Poczułam jak zaczyna burczeć mi w brzuchu. No tak. Nie jadłam jeszcze dzisiaj niczego, więc nic dziwnego.
- Może pójdziemy do Mc’Donalds’a na hamburgery? - zaproponowałam.
- Możemy, ale jak już tu jesteśmy może zabierzemy zakupy, żeby już się potem nie wracać?
- Dobra.
Podeszłyśmy do przechowalni, która była zaledwie kilka kroków od miejsca, w którym stałyśmy i poprosiłyśmy starszą kobietę o nasze zakupy. A nie było ich wcale mało. Uginając się pod ich ciężarem ruszyłyśmy w stronę Mc’Donalds’a.
- Już w życiu tyle nie kupię za jednym razem - jęczałam.
- A ja tylko wtedy jeżeli będzie obok mnie szedł tragarz.
- Przydałby się teraz...
Ustawiłyśmy się na końcu kolejki, która nie należała do zbyt długich, co mnie niesamowicie ucieszyło. Przełożyłam wszystkie reklamówki do jednej ręki, a drugą odgarnęłam długie włosy, które leciały mi na twarz. Kątem oka dostrzegłam, że za nami stoi tych samych dwóch chłopaków, których spotkałyśmy w kinie. Żeby mieć stuprocentową pewność odwróciłam dyskretnie głowę do tyłu. Na szczęście nie stał za nami ani Dreadowłosy, ani Kosmita.
- Nie zgadniesz kto za nami stoi - zwróciłam się po polsku do przyjaciółki.
- To mi powiedz - odpowiedziała lekko zmęczonym głosem. - Albo nie. Sama zobaczę.
Odwróciła się do tyłu, a z wrażenia upadła jej jedna z toreb. Kiedy ją podnosiła zamówiłam dwa Big Macki. Kasjerka poinformowała mnie niezwykle miłym głosem, że musimy zaczekać pięć minut na nasze zamówienie. Chcąc nie chcąc stanęłyśmy z boku i czekałyśmy w milczeniu na nasz posiłek. Dlaczego akurat dzisiaj, teraz musiało im zabraknąć Big Macków?
* * *
Wesoło rozmawiając z bratem Bill Kaulitz podszedł do Georga i Gustava, którzy mieli zakupić coś do jedzenia. Do wigilii było jeszcze trochę czasu, a oni zaczęli robić się już głodni. A choć nie wierzyli w Boga, to święta Bożego Narodzenia obchodzili. Zawsze traktowali je jako specjalny czas. Jednak nie w aspekcie religijnym. Po prostu to był idealny czas, do spełniania dobrych uczynków. Zawsze jak był młodszy przychodził z bliźniakiem do centrum handlowego w wigilię i pomagał nosić zakupy staruszkom. Tym razem chcieli uczynić podobnie, ale uniemożliwił im to otaczający ich tłumek fanek. Ich pierwsze fanki... Kiedy podpisywali się na podtykanych przez nie karteczkach czuli się wspaniale. Tak jakby dostali najlepszą i najfajniejszą zabawkę na świecie. Można powiedzieć nawet, że w tym roku to oni otrzymali od ludzi najwspanialszy prezent.
- Zamówiliście? - Tom spytał przyjaciół.
- Tak, ale musimy chwilę poczekać - Georg odparł, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Aha. Spoko - jego wzrok powędrował gdzieś w bok. - Czy to nie tamte dwie z kina? - spytał pokazując na nie palcem.
- Gdzie?
- No tam!
Jego wzrok powędrował w kierunku blondynki i brunetki, które aktualnie były obładowane reklamówkami. Mimowolnie skrzywił się widząc je. Teraz, kiedy widział twarz blondynki w pełnym świetle, a nie półmroku sali kinowej uznał, że jest bardzo ładna. Brunetka też nie była najgorsza, ale to właśnie blondynka przykuła jego wzrok. Zaraz jednak spojrzał na Gustava i odegnał od siebie myśli o tych dwóch bezczelnych pannach. Jeszcze nikt nigdy nie urządził im takiej awantury tylko dlatego, że zajęli czyjeś miejsca! A potem robiły im specjalnie na złość rozmawiając na filmie.
- Żałujcie, że nie widzieliście jak tamtej brunetce wypadła torba jak nas zobaczyła! - mówił podekscytowany Georg żywo gestykulując. Nie przejmując się nawet tym, że dziewczyny to wszystko widzą. I najprawdopodobniej słyszą, bo stały zaledwie kilka metrów od nich.
- Myślicie, że to nasze fanki? - spytał Tom lustrując je spojrzeniem.
- I myślisz, że fanki zrobiłyby nam taką awanturę o głupie miejsca? - teraz odezwał się Bill.
- Dajcie spokój. One nie mogą być takie złe. Wyglądają na miłe...
Już miał coś odpowiedzieć, ale młoda ekspedientka podała właśnie dwa BicMacki dziewczynom, a one wybrały sobie akurat trasę powrotną tuż obok nich. Blondynka przystanęła i spojrzała na nich gniewnie.
- Jeżeli już koniecznie chcecie nas obgadywać, to moglibyście chociaż nie pokazywać palcami?!
- A co? Zabronisz nam? - Tom zabrał głos, wówczas gdy zarówno jego jak i Georga i Gustava zatkało.
- Tak, w tym wieku powinniście wiedzieć, że to nieładnie pokazywać palcami na ludzi!
- Piękna, nie wściekają się tak. Gdybyście nie były warte naszych spojrzeń...
- Warte waszych spojrzeń? - w jej głosie rozbrzmiała ironia. - Ty sobie chyba żartujesz! A z tym wytykaniem palcami sobie zapamiętaj. Przyda się trochę kultury.
Dziewczyna nie czekając na odpowiedz któregoś z nich obróciła się na pięcie i dołączyła do przyjaciółki. Jak można być aż takim bezczelnym jak blondynka? Przecież Tom nie powiedział jej niczego złego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz