Podparłam dłońmi boki i spojrzałam na
niego gniewnie. Nie zamierzałam nikomu mówić o tym co zobaczyłam, bo po
pierwsze nie obchodzi mnie z kim całuje się brunet, a po drugie nie znam nawet
jego imienia.
Chłopak chwilę zastanawiał się nad
odpowiedzią. Zamiast mi jednak jakiejś udzielić, podszedł do zaspy i się w nią
zwyczajnie rzucił. Spojrzałam na niego zdezorientowana i popatrzyłam jak na
wariata, który uciekł właśnie z zakładu dla psychicznie chorych. Minutę później
stał przede mną o wiele bardziej trzeźwy niż jeszcze chwilę temu.
-
Bo cię proszę. Jak się ktoś dowie będę skończony... -
jęknął żałośnie.
-
Zastanowię się. - Odparłam już nieco łagodniej.
-
Proszę, obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. A najlepiej
jak o tym zapomnisz.
Zanim zdążyłam się odezwać zaczął mi
tłumaczyć zaistniałą sytuację. Próbowałam mu przerwać opowieść jego życia o tym
jak spił się z kolegą na imprezie u jakichś bliźniaków i poszli się trochę
przejść, żeby wytrzeźwieć, ale mi nie pozwolił. Gadał jak najęty, co rusz
wskazując na Andreasa, który usiadł na ziemi i wpatrywał się w jakiś punkt
przed sobą.
-
Ja naprawdę nie jestem gejem, tylko Andreas musiał
pomylić mnie z dziewczyną i...
-
Możesz się zamknąć?! - Wpadłam mu w końcu w słowo, a
kiedy kiwnął głową kontynuowałam: - Nie musiałeś mi tego wszystkiego opowiadać.
To jest twoja sprawa z kim się całujesz, a nie moja.
-
Szkoda, że inni tak nie uważają... - mruknął. - W każdym
razie chciałem, żebyś wiedziała jak to było naprawdę. Proszę nie mów nic nikomu
o tym co widziałaś...
-
Dobrze, nie powiem.
Odwróciłam się i ruszyłam uliczką,
którą tutaj przyszłam. Za pół godziny miał się rozpocząć Nowy Rok, więc
wypadałoby wrócić do domu Martina. Słysząc wołanie bruneta, przystanęłam i
spojrzałam na niego pytająco.
-
Dziękuję.
-
Nie ma za co - uśmiechnęłam się do niego ciepło. Może
wcale nie był taki bezczelny, jak mi się na początku wydawało? Zresztą on się
prawie nie odzywał, w przeciwieństwie do Kosmity i Toma. - Jak masz na imię? -
Spytałam w przypływie dobrego humoru.
-
Eee... Georg.
Podszedł do mnie z wyciągniętą dłonią,
którą uścisnęłam.
-
Mary Ann.
-
Ładnie.
-
Dzięki. - Wygięłam usta w uśmiechu i chciałam odejść, ale
Georg mi na to nie pozwolił.
-
Może pójdziesz z nami na imprezę do bliźniaków?
-
Nie mogę. Jest już późno i chyba powinnam wrócić...
-
Chodź z nami. Proooszę... - Złożył dłonie jak do
modlitwy.
-
Ale ja naprawdę muszę już...
-
No chodź. Nie daj się prosić. Zobaczysz, że będzie
fajnie. A jak ci się nie spodoba, to zaraz odprowadzę cię tam gdzie masz iść.
-
Naprawdę nie mogę - upierałam się. - Muszę wracać do
Martina.
-
To możemy cię chociaż odprowadzić?
Skinęłam lekko głową, pozwalając mu się
prowadzić. Georg zaczął mnie przepraszać za ich wcześniejsze zachowanie.
Właściwie na niego i na krótko ściętego blondyna nie byłam zła, tylko na Dreadowłosego
i Kosmitę. Oni byli najgorsi. Brunet natomiast okazał się całkiem miłym
facetem. I jego towarzysz także, choć nie odzywał się zbyt często; bardziej był
skoncentrowany na tym, aby iść bez wywrócenia się. Najwyraźniej nie posiadł
techniki szybkiego trzeźwienia tak jak Georg.
-
Georg? - Spytałam ostrożnie nie poznając okolicy. - Gdzie
my jesteśmy?
-
Zaraz zobaczysz.
-
Ale miałeś odprowadzić mnie do Martina... - powiedziałam
nieco wystraszona.
-
Odprowadzę cię, ale najpierw napijesz się ze mną szampana
- uśmiechnął się wesoło. - Nie Andreas?
-
Pewnie. Musisz iść z nami do bliźniaków.
Brunet z blondynem poprowadzili mnie do
drewnianego ogrodzenia, a następnie drzwi jakiegoś domu. Weszliśmy do małego
przedsionku, gdzie Georg kazał mi położyć płaszczyk na stercie zimowych kurtek
i popchnął mnie w głąb domu. Ktoś wciągnął mnie do salonu, mówiąc, że już
wszyscy są. Rozejrzałam się dookoła, zastanawiając się co ja tutaj robię.
Georga ani Andreasa nigdzie nie widziałam, a tylko ich tutaj znałam. Ktoś
wyłączył muzykę, a na stół, który stał przy jednej ze ścian wszedł Kosmita
razem z Dreadowłosym. Po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. Czyżby to oni byli
tymi bliźniakami?! Ale przecież są od siebie kompletnie różni! Ale z drugiej
strony nie muszą być wcale bliźniakami jednojajowymi...
-
Nie wiem czy chcecie tego słuchać, ale teraz będzie
przemowa - zaczął Tom. - Po pierwsze bardzo dziękujemy wam za tak liczne
przybycie. Nieważne, że nie znamy większości z was, za to niezwykle się
cieszymy, że pojawiły się w naszych skromnych progach piękne panie z wielkimi,
uroczymi... oczami - zatoczył dłonią w okolicach swoich piersi, dając jasno do
zrozumienia co miał na myśli.
-
Zamknij się już, teraz moja kolej - wpadł mu w słowo
Kosmita. - Ten rok był dla nas wspaniały. Tom chce dodać, że miał w nich więcej
dziewczyn niż w pozostałych latach i ma nadzieję, że przyszły rok będzie równie
urodzajny. Ja chciałbym powiedzieć, że ten rok był wspaniały i mam nadzieję, że
kolejny będzie równie zajebisty. Albo bardziej, a wy będziecie nas kochali
jeszcze mocniej.
-
Tak - Dreadowłosy zaczął się śmiać wymachując swoim
kieliszkiem wypełnionym szampanem. - Muszę ci przerwać, bo już za minutę
rozpocznie się Nowy Rok!
-
Z tej okazji chcemy wam życzyć wszystkiego najlepszego! -
Wykrzyknął Czarnowłosy, w momencie kiedy ktoś wsadził mi do rąk kieliszek z
szampanem. Spojrzałam na Andreasa, wyginając usta w lekkim uśmiechu.
Najchętniej jednak wybiegłabym stąd i uciekła gdzieś daleko. Zabiję Georga za
to, że mnie tutaj przyprowadził!
-
Odliczanie czas zacząć! - krzyknęli razem.
W salonie wszyscy jak na zawołanie
zaczęli odliczać od dziesięciu do zera, po czym zaczęli składać sobie
noworoczne życzenia. Stuknęłam kieliszkiem o kieliszek Georga i Andreasa i z
bladym uśmiechem opróżniłam naczynie jednym haustem. Zdecydowanie potrzebowałam
czegoś mocniejszego po znalezieniu się w domu lwów. Ja po prostu nie wierzę, że
znajduję się teraz w domu tych bezczelnych typków, piję ich szampana, a
przyprowadził mnie tutaj jeden z nich! Wiedziałam, że Nikola nigdy mi w to nie uwierzy...
Spojrzałam zniesmaczona na stół, na
którym nadal stali bracia i uciszali publikę. Kiedy zapanował względny spokój,
odezwał się Tom:
-
A teraz czas na konkurs! Niech każdy pocałuje osobę
stojącą obok siebie - zszedł ze sceny i stanął koło jakiejś ładnej szatynki -
wygra ta para, która będzie całowała się najdłużej. Szczęśliwego nowego roku!
-
Zaczynamy! - Wykrzyknął osobnik z makijażem, wypatrując w
tłumie jakiejś dziewczyny, zapewne z dużym biustem.
Zdążyłam zobaczyć jego zdumienie na
twarzy kiedy mnie dostrzegł, zanim kątem oka zauważyłam Georga, Andreasa i
jeszcze jakiegoś chłopaka, którzy zaczęli się do mnie zbliżać. A ja nie miałam
ochoty całować się z żadnym z nich. W przypływie paniki szybko kucnęłam,
zamykając oczy. Zupełnie tak jakby za chwilę miał nastać koniec świata.
Niepewnie uniosłam jedną powiekę do góry, a potem drugą. To co zobaczyłam,
przebiło cały dzisiejszy dzień. Gdyby ktoś powiedział mi wczoraj, że będę
świadkiem takich wydarzeń, nie uwierzyłabym mu.
Georg dał buziaka Andreasowi, ale gdy
zobaczył, że to nie jestem ja momentalnie się odsunął i zaczął pluć. Za to,
niezrażony niczym drugi chłopak pocałował blondyna. Ci najwyraźniej nie
zauważyli, że całują się nawzajem. Jak się okazało to właśnie Andreas ze swoim
kolegą całowali się najdłużej. Tuż nad moją głową. Moje policzki przybrały
kolor dojrzałego pomidora, kiedy wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.
Nie
czekając aż Dreadowłosy wraz z Czarnowłosym ogłoszą zwycięzców ruszyłam szybkim
krokiem do wyjścia. Nie miałam ochoty na powtórkę z rozrywki. Założyłam szybko
płaszcz i prawie wybiegłam z domu bliźniaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz