środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 133



            Wyszedł z pokoju Toma już nieco spokojniejszy. Po rozmowie z bratem czuł się znacznie lepiej. Tak jak się tego spodziewał bliźniak powiedział, że bez względu na wszystko on będzie z nim. Jak byli małymi brzdącami, które dopiero nauczyły się mówić przyrzekli sobie, że zawsze będą trzymać się razem. I tak jest po dzień dzisiejszy. Wiedział, że wybaczyłby bratu wszystko. Nawet największą zbrodnię. Równie dobrze wiedział jednak, że nie może pozbawiać go prawa do radości jaką czerpał z realizowania swoich marzeń. Obaj chcieli aby Devilish, a teraz Tokio Hotel stało się sławne i tak właśnie jest. Nie wybaczyłby sobie gdyby ktokolwiek im to odebrał. Gdyby chodziło tutaj tylko o niego, a nie o Toma, Georga i Gustava to bez chwili wahania wybrałby Mary Ann. Poświęciłby dla niej nawet muzykę, którą przecież mógłby robić w zaciszu własnego domu. Nie musiał przecież całkowicie z niej rezygnować. Tylko, że nie chodzi tutaj wyłącznie o niego. Chodzi o przyszłość całego zespołu. Dlatego też miał nadzieję, że Tomowi uda się coś załatwić z Jostem. Sam by się do niego wybrał, ale bał się, że ponownie puszczą mu nerwy i rozpęta awanturę. A poznał już na tyle Davida, żeby wiedzieć, że nie uzgodni z nim niczego poprzez kłótnie. Jeżeli chce coś osiągnąć musi być pewny siebie, stanowczy, a przede wszystkim opanowany. Jednak w tej chwili nie był do tego zdolny. W jego wnętrzu zbyt mocno się kotłowało. Nie dopuszczał do siebie nawet myśli, że mógłby zrezygnować z Mary Ann albo muzyki. Obie kochał tak samo mocno i tak już pozostanie.
            Kiedy przykładał do czytnika plastikową kartę do jego uszu dobiegł wesoły chichot Mary Ann i Nikoli. Uśmiechnął się do siebie i pchnął lekko drzwi. Skierował się do głównego pokoju. Brunetka siedziała na łóżku wpatrując się w ekran laptopa, a jego ukochana stała przy stoliku i smarowała czymś croissanta. Czynność ta była jednak utrudniona przez jej śmiech.
-          Pewnie pożycza protezę od babci...
-          Nie... - Mary pokręciła głową. - Mówię ci, że robi je z modeliny. Wtedy lepiej się wyginają.
-          Tak? A skąd wiesz?
-          Bo kiedyś takie miałam.
-          Dziwne... A ja od babci pożyczyłam i był taki sam efekt...
-          Z czego się śmiejecie? - spojrzał na nie niczym na dwie wariatki, a one tylko się roześmiały głośniej.
-          Z dwóch uroczych chudzielców - Nikola powiedziała dusząc atak śmiechu.
-          Uroczych mówisz? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
-          No... Jeden jest może bardziej uroczy... I nie pożycza protezy od babci...
-          Mówiłam ci już, że to z modeliny! - zaprotestowała Mary Ann, po czym zaniosły się śmiechem. - Zresztą ten jest bardziej uroczy...          
Spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczami, z których teraz płynęły łzy wywołane śmiechem, po czym podeszła i dała mu buziaka w policzek. Wsadziła mu croissanta posmarowanego masłem do ust po czym usiadła na łóżku tuż obok Nikoli wpatrując się w monitor. Obie całkowicie zignorowały jego obecność, więc usiadł wygodnie w fotelu i jedząc rogalika przysłuchiwał się ich wymianie zdań. Chyba jeszcze nigdy nie widział Mary Ann tak radosnej...
-          Przecież one nie wyglądają jak modelina!
-          Jak babcina proteza tym bardziej! Zresztą nie byłby w stanie wygiąć jej w ten sposób! - blondynka dotknęła monitora coś na nim pokazując.
-          Właściwie to chyba masz rację... - Nikola przerwała na moment wpatrując się w ekran laptopa. - Jejku... jaki słodziak!
Obie wpatrywały się przez chwilę w monitor z przechylonymi na bok głowami, a na ich ustach co jakiś czas wkraczał słodki uśmiech.
-          Stara... - wymruczała Mary Ann. - Zakochałam się w nim...
-          A ja myślałam, że to we mnie się zakochałaś - wtrącił.
-          No tak, ale to moja nowa miłość - powiedziała puszczając Nikoli oczko. - On jest taki słodki... Schrupałabym go...
-          Chrup sobie kogo chcesz - powiedział chłodno.
Wyciągnął z kieszeni jeansów swojego sidekicka i włączył jakąś grę. Domyślał się, że Mary Ann wraz z Nikolą oglądają zdjęcia jakichś aktorów albo piosenkarzy, więc nie miał się czym przejmować. Wiedział, że jego ukochana nie należy do tego typu dziewczyn, które zakochują się w swoim idolu. Jednak mimo to udawał obrażonego. Tak jak się tego spodziewał blondynka wstała z łóżka i do niego podeszła. Kucnęła opierając się dłońmi o jego kolana, a na jego twarz zaczął wkraczać uśmiech.
-          Nie gniewaj się. Zawsze będziesz moją miłością numer dwa.
-          Dwa? - spojrzał na nią z niedowierzaniem, a ta tylko potaknęła. - Ale ja się nie zgadzam!
-          Nie musisz. To już postanowione.
-          To będzie trzeba zmienić decyzję. Chcę być na pierwszym miejscu!
-          Nie da się już jej zmienić, nie Nikola?
-          Ona ma rację - brunetka ją poparła.
Zrobił najbardziej obrażoną minę na jaką było go stać. Nie odezwał się nawet słowem bojąc się, że zaraz zacznie się śmiać. Był pewny, że dziewczyna go kocha i nie przestałaby w zaledwie jedną krótką chwilę. Chyba, że... Nie! To niemożliwe! Ona wtedy nie mogła kłamać!
Spoglądał w jej oczy, w których czaiły się maleńkie ogniki radości zmieszanej z uczuciem jakim go darzyła. Nagle podniosła się i zbliżyła swoje wargi do jego, jednak nie dotknęła ich. Miał wielką ochotę ją pocałować, ale powstrzymał się. Był ciekawy reakcji Mary Ann. Ta widząc brak zainteresowania z jego strony zaczęła delikatnie skubać swoimi ustami jego. W końcu poddał się i odwzajemnił pocałunek. Wtedy blondynka odsunęła się od niego, a on tylko wyszczerzył ząbki w uśmiechu.
-          Aaaa!! Nikola!! - zaczęła piszczeć. - On się tak uśmiechnął!! Jak na tym filmiku!!
-          Uśmiechnij się tak jeszcze raz, bo nie widziałam... - poprosiła składając ręce jak do modlitwy.
-          Ale jak? - spytał zaskoczony reakcją dziewczyn.
-          No tak jak przed chwilą. Proszę... - Mary Ann spojrzała mu błagalnie w oczy.
Wstał z fotela i podszedł do łóżka, na którym siedziała Nikola wpatrując się na przemian w niego i monitor. Kiedy zobaczył otworzonych kilka stron z filmikami z udziałem jego albo Toma rozdziawił usta. Nie sądził, że dziewczyny oglądają właśnie ich! Był przekonany, że przeglądają fotki jakichś sławnych aktorów albo piosenkarzy. Ale zaraz... Przecież on teraz też był sławny. Jednak zarówno Nikola jak i Mary Ann miały jego i Toma na co dzień.
Puścił pierwszy filmik, który był z okresu kiedy występował w StarSearch. Miał wtedy czternaście lat i wielkie marzenia, które teraz się ziściły. Razem z bratem i przyjaciółmi robił muzykę, która podobała się wielu osobom. Uśmiechnął się do siebie przypominając sobie jaki był szczęśliwy, że może zaśpiewać przed większą publicznością niż pięć osób. Rozglądał się ciekawie dookoła tak jakby chciał zapamiętać wszystko. Każdy, nawet najmniejszy szczegół. Ilość lamp na suficie, kolor płytek pokrywających podłogę, wygląd kamerzysty, kolor ścian... Pamiętał jeszcze bardzo dobrze jaki wtedy był szczęśliwy. Jednak patrząc na to z perspektywy czasu cieszył się, że nie wygrał StarSearch, bo teraz pewnie nie byłby tym kim jest.
-          I z tego tak się śmiałyście? - spytał surowo.
Dziewczyny potaknęły nieśmiało głowami, a on przywołał na twarz najbardziej obrażoną minę jaką tylko potrafił w tym momencie. Tak naprawdę chciało mu się śmiać, ale wiedział, że nie może sobie na to pozwolić. Ukochana wraz ze swoją przyjaciółką nie powinny się śmiać zarówno z niego jak i Toma. Skoro ich kochają to powinny ich wychwalać!
-          I niby ja pożyczam protezę od babci? A co gorsza lepię ją z modeliny?
-          Bill, nie gniewaj się - Mary Ann podeszła do niego i przytuliła się. - Dobrze wiesz, że to tylko żarty.
-          Żarty mówisz? - skinęła głową. - I myślicie, że możecie się śmiać ze mnie i Toma bezkarnie?
-          Bill... mój ssskarbie - powiedziała to tonem godnym Golluma. - Z zębami z modeliny...
-          I ja mam się nie gniewać? Zęby z modeliny! Phi! Dobre sobie!
-          Nie mów mi tylko, że Nikola miała rację i te twoje białe ząbki to babcina proteza... - zrobiła przerażoną minę.
Chcąc nie chcąc jego cała powaga ulotniła się niczym powietrze z przebitej paczki chipsów. Z szerokim uśmiechem popchnął Mary Ann na łóżko, przykrył kołdrą i przygniótł swoim ciałem uniemożliwiając jej tym samym ucieczkę.
-          Złaź ze mnie! - usłyszał jej przytłumiony krzyk.
-          Nic z tego. Najpierw przeproś.
-          Nikola ratuj!
Puścił oczko dziewczynie i przyłożył palec do ust, dając jej tym samym do zrozumienia, żeby się nie odzywała.
-          Nie ma tutaj Nikoli.
W tym momencie brunetka napisała mu w notatniku, że idzie podenerwować Toma i żeby nie udusił Mary, po czym wstała z miejsca i najciszej jak tylko potrafiła wymknęła się z pokoju.
-          Bill! Duszę się!!
Ściągnął jej kołdrę z głowy i spojrzał w oczy. Może według Toma była przeciętna, ale dla niego była to najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Mógłby się patrzeć na jej delikatne rysy twarzy w nieskończoność, a i tak ciągle byłby zafascynowany w takim samym stopniu jak nie większym.
-          Bardzo się na mnie gniewasz? - spytała z poważną miną.
-          Nawet mocniej niż bardzo - odpowiedział poważnie.
-          Ale co ja ci poradzę na to, że na każdym filmiku twoje zęby inaczej wyglądają?
-          No ale, żeby zaraz z modeliny? - powiedział z udawanym oburzeniem. - A protezy babcia by mi nigdy nie pożyczyła. Zbyt dużo z nią przeszła.
-          To może zdradzisz mi ich tajemnicę? - poprosiła.
-          A nie powiesz o niej nikomu? - spojrzał na nią bacznie.
-          Obiecuję.
-          Maluję je markerem - powiedział teatralnym szeptem.
-          Gdzie znalazłeś taki biały marker?! - wytrzeszczyła oczy, po czym zaczęła się śmiać. - To może teraz mnie puścisz? - dodała nieśmiało.
Pokręcił przecząco głową. Nie chciał jej wypuścić, choć doskonale wiedział, że i tak będzie musiał zaraz to zrobić, bo musi przygotować się do spotkania z fanami.
-          Proszę - spojrzała na niego błagalnie.
-          Jesteś mi winna przeprosiny.
-          Przepraszam.
-          Tylko tyle?
-          A co ty byś jeszcze chciał?
-          To...
Nachylił się nad nią i musnął jej wargi. Kochał smak jej ust i to co się z nim działo podczas pocałunków. Zawsze odbierał je jako zwykły dotyk. Było miło, ale to wszystko. Jednak kiedy całował się z Mary Ann czuł jak łączą się nie tylko ich wargi, ale także i dusze. Gdyby tylko mógł leżałby tutaj całą wieczność i muskał delikatnie jej słodkie wargi. Nie mógł jednak tego uczynić z tego prostego powodu, że za niespełna godzinę musi być już wyszykowany na dole, żeby udać się na spotkanie z fanami. Oderwał się od niej niechętnie i spojrzał w błękitne niczym wiosenne niebo oczy.
-          Przepraszam - powiedział cicho.
-          Za co?
-          Za to, że nakrzyczałem na ciebie rano.
-          Nic się nie stało - uśmiechnęła się lekko. - Pokłóciłeś się z wujkiem o to zdjęcie, które zrobili nam przed hotelem?
-          Skąd wiesz? - spytał zdumiony, ale jednocześnie wystraszony. - Rozmawiałaś z nim?
-          Nie. Jak mi wykrzyczałeś o co poszło to się domyśliłam.
-          Aha... - zamilkł na moment, po czym dodał: - Pomożesz mi zrobić makijaż?
Podniósł się i skierował do łazienki. Wolał zmienić temat zanim ukochana dowie się o tym, że menager kazał mu dokonać wyboru pomiędzy muzyką a nią. Nie chciał też mówić jej o swoim dylemacie. Bo jak można powiedzieć osobie, którą się kocha, że nie wie się czy nie zostawić jej dla dobra zespołu i na rzecz drugiej ukochanej, którą w tym wypadku jest muzyka. Póki co chciał znaleźć sposób na zatrzymanie ich obu. Jeżeli jednak nie znajdzie złotego środka wtedy będzie zastanawiał się co dalej. A póki co „Leb die Sekunde”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz