Bill siedział w najbardziej luksusowej restauracji w
Magdeburgu z piękną brunetką. Jednak ciągle wyobrażał sobie, że zamiast niej
siedzi tu urocza, choć irytująca blondynka, która nigdy więcej nie chce go
widzieć. Próbował o niej nie myśleć, ale nic nie pomagało. Nastawiał sobie już
nawet muzykę na cały regulator, żeby zagłuszyć myśli o niej, ale nie odniosło
to pożądanego skutku. Zamiast tego rozbolała go głowa i dalej myślał o Mary
Ann. Nie miał najmniejszej ochoty siedzieć tu z brunetką, ale teraz nie mógł
się wycofać. Prawdę mówiąc nie miał żadnego wpływu na tą kolację. Menager
powiedział, że musi iść i koniec. Marina, bo tak najprawdopodobniej miała na
imię owa dziewczyna wygrała konkurs w Yamie. Nagrodą w nim była właśnie kolacja
z wokalistą Tokio Hotel. Już nie mógł słuchać jej ciągłego paplania o tym jak
bardzo jest podekscytowana spotkaniem z nim. Odpowiadał jej grzecznie, ale
myślami był gdzie indziej. Miał już tego dość. Chciał się stąd jak najszybciej
ulotnić. Czemu to nie spotkanie z Tomem było nagrodą? Brat byłby
uszczęśliwiony, tym bardziej, że Marina była naprawdę ładną dziewczyną.
Niestety od życia nie zawsze ma się to czego się pragnie. On i tak już dużo
dostał. Jego zespół jest sławny, single są na szczytach list przebojów, ma pełno
fanek, może dawać koncerty... Jednym słowem to o czym zawsze marzył. Czemu więc
wolałby teraz być z pewną niebieskooką dziewczyną? Odpowiadał na kolejne
pytanie Mariny kiedy do restauracji weszła Mary Ann. Pięknie wyglądała.
Przerwał w pół zdania i ją obserwował. Miała na sobie czarną sukienkę z wielkim
dekoltem, a połowę pleców miała odkrytych. Jego wzrok przykuły jej zgrabne
nogi. Nie mógł wręcz odwrócić od niej oczu. Marina próbowała kilka razy zagadać
Billa, ale on ją uparcie ignorował. Odwróciła się w stronę w którą patrzył
wokalista jak zahipnotyzowany. Od razu rozpoznała dziewczynę. Była jeszcze
piękniejsza niż na zdjęciach w gazecie.
- To Mary Ann, prawda? – zapytała. – Dziewczyna Georga.
Mam racje?
- Ona nie jest jego dziewczyną – cedził przez zęby. – Nie
wierz w to co czytasz. Większość z tego to brednie.
Brunetka obdarzyła go bystrym spojrzeniem. Potem
przyglądała się w podobny sposób Mary Ann.
- Podoba ci się – stwierdziła. – Nie lubicie się, ale
widać, że coś was do siebie ciągnie.
Bill wytrzeszczył na nią oczy. Pierwszy raz tego wieczoru
zwrócił na nią uwagę.
- O czym ty mówisz?
- O tym – przewróciła oczami - że albo jesteś w niej
zakochany, albo dopiero się zakochasz. Jedno z dwojga. I jej się tyczy to samo.
Tylko jest jakaś przeszkoda żebyście byli razem.
Czarnowłosy jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy. Ta
dziewczyna czytała w jego myślach. Nie chciał się do tego przyznać przed sobą,
ale chyba faktycznie zaczął się w niej zakochiwać, jednak ona go nienawidziła.
- Skąd... skąd to wiesz? – wydusił.
- Wystarczy na was spojrzeć – powiedziała to takim tonem
jakby to było oczywiste. – Co chwilę zerkacie na siebie. Oboje. Wcześniej też o
niej myślałeś, nie? – skinął głową, a ona niezrażona tym kontynuowała. – Nic
nie szkodzi. W każdym razie będziecie ładną parą.
Nie wierzył w to co mówi brunetka. Ale z drugiej strony
jeszcze nikt nie odgadł tak doskonale jego myśli. Nawet Tom. Tyle tylko, że co
do Mary Ann zdecydowanie się myliła. Widział, że dziewczyna co jakiś czas zerka
w jego stronę, ale nie z uwielbieniem, tylko z pogardą.
- Ona nigdy nie będzie moją dziewczyną! – powiedział
ostro, zbyt ostro.
- A dlaczego? – Marina w ogóle nie przejęła się tonem
jego głosu.
Musiał komuś opowiedzieć o tym co się stało u Mary Ann i
o tym jaki ma mętlik w głowie. Na początku wziął Marinę za zwykłą fankę, ale
widać, że się pomylił. Wyrzucił z siebie prawie wszystko. Poczuł się przez to
trochę lepiej.
- Powinieneś ją przeprosić – odezwała się dopiero jak
skończył opowiadać.
- Wiem, ale ona mi nie wybaczy.
- To przepraszaj dotąd dopóki ci wybaczy.
- Nic z tego. Nie zniosę odrzucenia.
- Zrobisz jak będziesz chciał, ale moim zdaniem
powinieneś włożyć dumę do kieszeni. Widać, że was do siebie ciągnie, więc po co
to marnować?
- Dzięki za radę, ale z niej nie skorzystam – odparł
twardo.
- Zrobisz jak będziesz chciał – wzruszyła ramionami. –
Ale szkoda nie spróbować. A nóż ci wybaczy?
- Mówisz jak jakaś wróżka – stwierdził.
- Może to dlatego, że jestem w jednej czwartej cyganką?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz