-
Jesteście pewni, że nie jesteście razem? - Georg spytał
Nikolę i Toma, którzy szli trzymając się za ręce.
-
Absolutnie - brunetka puściła mu oczko. - Prawda Tom?
Chłopak pokiwał niemrawo głową.
Zupełnie nie odpowiadała mu sytuacja pomiędzy nim, a Nikolą. Sam nie wiedział
dlaczego. Może przez to, że nie jest określona? Nie ma wyznaczonych między nimi
barier, ale jednocześnie jest pewna linia, której nie mogą przekroczyć. To tak
jakby nie było granicy tam gdzie ona jest. Nie rozumiał tego i nie sądził, że
będzie to w stanie zrozumieć. Dlaczego Nikola pozwala mu się całować skoro
twierdzi, że mu nie ufa i nie chce być z nim? Przecież to nielogiczne. Mówi, że
jest jej przyjacielem, więc dlaczego zachowuje się jak jego dziewczyna? Zawsze
lubił wiedzieć na czym stoi, a teraz tak nie było. Pewne było jednak to, że
uwielbiał pocałunki Nikoli. Całował się wielokrotnie, z różnymi dziewczynami,
ale jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego. Doskonale wiedział, że żaden
wcześniejszy nie był w stanie im dorównać. Może właśnie dlatego brunetka
pozwala mu na pocałunki? Szybko odegnał od siebie te myśli. Znał ją na tyle,
żeby wiedzieć, że nie całowałaby się z nim tylko dlatego, że jej się to podoba.
Ale w takim razie o co jej naprawdę chodzi? A może chce się na nim zemścić za
coś? Nie zrobił jej jednak niczego złego. Była jego przyjaciółką, czym więc
zawinił? Nawet nie próbował jej wcześniej podrywać, choć miał na to
wielokrotnie ochotę. Coś go ciągnęło do niej niczym magnes. Nie miał pojęcia co
to takiego, ale był pewny, że się w niej nie zakochuje. To uczucie było mu zbyt
obce, żeby teraz mogło pojawić się w jego życiu ot tak sobie. W jego głowie
były tylko dwie możliwości. To co czuje, to zwykłe pożądanie albo zwyczajnie
dziewczyna stanowi dla niego pewnego rodzaju wyzwanie, które zamierza podjąć.
Innej opcji nie przewidywał.
Puścił rękę Nikoli i podszedł do
Georga. Musi dać sobie z nią spokój. Nie może jej całować, flirtować z nią ani
nawet trzymać za rękę. Bał się? Nie. Tom Kaulitz niczego się nie boi. On tylko
nie chce zniszczyć przyjaźni, która jest między nim a brązowooką. A wiedział,
że jeżeli dojdzie między nimi do czegoś więcej, to stanie się to nieuniknione,
bo on nie potrafi zaangażować się w jakikolwiek związek.
Nikola spojrzała na niego zdziwiona,
ale nic nie powiedziała. Zamiast tego złapała Gustava pod rękę. Nie miała
pojęcia dlaczego Tom poszedł do Georga, a co więcej oboje przyspieszyli kroku,
ale nie zamierzała się nad tym zastanawiać. Czy to ważne? Przecież nie są parą.
Czemu więc poczuła złość?
-
Nie chce być... - zaczął Gustav, ale mu przerwała.
Musiała to z siebie wyrzucić, więc skoro nie ma Mary Ann to może jemu się
wygada? Zresztą
sam zaczyna ten temat...
-
Chodzi ci o to co jest między mną a Tomem? - uśmiechnęła
się lekko.
-
Prawdę mówiąc nie o to mi chodziło - spojrzała na niego
zdumiona. W takim razie o co innego może chodzić perkusiście, skoro nie o nią i
Toma?
-
A
o co?
-
O to, żebyś nie ściskała tak mocno mojej ręki, bo jeszcze
trochę, a ją udusisz - zażartował.
-
Przepraszam... - rozluźniła uścisk i wpatrując się w
plecy Toma szła przed siebie.
Co jest w nim takiego niezwykłego?
Zwykły chłopak jakich chodzi tysiące po tym świecie. Czemu więc zaczynała się w
nim zakochiwać? Wiedziała, że powinna przestać pozwalać mu się całować, ale nie
chciała tego. Coś ją do niego ciągnęło, ale równocześnie odpychało. To tak
jakby ktoś cały czas wyciągał rękę, ale kiedy chcielibyśmy ją złapać zabierałby
ją, żeby za chwilę znowu nam ją podać. A my ufni byśmy ciągle próbowali ją
dosięgnąć. Tak jakby od tego zależało nasze życie.
-
Nie chcę, żeby potraktował mnie tak jak inne... -
wyszeptała.
-
Kto?
Tom?
-
Tak - chwilę milczała po czym kontynuowała: - Boję się,
że się w nim zakocham, a on na mnie nawet nie zwróci uwagi. Zawsze podkreślał, że
nie wierzy w miłość...
-
Ale ona istnieje. Nie trzeba w nią wierzyć. Wystarczy wiedzieć
- uśmiechnął się do niej. - Zobaczysz, że Tom kiedyś zrozumie, że jego
zachowanie jest szczeniackie...
-
No właśnie... kiedyś... - westchnęła ciężko.
Dalszą drogę do Luwru przebyli w
milczeniu. Zanim wyszli z hotelu musiała przekonywać przez dobre pół godziny
Toma i Georga, że wycieczka do muzeum jest znacznie lepsza niż na Pigallak, w
czym na szczęście pomógł jej Gustav. Gdyby nie on, pewnie błąkaliby się teraz
po ulicy pełnej sex-shopów i domów towarzyskich, a jej to nie odpowiadało. Choć
wiedziała, że byłaby świetna zabawa.
W końcu dotarli na dziedziniec
Napoleona III, gdzie znajdowała się wielka szklana piramida, wybudowana w
latach osiemdziesiątych dwudziestego stulecia, której zdjęcia widziały nawet
najmłodsze dzieci, a wielu dorosłych marzyło, żeby zobaczyć ją na własne oczy.
A ona miała teraz taką okazję. Stanęła w miejscu i zaczęła się ciekawie
rozglądać wokół, tak jakby chciała zapamiętać każdy, nawet najdrobniejszy
szczegół. Nagle otaczający ją ludzie znikli, a ich miejsce zajęły damy ubrane w
długie, modne suknie i mężczyźni we frakach. Doskonale potrafiła sobie
wyobrazić jak jakieś czterysta lat temu odbywały się tutaj wytworne przyjęcia,
czy zjeżdżali się delegaci z różnych stron świata, żeby uzgodnić niezwykle
ważne sprawy państwowe. Przez moment czuła się tak jakby przeniosła się do
jednej z książek o Ludwiku XII, XIII czy XIV, choć ten ostatni nie lubił Luwru,
dlatego też kazał wznieść Wersal, który od 1672 roku stał się siedzibą
królewską. Już się nie mogła doczekać kiedy tam pojedzie, zobaczyć na własne
oczy komnaty, w których urzędowała jedna z jej ulubionych postaci
historycznych. Jednak póki co pociągnęła Gustava w stronę sznurka ludzi, którzy
ustawili się przed głównym wejściem, znajdującym się w szklanej piramidzie.
-
Mamy stać w tej kolejce? - spytał Tom wyrywając ją z
zamyślenia.
Przeniosła wzrok z renesansowych
budowli na niego. Nie można było nazwać kolejki, w której stali gigantyczną.
Dobrze wiedziała, że na ogół jest znacznie dłuższa niż w tej chwili.
-
Tak. Zobacz jak szybko się przesuwa.
-
Ale potem idziemy na plac Pigallo - powiedział Tom.
-
O nie... - pokręciła przecząco głową. - Nic z tego.
-
Dlaczego? My przyszliśmy tutaj z tobą, to ty możesz iść z
nami...
-
Jak chcecie to możecie iść, ja sobie poradzę.
-
A
jak się zgubisz?
-
Nie bój się o to - odcięła.
-
Już
raz się zgubiłyście...
-
Będziesz mi to teraz wypominał?
Kiedy nadeszła ich kolej, brunetka nie
oglądając się za siebie podała rosłemu ochroniarzowi swoją torebkę, żeby ją
prześwietlił po czym przeszła przez bramkę. Sama nie wiedziała dlaczego, ale
Tom zaczął ją irytować. A przecież nie powiedział, ani nie zrobił niczego
złego...
Wzięła ze stolika, na którym były
ułożone mapy Luwru jedną w języku niemieckim i skierowała się w stronę
kręconych schodków, żeby zejść na dół dołączając tym samym do już dość sporego
tłumu turystów. Nawet nie obejrzała się za siebie, czy idzie za nią Tom, Gustav
czy Georg. Jeżeli tak bardzo chcą iść na plac Pigallo, to przecież ona im tego
nie zabroni! Są już dużymi chłopcami, więc mogą robić co tylko im się podoba.
Była już w połowie drogi na dół, kiedy pojawił się koło niej Tom.
-
O
co ci chodzi?!
-
Jeżeli nie chciałeś tu przychodzić, to nie musiałeś. Wystarczyło powiedzieć -
odparła.
-
Dobrze wiesz, że to nie tak...
-
Tłumaczyć też mi się nie musisz.
-
Mówił ci już ktoś, że ładnie wyglądasz jak się złościsz?
-
Nie, ale słyszałam, że złość piękności szkodzi - odcięła
wściekła, tym, że Tom zachowuje się w
ten sposób. Wszystko zbywa głupkowatymi tekstami, a przecież wcześniej taki nie
był! Przynajmniej
nie w jej towarzystwie.
Dreadowłosy bez słowa schylił się i
musnął usta dziewczyny. Obiecywał sobie, że już więcej do tego nie dopuści, ale
zwyczajnie nie mógł się opanować. Kiedy oderwał się od Nikoli, dziewczyna
uderzyła go lekko broszurą w głowę.
-
Wiedziałem, że mnie kochasz - uśmiechnął się łobuzersko.
-
Ta... kocham cię tak samo jak ty mnie...
Już miał coś odpowiedzieć, ale w tym
momencie dołączył do nich Georg z Gustavem.
-
I wy mówicie, że między wami niczego nie ma? - odezwał
się basista.
-
Mówił ci już ktoś, że jesteś irytujący? - spytała, po
czym wszyscy się roześmiali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz