Wyszedł
z pokoju Toma już nieco spokojniejszy. Po rozmowie z bratem czuł się znacznie
lepiej. Tak jak się tego spodziewał bliźniak powiedział, że bez względu na
wszystko on będzie z nim. Jak byli małymi brzdącami, które dopiero nauczyły się
mówić przyrzekli sobie, że zawsze będą trzymać się razem. I tak jest po dzień
dzisiejszy. Wiedział, że wybaczyłby bratu wszystko. Nawet największą zbrodnię.
Równie dobrze wiedział jednak, że nie może pozbawiać go prawa do radości jaką
czerpał z realizowania swoich marzeń. Obaj chcieli aby Devilish, a teraz Tokio
Hotel stało się sławne i tak właśnie jest. Nie wybaczyłby sobie gdyby
ktokolwiek im to odebrał. Gdyby chodziło tutaj tylko o niego, a nie o Toma,
Georga i Gustava to bez chwili wahania wybrałby Mary Ann. Poświęciłby dla niej
nawet muzykę, którą przecież mógłby robić w zaciszu własnego domu. Nie musiał
przecież całkowicie z niej rezygnować. Tylko, że nie chodzi tutaj wyłącznie o
niego. Chodzi o przyszłość całego zespołu. Dlatego też miał nadzieję, że Tomowi
uda się coś załatwić z Jostem. Sam by się do niego wybrał, ale bał się, że
ponownie puszczą mu nerwy i rozpęta awanturę. A poznał już na tyle Davida, żeby
wiedzieć, że nie uzgodni z nim niczego poprzez kłótnie. Jeżeli chce coś
osiągnąć musi być pewny siebie, stanowczy, a przede wszystkim opanowany. Jednak
w tej chwili nie był do tego zdolny. W jego wnętrzu zbyt mocno się kotłowało.
Nie dopuszczał do siebie nawet myśli, że mógłby zrezygnować z Mary Ann albo muzyki.
Obie kochał tak samo mocno i tak już pozostanie.
Kiedy
przykładał do czytnika plastikową kartę do jego uszu dobiegł wesoły chichot
Mary Ann i Nikoli. Uśmiechnął się do siebie i pchnął lekko drzwi. Skierował się
do głównego pokoju. Brunetka siedziała na łóżku wpatrując się w ekran laptopa,
a jego ukochana stała przy stoliku i smarowała czymś croissanta. Czynność ta była jednak
utrudniona przez jej śmiech.
-
Pewnie pożycza protezę od babci...
-
Nie... - Mary pokręciła głową. - Mówię ci, że robi je z
modeliny. Wtedy
lepiej się wyginają.
-
Tak?
A skąd wiesz?
-
Bo
kiedyś takie miałam.
-
Dziwne... A ja od babci pożyczyłam i był taki sam
efekt...
-
Z czego się śmiejecie? - spojrzał na nie niczym na dwie
wariatki, a one tylko się roześmiały głośniej.
-
Z dwóch uroczych chudzielców - Nikola powiedziała dusząc
atak śmiechu.
-
Uroczych mówisz? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
-
No... Jeden jest może bardziej uroczy... I nie pożycza
protezy od babci...
-
Mówiłam ci już, że to z modeliny! - zaprotestowała Mary
Ann, po czym zaniosły się śmiechem. - Zresztą ten jest bardziej uroczy...
Spojrzała na niego swoimi niebieskimi
oczami, z których teraz płynęły łzy wywołane śmiechem, po czym podeszła i dała
mu buziaka w policzek. Wsadziła mu croissanta posmarowanego masłem do ust po
czym usiadła na łóżku tuż obok Nikoli wpatrując się w monitor. Obie całkowicie
zignorowały jego obecność, więc usiadł wygodnie w fotelu i jedząc rogalika
przysłuchiwał się ich wymianie zdań. Chyba jeszcze nigdy nie widział Mary Ann tak radosnej...
-
Przecież one nie wyglądają jak modelina!
-
Jak babcina proteza tym bardziej! Zresztą nie byłby w
stanie wygiąć jej w ten sposób! - blondynka dotknęła monitora coś na nim
pokazując.
-
Właściwie to chyba masz rację... - Nikola przerwała na
moment wpatrując się w ekran laptopa. - Jejku... jaki słodziak!
Obie wpatrywały się przez chwilę w
monitor z przechylonymi na bok głowami, a na ich ustach co jakiś czas wkraczał
słodki uśmiech.
-
Stara... - wymruczała Mary Ann. - Zakochałam się w nim...
-
A ja myślałam, że to we mnie się zakochałaś - wtrącił.
-
No tak, ale to moja nowa miłość - powiedziała puszczając
Nikoli oczko. - On jest taki słodki... Schrupałabym go...
-
Chrup sobie kogo chcesz - powiedział chłodno.
Wyciągnął z kieszeni jeansów swojego
sidekicka i włączył jakąś grę. Domyślał się, że Mary Ann wraz z Nikolą oglądają
zdjęcia jakichś aktorów albo piosenkarzy, więc nie miał się czym przejmować.
Wiedział, że jego ukochana nie należy do tego typu dziewczyn, które zakochują
się w swoim idolu. Jednak mimo to udawał obrażonego. Tak jak się tego
spodziewał blondynka wstała z łóżka i do niego podeszła. Kucnęła opierając się
dłońmi o jego kolana, a na jego twarz zaczął wkraczać uśmiech.
-
Nie gniewaj się. Zawsze będziesz moją miłością numer dwa.
-
Dwa? - spojrzał na nią z niedowierzaniem, a ta tylko potaknęła.
- Ale ja się nie zgadzam!
-
Nie musisz. To już postanowione.
-
To będzie trzeba zmienić decyzję. Chcę być na pierwszym
miejscu!
-
Nie da się już jej zmienić, nie Nikola?
-
Ona ma rację - brunetka ją poparła.
Zrobił najbardziej obrażoną minę na
jaką było go stać. Nie odezwał się nawet słowem bojąc się, że zaraz zacznie się
śmiać. Był pewny, że dziewczyna go kocha i nie przestałaby w zaledwie jedną
krótką chwilę. Chyba, że... Nie! To niemożliwe! Ona wtedy nie mogła kłamać!
Spoglądał w jej oczy, w których czaiły
się maleńkie ogniki radości zmieszanej z uczuciem jakim go darzyła. Nagle
podniosła się i zbliżyła swoje wargi do jego, jednak nie dotknęła ich. Miał
wielką ochotę ją pocałować, ale powstrzymał się. Był ciekawy reakcji Mary Ann.
Ta widząc brak zainteresowania z jego strony zaczęła delikatnie skubać swoimi
ustami jego. W końcu poddał się i odwzajemnił pocałunek. Wtedy blondynka
odsunęła się od niego, a on tylko wyszczerzył ząbki w uśmiechu.
-
Aaaa!! Nikola!! - zaczęła piszczeć. - On się tak
uśmiechnął!! Jak
na tym filmiku!!
-
Uśmiechnij się tak jeszcze raz, bo nie widziałam... -
poprosiła składając ręce jak do modlitwy.
-
Ale jak? - spytał zaskoczony reakcją dziewczyn.
-
No tak jak przed chwilą. Proszę... - Mary Ann spojrzała
mu błagalnie w oczy.
Wstał z fotela i podszedł do łóżka, na
którym siedziała Nikola wpatrując się na przemian w niego i monitor. Kiedy
zobaczył otworzonych kilka stron z filmikami z udziałem jego albo Toma
rozdziawił usta. Nie sądził, że dziewczyny oglądają właśnie ich! Był
przekonany, że przeglądają fotki jakichś sławnych aktorów albo piosenkarzy. Ale
zaraz... Przecież on teraz też był sławny. Jednak zarówno Nikola jak i Mary Ann
miały jego i Toma na co dzień.
Puścił pierwszy filmik, który był z
okresu kiedy występował w StarSearch. Miał wtedy czternaście lat i wielkie
marzenia, które teraz się ziściły. Razem z bratem i przyjaciółmi robił muzykę,
która podobała się wielu osobom. Uśmiechnął się do siebie przypominając sobie
jaki był szczęśliwy, że może zaśpiewać przed większą publicznością niż pięć
osób. Rozglądał się ciekawie dookoła tak jakby chciał zapamiętać wszystko.
Każdy, nawet najmniejszy szczegół. Ilość lamp na suficie, kolor płytek
pokrywających podłogę, wygląd kamerzysty, kolor ścian... Pamiętał jeszcze
bardzo dobrze jaki wtedy był szczęśliwy. Jednak patrząc na to z perspektywy
czasu cieszył się, że nie wygrał StarSearch, bo teraz pewnie nie byłby tym kim
jest.
-
I z tego tak się śmiałyście? - spytał surowo.
Dziewczyny potaknęły nieśmiało głowami,
a on przywołał na twarz najbardziej obrażoną minę jaką tylko potrafił w tym
momencie. Tak naprawdę chciało mu się śmiać, ale wiedział, że nie może sobie na
to pozwolić. Ukochana wraz ze swoją przyjaciółką nie powinny się śmiać zarówno
z niego jak i Toma. Skoro
ich kochają to powinny ich wychwalać!
-
I niby ja pożyczam protezę od babci? A co gorsza lepię ją
z modeliny?
-
Bill, nie gniewaj się - Mary Ann podeszła do niego i
przytuliła się. - Dobrze wiesz, że to tylko żarty.
-
Żarty mówisz? - skinęła głową. - I myślicie, że możecie
się śmiać ze mnie i Toma bezkarnie?
-
Bill... mój ssskarbie - powiedziała to tonem godnym
Golluma. - Z zębami z modeliny...
-
I ja mam się nie gniewać? Zęby z modeliny! Phi! Dobre
sobie!
-
Nie mów mi tylko, że Nikola miała rację i te twoje białe
ząbki to babcina proteza... - zrobiła przerażoną minę.
Chcąc nie chcąc jego cała powaga
ulotniła się niczym powietrze z przebitej paczki chipsów. Z szerokim uśmiechem
popchnął Mary Ann na łóżko, przykrył kołdrą i przygniótł swoim ciałem
uniemożliwiając jej tym samym ucieczkę.
-
Złaź ze mnie! - usłyszał jej przytłumiony krzyk.
-
Nic z tego. Najpierw przeproś.
-
Nikola
ratuj!
Puścił oczko dziewczynie i przyłożył
palec do ust, dając jej tym samym do zrozumienia, żeby się nie odzywała.
-
Nie
ma tutaj Nikoli.
W tym momencie brunetka napisała mu w
notatniku, że idzie podenerwować Toma i żeby nie udusił Mary, po czym wstała z
miejsca i najciszej jak tylko potrafiła wymknęła się z pokoju.
-
Bill!
Duszę się!!
Ściągnął jej kołdrę z głowy i spojrzał
w oczy. Może według Toma była przeciętna, ale dla niego była to najpiękniejsza
dziewczyna na świecie. Mógłby się patrzeć na jej delikatne rysy twarzy w
nieskończoność, a i tak ciągle byłby zafascynowany w takim samym stopniu jak
nie większym.
-
Bardzo się na mnie gniewasz? - spytała z poważną miną.
-
Nawet mocniej niż bardzo - odpowiedział poważnie.
-
Ale co ja ci poradzę na to, że na każdym filmiku twoje
zęby inaczej wyglądają?
-
No ale, żeby zaraz z modeliny? - powiedział z udawanym
oburzeniem. - A protezy babcia by mi nigdy nie pożyczyła. Zbyt dużo z nią przeszła.
-
To może zdradzisz mi ich tajemnicę? - poprosiła.
-
A nie powiesz o niej nikomu? - spojrzał na nią bacznie.
-
Obiecuję.
-
Maluję je markerem - powiedział teatralnym szeptem.
-
Gdzie znalazłeś taki biały marker?! - wytrzeszczyła oczy,
po czym zaczęła się śmiać. - To może teraz mnie puścisz? - dodała nieśmiało.
Pokręcił przecząco głową. Nie chciał
jej wypuścić, choć doskonale wiedział, że i tak będzie musiał zaraz to zrobić,
bo musi przygotować się do spotkania z fanami.
-
Proszę - spojrzała na niego błagalnie.
-
Jesteś
mi winna przeprosiny.
-
Przepraszam.
-
Tylko
tyle?
-
A co ty byś jeszcze chciał?
-
To...
Nachylił się nad nią i musnął jej
wargi. Kochał smak jej ust i to co się z nim działo podczas pocałunków. Zawsze
odbierał je jako zwykły dotyk. Było miło, ale to wszystko. Jednak kiedy całował
się z Mary Ann czuł jak łączą się nie tylko ich wargi, ale także i dusze. Gdyby
tylko mógł leżałby tutaj całą wieczność i muskał delikatnie jej słodkie wargi.
Nie mógł jednak tego uczynić z tego prostego powodu, że za niespełna godzinę
musi być już wyszykowany na dole, żeby udać się na spotkanie z fanami. Oderwał
się od niej niechętnie i spojrzał w błękitne niczym wiosenne niebo oczy.
-
Przepraszam
- powiedział cicho.
-
Za
co?
-
Za to, że nakrzyczałem na ciebie rano.
-
Nic się nie stało - uśmiechnęła się lekko. - Pokłóciłeś
się z wujkiem o to zdjęcie, które zrobili nam przed hotelem?
-
Skąd wiesz? - spytał zdumiony, ale jednocześnie
wystraszony. - Rozmawiałaś z nim?
-
Nie. Jak mi wykrzyczałeś o co poszło to się domyśliłam.
-
Aha... - zamilkł na moment, po czym dodał: - Pomożesz mi
zrobić makijaż?
Podniósł się i skierował do łazienki.
Wolał zmienić temat zanim ukochana dowie się o tym, że menager kazał mu dokonać
wyboru pomiędzy muzyką a nią. Nie chciał też mówić jej o swoim dylemacie. Bo
jak można powiedzieć osobie, którą się kocha, że nie wie się czy nie zostawić
jej dla dobra zespołu i na rzecz drugiej ukochanej, którą w tym wypadku jest
muzyka. Póki co chciał znaleźć sposób na zatrzymanie ich obu. Jeżeli jednak nie
znajdzie złotego środka wtedy będzie zastanawiał się co dalej. A póki co „Leb
die Sekunde”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz