środa, 28 listopada 2012

Rozdział 42



Bill siedział w najbardziej luksusowej restauracji w Magdeburgu z piękną brunetką. Jednak ciągle wyobrażał sobie, że zamiast niej siedzi tu urocza, choć irytująca blondynka, która nigdy więcej nie chce go widzieć. Próbował o niej nie myśleć, ale nic nie pomagało. Nastawiał sobie już nawet muzykę na cały regulator, żeby zagłuszyć myśli o niej, ale nie odniosło to pożądanego skutku. Zamiast tego rozbolała go głowa i dalej myślał o Mary Ann. Nie miał najmniejszej ochoty siedzieć tu z brunetką, ale teraz nie mógł się wycofać. Prawdę mówiąc nie miał żadnego wpływu na tą kolację. Menager powiedział, że musi iść i koniec. Marina, bo tak najprawdopodobniej miała na imię owa dziewczyna wygrała konkurs w Yamie. Nagrodą w nim była właśnie kolacja z wokalistą Tokio Hotel. Już nie mógł słuchać jej ciągłego paplania o tym jak bardzo jest podekscytowana spotkaniem z nim. Odpowiadał jej grzecznie, ale myślami był gdzie indziej. Miał już tego dość. Chciał się stąd jak najszybciej ulotnić. Czemu to nie spotkanie z Tomem było nagrodą? Brat byłby uszczęśliwiony, tym bardziej, że Marina była naprawdę ładną dziewczyną. Niestety od życia nie zawsze ma się to czego się pragnie. On i tak już dużo dostał. Jego zespół jest sławny, single są na szczytach list przebojów, ma pełno fanek, może dawać koncerty... Jednym słowem to o czym zawsze marzył. Czemu więc wolałby teraz być z pewną niebieskooką dziewczyną? Odpowiadał na kolejne pytanie Mariny kiedy do restauracji weszła Mary Ann. Pięknie wyglądała. Przerwał w pół zdania i ją obserwował. Miała na sobie czarną sukienkę z wielkim dekoltem, a połowę pleców miała odkrytych. Jego wzrok przykuły jej zgrabne nogi. Nie mógł wręcz odwrócić od niej oczu. Marina próbowała kilka razy zagadać Billa, ale on ją uparcie ignorował. Odwróciła się w stronę w którą patrzył wokalista jak zahipnotyzowany. Od razu rozpoznała dziewczynę. Była jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach w gazecie.
- To Mary Ann, prawda? – zapytała. – Dziewczyna Georga. Mam racje?
- Ona nie jest jego dziewczyną – cedził przez zęby. – Nie wierz w to co czytasz. Większość z tego to brednie.
Brunetka obdarzyła go bystrym spojrzeniem. Potem przyglądała się w podobny sposób Mary Ann.
- Podoba ci się – stwierdziła. – Nie lubicie się, ale widać, że coś was do siebie ciągnie.
Bill wytrzeszczył na nią oczy. Pierwszy raz tego wieczoru zwrócił na nią uwagę.
- O czym ty mówisz?
- O tym – przewróciła oczami - że albo jesteś w niej zakochany, albo dopiero się zakochasz. Jedno z dwojga. I jej się tyczy to samo. Tylko jest jakaś przeszkoda żebyście byli razem.
Czarnowłosy jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy. Ta dziewczyna czytała w jego myślach. Nie chciał się do tego przyznać przed sobą, ale chyba faktycznie zaczął się w niej zakochiwać, jednak ona go nienawidziła.
- Skąd... skąd to wiesz? – wydusił.
- Wystarczy na was spojrzeć – powiedziała to takim tonem jakby to było oczywiste. – Co chwilę zerkacie na siebie. Oboje. Wcześniej też o niej myślałeś, nie? – skinął głową, a ona niezrażona tym kontynuowała. – Nic nie szkodzi. W każdym razie będziecie ładną parą.
Nie wierzył w to co mówi brunetka. Ale z drugiej strony jeszcze nikt nie odgadł tak doskonale jego myśli. Nawet Tom. Tyle tylko, że co do Mary Ann zdecydowanie się myliła. Widział, że dziewczyna co jakiś czas zerka w jego stronę, ale nie z uwielbieniem, tylko z pogardą.
- Ona nigdy nie będzie moją dziewczyną! – powiedział ostro, zbyt ostro.
- A dlaczego? – Marina w ogóle nie przejęła się tonem jego głosu.
Musiał komuś opowiedzieć o tym co się stało u Mary Ann i o tym jaki ma mętlik w głowie. Na początku wziął Marinę za zwykłą fankę, ale widać, że się pomylił. Wyrzucił z siebie prawie wszystko. Poczuł się przez to trochę lepiej.
- Powinieneś ją przeprosić – odezwała się dopiero jak skończył opowiadać.
- Wiem, ale ona mi nie wybaczy.
- To przepraszaj dotąd dopóki ci wybaczy.
- Nic z tego. Nie zniosę odrzucenia.
- Zrobisz jak będziesz chciał, ale moim zdaniem powinieneś włożyć dumę do kieszeni. Widać, że was do siebie ciągnie, więc po co to marnować?
- Dzięki za radę, ale z niej nie skorzystam – odparł twardo.
- Zrobisz jak będziesz chciał – wzruszyła ramionami. – Ale szkoda nie spróbować. A nóż ci wybaczy?
- Mówisz jak jakaś wróżka – stwierdził.
- Może to dlatego, że jestem w jednej czwartej cyganką?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz