środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 169



Inge skinęła tylko głową i podniosła się z krzesełka. Chłopak, nieco speszony poszedł w jej ślady. Zupełnie nie miał ochoty iść do jej pokoju, ale nie miał jak się wykręcić. Wiedział, że wtedy wszyscy wypytywaliby dlaczego nie chce iść z nastolatką, a on nie miał zamiaru uświadamiać im, że nie lubi Inge. Nie chciał również sprawić jej przykrości swoim wyznaniem.
-          Twoja mama miała rację, świetnie gotujesz - odezwał się siadając na czarnej sofie, która zlewała się z czarnymi ścianami, na których było kilkadziesiąt plakatów Tokio Hotel oprawionych w antyramy. Poczuł się trochę nieswojo.
-          Dziękuję. - Uśmiechnęła się lekko, siadając koło niego.
Między nimi zapanowała niezręczna cisza. Zupełnie nie wiedział co ma powiedzieć Inge, aby nawiązać jakąkolwiek rozmowę. Przecież nie będzie więcej wypytywał o Marilyna Mansona! Wpatrzył się w jeden z plakatów wiszących na ścianie. Ze zdjęcia patrzył na niego uważnie Tom, Georg, Bill, a także on sam. Pamiętał jak ciężko było im wtedy zachować powagę, gdyż fotograf ciągle ich rozśmieszał. Niemniej udało im się to doskonale.
Zerknął kątem oka na Inge. Nie sądził, że dziewczyna jest ich fanką. Odkąd pamiętał wolała hip hop. Jak widać gusta się zmieniają, a ona jest tego doskonałym przykładem... Nigdy nie posądziłby ją o to, że przebierze się za Marilyna Mansona! Chyba, że na Halloween! A do trzydziestego pierwszego października przecież jeszcze daleko!
-          Wiesz... - odezwała się cicho przerywając tym samym niezręczną ciszę - wiele koleżanek chciałoby być na moim miejscu...
-          Dlaczego? - Spytał marszcząc brwi.
-          Bo mogę siedzieć obok ciebie - powiedziała smutno. - A ja bym chciała stąd uciec jak najdalej...
Spojrzał na nią uważnie. Dlaczego dziewczyna chciałaby uciec? Co do tego, że go lubiła nie miał najmniejszych wątpliwości. W końcu miała na ścianach porozwieszane plakaty Tokio Hotel, a nawet jego samego.
-          Co ja takiego zrobiłem?
-          Ty? - Wstała z kanapy i podeszła do lustra, aby wyjąć kolorowe szkła kontaktowe. - Nic. Właśnie o to chodzi, że nic...
Wyczuł w jej głosie nutkę żalu. Nie miał jednak pojęcia czym jest ona spowodowana. Tak jak mu sama powiedziała nic jej nie zrobił, więc czemu ma do niego pretensje? Nastolatka chwyciła grzebień i zaczęła rozczesywać swoje farbowane, czarne włosy, sięgające trochę za łopatki. A wcześniej były takie ładne kasztanowe...
-          Nie rozumiem...
-          Nie musisz. - Wzruszyła obojętnie ramionami. - To i tak nie ma znaczenia.
-          Skoro tak twierdzisz, to ok. Nie będę ci przeszkadzał...
Wstał z czarnej sofy i skierował się w stronę czarnych, stapiających się ze ścianami drzwi wyjściowych. Nie rozumiał tej dziewczyny, ale z drugiej strony wcale nie zależało mu na zrozumieniu jej. Od ich ostatniego spotkania zmieniła się. Bardzo się zmieniła. Jednak dla niego i tak pozostała tą bezczelną, małą smarkulą, która za wszelką cenę chciała go uwieść. Pamiętał jej wszystkie chore akcje. Jednak najbardziej utkwiła mu ta, podczas ostatniego spotkania. Tak jak dzisiaj jej tata wygonił ich do jej pokoju, a ona bez żadnego skrępowania zrzuciła z siebie ubrania i domagała się, aby ją „kochał”. Jeszcze do dzisiaj ta sytuacja budziła w nim wstręt!
-          Przepraszam... - usłyszał jej cichy głos.
-          Za co? - obrócił się zdziwiony patrząc w jej urocze kocie oczy.
-          Za wszystko, a szczególnie za...
-          Ok. Nic się przecież nie stało - przerwał jej wiedząc co zaraz powie. Nie chciał tego słuchać.
-          Może według ciebie, ale ja się głupio czuje po ostatnim... - szepnęła chowając twarz w dłoniach. Zupełnie niepotrzebnie, gdyż pod białym pudrem nie było widać jej rumieńców wstydu.
-          Naprawdę nie masz ku temu powodów - zapewnił, uśmiechając się lekko na potwierdzenie swoich słów.
-          Chyba jednak mam... Ja naprawdę chciałam, żebyś to zrobił... - wyznała patrząc mu prosto w oczy. - I dalej chcę...
-          C-co? - wydukał oszołomiony.
W jego głowie zapaliła się zielona lampka z napisem: „uciekaj stąd jak najszybciej, zanim cię zgwałci”, jednak jak na złość nie był w stanie się ruszyć. Skąd u niej tyle śmiałości?!
-          Nieważne - machnęła ręką. - To i tak nie ma znaczenia. Nigdy nie będziesz mój, a ja się muszę z tym pogodzić...
Z jej oka skapnęła jedna, pełna żalu i cierpienia, spowodowanego nieodwzajemnioną miłością łza, rzeźbiąc ślad na jej pokrytym białym pudrem policzku. Sam nie wiedział co robi, ale podszedł do niej i otarł słoną kroplę z jej gładkiej cery. Pod wpływem jego dotyku odskoczyła niczym oparzona. Zmarszczył brwi i spojrzał na nią uważnie. Zupełnie nie rozumiał kobiet! I stracił nadzieję na to, że kiedykolwiek zrozumie.
-          Musisz wszystko pogarszać?! - powiedziała żałośnie siadając na krwistoczerwonym, pluszowym dywaniku.
-          O co ci chodzi, co? Nie chciałem, żebyś się rozklejała, to wszystko!
-          Jakiś ty troskliwy... - burknęła, a on czuł jak wzbiera w nim złość.
-          Czego oczekujesz, hm?! - wybuchnął. - Chcesz, żebym się z tobą pieprzył?! Wybacz, ale nie ten adres! To, że nasze matki pragną nas wyswatać, nie znaczy, że ja też tego do cholery chcę!!
Widząc łzy spływające po jej policzkach, natychmiast pożałował swoich słów. Nie miał prawa mówić jej czegoś takiego, ale miał dość tego, że wszyscy czegoś od niego oczekują! Jost, rodzice, chłopaki z zespołu, fani, a teraz nawet Inge! Żeby to jeszcze była kolejna próba, autograf, zdjęcie czy choćby przyniesienie RedBulla! Ale nie! Ona chce pieprzonego seksu! On jednak nie był typem chłopaka, który szedł do łóżka, żeby tylko sprawić przyjemność dziewczynie, której nawet nie lubi! Do seksu może nie była mu potrzebna miłość, ale choć odrobina sympatii dla tej drugiej osoby!
-          Przepraszam. - Kucnął koło niej. - Nie powinienem tego mówić.
-          Dlaczego? - Załkała cicho. - Powiedziałeś prawdę, a ona boli...
-          Posłuchaj, nie wiem czemu chcesz to zrobić akurat ze mną, oczywiście imponuje mi to, ale mimo wszystko to nie ma najmniejszego sensu...
-          Jeszcze tego nie zauważyłeś?! - Spytała wbijając w niego wzrok. - Ja się w tobie zakochałam! Choć nie wiem za co!
-          Jesteś najbardziej pokręconą dziewczyną jaką znam - westchnął głośno siadając na krwistoczerwonym dywaniku i wbijając w nią wzrok.
-          Potraktuję to jako komplement, choć tak to nie zabrzmiało.
* * *
            Całą czwórką siedzieli na strychu otoczeni stertą listów, damskiej bielizny i maskotek. Bill spoglądał co rusz na Mary Ann wesoło śmiejącą się z kolejnego listu, który otworzyła. Porzucił już poszukiwania jakiegoś widocznego śladu, świadczącego o tym, że jest w ciąży. Pozostało mu jedynie czekać i wierzyć, że tamte tabletki były jedynie wytworem jego wyobraźni, albo blondynka brała je tak po prostu. Właściwie witaminy dla kobiet w ciąży każdy może zażywać! Gorzej gdyby napotkał się na test ciążowy dający pozytywny wynik, albo na jakiś dokument stwierdzający, że Mary spodziewa się dziecka. A nic takiego przecież nie znalazł!
            Uśmiechnął się czule do ukochanej i przechylił się w bok całując jej gładki policzek.
-          A za co to? - spytała chichocząc.
-          Za to, że powiesz mi jaki zamierzasz zrobić sobie tatuaż - odparł podstępnie.
-          Nic z tego. Dowiesz się za dwie godziny.
-          Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
-          Za dwie godziny - upierała się. - Słuchajcie tego, to perełka wśród listów - zwróciła się do pozostałych zmieniając przy okazji temat: - „Bill, Tom! Moja babcia jest Waszą wielką fanką, ale wstydziła się napisać do Was ten list, choć ją usilnie do tego namawiałam. Postanowiłam, że zrobię to za nią. Nie mam oczywiście pewności, że go przeczytacie, co jest rzeczą mało prawdopodobną, ale można spróbować. Właściwie nic nie tracę. No może jedynie na kopertę i znaczek pocztowy... Tak czy inaczej babcia zawsze powtarza, że jakby Was tylko zobaczyła nareszcie by Was porządnie nakarmiła. A jak ona już tak mówi, to prawda. O! Właśnie podśpiewuje sobie pod nosem Durch den Monsun, a pewnie zaraz zacznie zawodzić przy Rette mich... Nie zapominając o tym, iż piszę w imieniu babci zapraszam Was, jak będziecie we Frankfurcie na pyszne bułki domowej roboty! Dajcie tylko odpowiednio wcześniej znać. Pozdrawiam Katrina. Babcia też pozdrawia, choć wstydzi się o tym wspomnieć ”.
-          Faktycznie perełka - Nikola otarła łzy wywołane śmiechem z policzków. - Bolą mnie płuca...
-          Mogę ci je wymasować... - wtrącił Tom zanosząc się śmiechem.
-          Poczekaj, tylko je wyciągnę. Ostrzegam jednak, że mogą być nieco zakurzone...
-          No nie! - zawołał Czarny z udawanym oburzeniem. - Wy tu gadacie o pierdołach, a zaproszenie od babci na bułki domowej roboty jest aktualne.
-          Ja sądzę, że to tylko pretekst...
-          Mary ma rację! - poparł ją Dreadowłosy. - Babcia chce nas zaciągnąć do łóżka! Albo zjeść!
-          Najpierw musiałaby was porządnie podtuczyć, a nie wiem czy to takie opłacalne...
Zdegustowany Bill uwagą ukochanej pochwycił czerwone stringi, które leżały nieopodal i założył jej na głowę. Dziewczyna zaniosła się wesołym chichotem ściągając ze swojej głowy bieliznę należącą do jakiejś fanki chłopaków.
-          Mam nadzieję, że w nich nie chodziła - mówiła z obrzydzeniem - albo przynajmniej wyprała...
-          No co ty! - Zaśmiał się Tom, puszczając jej oczko. - Swojskie są najlepsze.
-          Przestań... - jęknęła, przyglądając się czemuś co miało być portretem Toma.
Nikola chwilę przerzucała stertę leżących przed nią listów, po czym wyciągnęła jeden z nich. Przebiegła zawartość wzrokiem, po czym z szerokim uśmiechem na ustach zaczęła czytać:
-          „Mam na imię Helga i mam dziewięć lat. Mieszkam w Schweinfurt. Mam kota i psa i wasze plakaty na ścianach. Moja mama się denerwuje, że okleiłam nimi cały nasz dom, nawet podłogi, bo jestem jeszcze za niska, żeby sięgnąć do sufitu. Mama mówi, że to mania, cokolwiek to znaczy. Ja sądzę, że to miłość. Nie wiem tylko, którego z was kocham bardziej, ale mam dwie ręce, więc nie widzę problemu. Będę szła w środku, kiedy będziemy chodzili na romantyczne spacery po nocy. Mama kazała wam tylko powiedzieć, że już o siódmej wieczorem muszę być w domu, bo później na ulicach jest niebezpiecznie. Mówiłam, że mnie obronicie. Mama musiała mi uwierzyć, bo przedłużyła mi czas o pięć minut, ale pod warunkiem, że w tym czasie będziemy stali przed moim domem. Kocham was bardzo mocno i już nie mogę doczekać się naszej randki. P.S. Będzie na niej seks specjalnie dla Toma, bo mówił, że to lubi, cokolwiek to jest ”.
-          I jak tu nie kochać naszych fanek? - Bill przekręcił lekko głowę w bok i się szeroko uśmiechnął. - One są takie słodkie.
-          Tak. Ma nasze plakaty nawet na podłodze - zawtórował mu Tom z entuzjazmem. - Już się nie mogę doczekać tych nocnych spacerów we trójkę. No i jeszcze seks specjalnie dla mnie! Nie mogłem wyobrazić sobie czegoś równie wspaniałego - mówił z powagą, zaś pozostali trzymali się za brzuchy lub jak to było w przypadku Mary Ann ocierali łzy z policzków.
-          Macie naprawdę szalone fanki - odezwała się blondynka.
-          Ej! - zaoponował Bill. - Fanów też mamy!
-          Macie na myśli mojego brata?
-          Briana? A dlaczego? - Zmarszczył brwi.
-          Mówiłem ci, że miał na pulpicie twoje zdjęcie? - spytał Tom, a kiedy Czarny pokręcił przecząco głową, kontynuował z szerokim uśmiechem: - Powiedział, że fajna z ciebie dupeczka, ale masz trochę małe cycki...
Siedział przez chwilę zdezorientowany. Zwyczajnie go zatkało! Czemu do cholery każdy myli go z dziewczyną?! Przecież nie jest jedynym chłopakiem o dziewczęcych rysach twarzy! Wystarczy spojrzeć na Toma!
-          Nie denerwuj się - Mary Ann pogłaskała go czule po policzku. - On tylko żartował.
-          Nie denerwuje się - powiedział spokojnie, bo właściwie nie był zdenerwowany. - Po prostu mnie zatkało...
-          Ciebie?! - Nikola spojrzała na niego z niedowierzaniem, a on tylko kiwnął głową. - Niemożliwe!
-          A jednak prawdziwe - uśmiechnął się lekko, przerzucając stertę listów, aż natrafił na swój autoportret. - Patrzcie jaki świetny! Zaraz wywieszę sobie w pokoju tego przystojniaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz