Nacisnęłam
dzwonek i czekałam aż ktoś raczy mi otworzyć. Czułam się trochę głupio
nachodząc Tokijczyków w domu, ale nie miałam innego wyboru. Po chwili w drzwiach
pojawiła się krępa kobieta, z krótkimi ciemnymi włosami, ubrana w spódnicę za
kolano i bladożółty rozpinany sweterek. Zapewne mama basisty. Uśmiechnęłam się
do niej wesoło. Mina kobiety wyraźnie mówiła, że uważa mnie za kolejną fankę.
-
Dzień dobry! - Przywitałam się radośnie. - Jest Georg?
Chciałam z nim porozmawiać.
-
Teraz każdy chce rozmawiać z moim synem - stwierdziła
chłodno. - Ciągle kręcą się tu jakieś dziewczyny.
-
Proszę powiedzieć mu, że przyszła Mary Ann - nie dawałam
za wygraną. Nie po to umówiłam się z Kaulitzem, żeby teraz spławiła mnie pani
Listing. - Jestem jego koleżanką.
-
Tak, tak... Mój syn ma teraz same koleżanki... -
mruknęła, znikając w drzwiach.
Postanowiłam poczekać chwilę. Miałam
nadzieję, że pani Listing powtórzy Georgowi, że do niego przyszłam. Byłam
pewna, że jak tylko basista dowie się, że czekam przed jego domem, będzie
ciekawy czego od niego chcę.
Po paru minutach drzwi ponownie się
otworzyły. Tym razem ukazała się w nich sylwetka basisty. Uśmiechnęłam się do
niego przyjacielsko. Przynajmniej z nim nie byłam na ścieżce wojennej.
-
Witaj! - Zawołał wesoło. - Co cię do mnie sprowadza? Może
wejdziesz? - Zaprosił mnie gestem ręki do środka. Skorzystałam z zaproszenia,
czując, że zaraz zamarznę. Na dworze robiło się coraz chłodniej, a na domiar
złego zaczął prószyć śnieg.
-
Dziewczyna nie może cię odwiedzić? - Spytałam z kpiną,
ściągając z nóg kozaki i podając mu swój płaszczyk.
-
Oczywiście, że może - uśmiechnął się wesoło. - Szkoda
tylko, że tak rzadko mnie odwiedza.
-
Odwiedzałabym cię częściej, gdybyś zapytał mnie, czy chcę
być twoją dziewczyną.
-
Zgodziłabyś się?
-
Zastanowiłabym się - odparłam idąc za nim do kuchni.
Chłopak widząc, że trzęsę się z zimna i
trochę ze złości, posadził mnie na taborecie i włączył wodę.
-
Napijesz się kawy czy herbaty?
-
Zdecydowanie kawy. Z mlekiem.
-
Jak sobie życzysz.
W milczeniu chłopak przygotował dla
siebie herbatę z mlekiem i dużą ilością cukru, a dla mnie kawę. Nałożył na
talerzyki dwa kawałki sernika i postawił jeden przede mną.
-
Mama upiekła wczoraj - wyjaśnił, wbijając łyżeczkę w
ciasto.
-
Pyszny - uśmiechnęłam się, połykając kilka kęsów. -
Georg?
-
Wiem, wiem... - mruknął. - Przyszłaś wyjaśnić te głupie
artykuły.
-
Bill ci powiedział? - Spytałam, przykładając gorący kubek
do policzka, żeby trochę się ogrzać.
-
Bill? Nie, nic mi nie mówił. Zresztą, co on ma do tego?
-
Właściwie nic - wzruszyłam ramionami. - Myślałam, że ci
powiedział. Byłam u niego przed chwilą. - Widząc zdezorientowanie na twarzy
Georga, pospieszyłam z wyjaśnieniami: - Potrzebowałam twój adres, albo numer
telefonu.
-
No tak. Rzeczywiście - zmieszał się. - Przepraszam cię,
za ten cały cyrk z artykułami. Niestety nie mam wpływu na to co piszą.
-
Wiem, ale nie mogłeś jakoś tego sprostować, albo coś?
Wierz mi, że to nie jest miłe widząc jak wasze fanki mnie nienawidzą, a w
szkole aż huczy od plotek... Byłabym ci naprawdę wdzięczna, gdybyś to
sprostował. Oczywiście w miarę możliwości...
-
Postaram się - wygiął usta w uśmiechu. - Miałaś dużo
nieprzyjemności z tego powodu?
Opowiedziałam mu o mailach, a także prośbach
ich fanek. Nawet nie przypuszczałam, że rozmowa z Georgiem pójdzie mi tak
łatwo. Myślałam, że będę musiała namawiać go przez długie minuty, żeby coś
zrobił z tymi paskudnymi artykułami. Na szczęście Georg nie okazał się być
takim egoistą jak Bill.
Dopiłam swoją kawę i podniosłam się z
taboretu.
-
Dziękuję za kawę i ciasto. Było pyszne - uśmiechnęłam
się. - I przepraszam, że zabrałam ci tyle czasu...
-
Daj spokój - machnął ręką. - Przecież to nic takiego,
zresztą jestem ci coś winny... - Wiedziałam, że mówi o pocałunku z Andreasem.
-
Nie jesteś mi nic winny. Mówiłam ci, że to twoja sprawa
co robisz.
-
Fajnie, że tak myślisz - poprawił włosy z zakłopotaniem.
- Może zostaniesz jeszcze trochę?
-
Nie chcę ci przeszkadzać...
-
No co ty! Nie przeszkadzasz! Przed twoim przyjściem,
śmiertelnie się nudziłem.
-
Jak tak stawiasz sprawę... Zadzwonię tylko do babci, że
wrócę trochę później.
Georg skinął głową potakująco, a ja wyciągnęłam z torebki
komórkę i wybrałam odpowiedni numer. Poinformowałam babcię, że wrócę wieczorem
i uśmiechnęłam się do chłopaka. Nie sądziłam, że będzie mi się z nim tak dobrze
rozmawiało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz