Niech lepiej uważa, że jestem na niego obrażona, albo, że nie chcę mieć z nim nigdy więcej do czynienia. Choć to nieprawda.
Założyłam na siebie skąpe bikini, powycierane jeansy i zielony top wiązany na szyi. Włosy ścisnęłam mocno gumką i gotowa wyszłam z łazienki.
-          Idziesz na basen? - zapytałam Nikolę.
-          Idę, ale dopiero jak przyjdzie Tom - powiedziała spokojnie, a mnie zatkało.
-          Przyjdzie Tom? - powtórzyłam z niedowierzaniem.
-          No tak - powiedziała niepewnie. - Mamy razem iść na basen.
-          Czy ja o czymś nie wiem? - ale to musiało poważnie zabrzmieć. A przecież mi to wszystko jedno czy Nikola idzie z Tomem na basen czy nie. Gorzej gdyby szła z Billem. Jednak mimo to nie wiedzieć czemu poczułam się przez nią zdradzona. Tak jakby coś knuła za moimi plecami.
-          Wczoraj jak poszłam go odprowadzić zaproponował, żebyśmy razem poszli popływać, więc się zgodziłam.
-          Mówisz poważnie? Idziesz z Tomem Kaulitzem na basen?
-          Tak, a co w tym złego?
-          Jakby to powiedzieć... ty go nie lubisz?
-          Zmieniłam zdanie, to całkiem fajny chłopak. Trzeba nas było wczoraj samych nie zostawiać na półtorej godziny - powiedziała z udawaną złością.
-          Myślałam, że się go szybko pozbędziesz.
-          Na początku chciałam, ale jak mi oświadczył, że nawet stado słoni go stąd nie przepędzi to dałam sobie spokój.
-          Chyba, że tak. To ja już pójdę na ten basen.
Zabrałam swoją kartę magnetyczną i wyszłam. Czerwonym korytarzem udałam się w stronę wind. Nacisnęłam na przycisk i czekałam aż jakaś przyjedzie.
Nikola dogadała się z Tomem Kaulitzem. Niewiarygodne. Chociaż z drugiej strony Dreadowłosy nie jest taki okropny, a do tego strasznie zabawny. Tom jest zupełnie inny niż jego bliźniak. Ma inny styl bycia, inaczej się zachowuje... Zupełne przeciwieństwa. Aż trudno uwierzyć, że są bliźniakami jednojajowymi. Winda przyjechała. Wsiadłam do środka, a po chwili znalazłam się na parterze. Odrzucając od siebie wszystkie myśl ruszyłam w stronę drzwi prowadzących na basen.
Podałam młodej kobiecie stojącej za ladą kartę magnetyczną, a w zamian otrzymałam granatowy pasek i bladożółty ręcznik z logo hotelu. Założyłam pasek na rękę i przykładając do bramek weszłam do przebieralni. Przyłożyłam pasek do niebieskiej plastikowej tabliczki otwierając tym samym swoją szafkę. 529. Odnalazłam wskazane drzwiczki i je otworzyłam. Ściągnęłam z siebie ciuchy, schowałam wszystko do środka, zabierając ze sobą tylko ręcznik po czym zatrzasnęłam żółte drzwiczki. Po szarych kafelkach przeszłam do pomieszczenia, w którym znajdowały się dwa baseny olimpijskie, trzy jacuzzy, trzy sauny, brodzik i basen z hydromasażem. Wszystko się ładnie ze sobą komponowało, a ponadto znajdowało się tu dużo roślinności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz