Po ponad dwugodzinnej jeździe nareszcie dojechaliśmy do
małej, ale uroczej nadmorskiej miejscowości, o której mówił mi Marcin przez
telefon. Na szczęście tak jak zapewniał drogi były doskonale oznakowane, przez
co nie miałam żadnych trudności z odnalezieniem miasteczka. Szczególnie, że
trasa nie należała do tych zbytnio skomplikowanych. Wystarczyło jechać ciągle
E05, potem kawałek E46 w kierunku Hawru, a na samym końcu skręcić w N177.
Przyznam, że odpalając motor w Paryżu naprawdę się bałam, ale teraz byłam szczęśliwa,
że bez żadnych dodatkowych przygód udało mi się tutaj dotrzeć. Zatrzymałam się
na jakimś płatnym parkingu. Zdjęłam z głowy kask i zsiadłam z motoru. Bill poszedł w moje
ślady.
-
Ładnie tu - powiedziałam rozglądając się dookoła. Choć
nie było widać praktycznie niczego oprócz samochodów zaparkowanych na parkingu,
bazarku i kamienic.
-
To jest ta cała tajemnica? - spytał patrząc na mnie
uważnie.
Wystraszyłam się, że mu się tutaj nie
podoba, a mój pomysł wcale nie był taki genialny jak mi się wcześniej wydawało.
Ale chciałam spędzić z nim miły dzień na plaży. Zawsze marzyłam o tym, żeby
zwiedzić Paryż, a choć jestem we Francji już czwarty dzień miałam okazję
zobaczyć jedynie bazylikę Sacré-Coeur. A teraz zamiast chodzić po salach Luwru
jestem w nadmorskim miasteczku usytuowanym w Normandii. Ale będę miała jeszcze
nie jedną okazję, żeby zwiedzić Paryż. Natomiast mogę już tutaj nie przyjechać
z Billem. Choć oczywiście bardzo bym chciała, żeby jeszcze kiedyś zabrał mnie
do Francji. Tak samo jak tego, żeby był przy mnie już do końca życia. Wiem, że
to co do niego czuję to nie jest zwykłe szczeniackie zauroczenie tylko
prawdziwa miłość, ale czy ona wystarczy? Póki co wolałam nie snuć żadnych
planów na przyszłość, a w ich następstwie nadziei na to, że już zawsze będziemy
razem ze sobą szczęśliwi, mieli gromadkę dzieci, psa, ładny dom z ogrodem...
Szczególnie, że między nami nie padły jeszcze żadne słowa o tym, że coś do
siebie czujemy. Choć
czyny są od nich ważniejsze...
-
Tak - kiwnęłam głową. - Ale jeżeli ci się nie podoba, to
możemy wrócić... - zaproponowałam, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Nie chciałam jednak unieszczęśliwiać Billa skazując go na pobyt w małym
miasteczku Deauville, zamiast w wielkim, cudownym Paryżu.
-
Nie - podszedł do mnie i pocałował w policzek. -
Dziękuję.
-
Za co? - spytałam zdziwiona patrząc w jego cudowne
orzechowe oczy, w których mogłabym się utopić.
-
Za to, że mnie tutaj zabrałaś. I że jesteś tutaj ze
mną...
Słysząc to zrobiło mi się cieplej wokół
serca. Strasznie miło było słyszeć te słowa od chłopaka, któremu oddałam każdą
komórkę ciała i całą duszę. Wygładziłam mu kilka pasemek, które dziwnie
sterczały po tym jak ściągnął kask. Zresztą moje włosy też pewnie lepiej nie
wyglądały, ale nie obchodziło mnie to. Ważne, że jestem tu teraz z
najukochańszym chłopakiem na całym wielkim świecie.
-
Nie ma za co - puściłam mu oczko. - Idziemy na plażę?
-
Pewnie.
Wyciągnęłam z małego, ale pojemnego
bagażnika dość sporą torbę. Dobrze, że Bill przed wyjściem z hotelu nie pytał
po co mi ona. Choć pewnie domyślał się, że pójdziemy na jakiś basen. Tylko, że
wycieczka na zwykły basen byłaby zbyt pospolita i nieciekawa w sercu Francji.
Bo w Paryżu można robić o wiele więcej ciekawych rzeczy niż pływanie. Chłopak z
uśmiechem wziął ode mnie torbę i złapał mnie za rękę. A ja czułam jak szczęście
ogarnia każdą cząstkę mojego ciała. Jeszcze przy żadnym chłopaku nie czułam się
tak dobrze jak przy nim. I czym to chuchro sobie na to zasłużyło? Skąd u niego
tyle uroku?
Wyszliśmy z parkingu i skierowaliśmy
się na mały bazarek, za którym, jak nas poinformował parkingowy rozciąga się
piękna piaszczysta plaża. W sklepikach można było spotkać najczęściej różnego
rodzaju pamiątki z Francji, takie jak choćby miniaturowe wieże Eiffla, ale i
gadżety z innych zakątków świata. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu czegoś
dla rodziców i brata. Wypadałoby im kupić jakiś prezent. Zresztą to już chyba
tradycja u mnie w rodzinie, że z każdej wycieczki przywozimy coś
charakterystycznego dla danego kraju, a czym można udekorować dom. Jako, że
przyjechaliśmy tutaj motorem nie mogłam kupić żadnego obrazu, ani niczego
szklanego, a szkoda, bo podobało mi się kilka rzeczy. Puściłam rękę Billa i
weszłam do jednego ze sklepików, żeby obejrzeć dokładniej okulary
przeciwsłoneczne, które były wprost niesamowite! Jeszcze nigdzie takich nie
widziałam. Przymierzyłam duże, masywne, ciemnosine okulary „muchy” bez oprawek
i przejrzałam się w lusterku.
-
Jak
ci się podo...
Odwróciłam się do tyłu i zauważyłam, że
nie ma obok mnie Billa. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale po Czarnym nie
było ani śladu. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. A byłam pewna, że
wchodził za mną do sklepiku...
* * *
Tom Kaulitz zakładał na głowę czerwoną
opaskę zastanawiając się co też ugryzło Nikolę. Przecież nie powiedział nic
złego, żeby mogła się wściekać. Zarzuciła mu, że nie wie nic o prawdziwej
miłości. I miała absolutną rację. To uczucie było mu całkowicie obce. Owszem
kochał swoich rodziców i brata, ale taki rodzaj miłości nie prowadzi do
upijania się i ciągłego smucenia. Nie jest to również taka miłość jaką obdarza
się dziewczynę. Jednak widząc jak zachowywał się przez ostatnie miesiące Bill
nie był pewny czy chce się kiedykolwiek zakochać. Jak na razie wystarczało mu
to co miał. Dziewczyny lgnęły do niego jak muchy do miodu, a on mógł sypiać z
każdą którą tylko chciał. Czemu więc ostatnimi czasy nie korzystał z tego co
oferują mu zakochane w nim do granic możliwości fanki? Bo pojawiła się Nikola.
Jedyna nastolatka, która nie uległa jego urokowi. Nie wiedzieć czemu, ale po
usłyszeniu tego, że brunetka nie traktuje go jak swojego chłopaka miał ochotę
zdobyć ją. Tak, żeby dziewczyna była tylko jego. Stanowiła dla niego pewnego
rodzaju wyzwanie, które miał zamiar podjąć. Bał się tylko, że gdzieś po drodze
może to zniszczyć ich przyjaźń. A tego absolutnie nie chciał. Nikola znaczyła
dla niego więcej niż wszystkie do tej pory spotkane przez niego nastolatki.
Oprócz tego, że była piękna, zgrabna, seksowna to jeszcze była inteligentna i
dowcipna. Czy można wymarzyć sobie coś więcej u dziewczyny?
Założył na głowę czerwoną czapkę z
daszkiem i opuścił łazienkę.
-
Myślałem, że jesteś u Mary i Billa - powiedział kiedy
zobaczył Nikolę leżącą na łóżku i czytającą jakieś czasopismo.
-
Nie było ich - odparła krótko nie podnosząc nawet wzroku
znad gazety.
-
Żartujesz? Przecież jest dopiero... - spojrzał na
wyświetlacz swojego telefonu. - Kilka minut po dziewiątej.
-
Nie żartuję. Będą dopiero wieczorem.
-
A gdzie poszli? - pytał dalej.
-
A skąd mam to wiedzieć? - powiedziała opryskliwie, a on
nie miał pojęcia o co może jej chodzić.
-
Wrzuć na luz maleńka. Nie można naciskać zbyt długo
sprzęgła - puścił jej oczko.
-
Kierowca się znalazł - prychnęła, ale na ustach pojawił
się lekki uśmiech. - Może obudzimy Georga i Gustava i gdzieś pójdziemy? -
zaproponowała.
Dreadowłosy skinął głową, choć tak
naprawdę wolałby spędzić dzień tylko z Nikolą. Sam się sobie dziwił, że chce
być z jakąś dziewczyną przez kilka godzin i nie zaciągnąć jej do łóżka. Stop!
Nikola nie jest jakąś tam dziewczyną. To jego przyjaciółka. Osoba, której mógł
powiedzieć praktycznie wszystko. Tak jak Billowi, Georgowi, Gustavowi czy Mary
Ann. Choć tak naprawdę ostatnio praktycznie nie rozmawiał z Mary. A to wszystko
przez ten nieszczęsny pocałunek. Jeszcze był na siebie wściekły, że to zrobił.
Doskonale wiedział, że nie miał prawa tego robić, a jednak stało się. Nie
powinien płakać nad rozlanym mlekiem, ale za każdym razem widząc strapionego i
smutnego Billa czuł do siebie coś na kształt odrazy. Jedynymi momentami kiedy
bliźniak był naprawdę szczęśliwy były koncerty Tokio Hotel. Wtedy kiedy mógł
całkowicie oddać się swojej pasji zapominając o tym co się stało między nim a
Mary Ann. Widział jednak doskonale jego wyraz twarzy kiedy śpiewał „Ich bin
nicht ich”, a także słyszał jak wkłada wszystkie swoje uczucia i całe
rozżalenie w tą piosenkę. Wtedy czuł się jak prawdziwy drań. Jak mógł zrobić
coś takiego własnemu bratu?
-
Tom? - słysząc głos Nikoli zorientował się, że stoi na
środku pokoju i wpatruje się w przestrzeń wokół niej.
-
Mówiłaś
coś? - spytał.
-
Pytałam czy pójdziemy gdzieś z Georgiem i Gustavem.
-
Pewnie - uśmiechnął się łobuzersko. - Proponuję plac
Pigalle.
Nikola wstała z westchnięciem z łóżka i
bez słowa skierowała się do drzwi. Była pewna, że Tom się już nigdy nie zmieni.
Nacisnęła na klamkę i ruszyła korytarzem w stronę pokoju basisty i perkusisty.
Dosłownie kilka sekund później Dreadowłosy wyrósł u jej boku z wymalowanym
uśmiechem na twarzy.
-
Mam to potraktować jako zgodę?
-
Ech... Ty się nigdy nie zmienisz - stwierdziła pukając do
drzwi pokoju Georga i Gustava.
-
No co? - był lekko oburzony.
Nikola pokręciła tylko głową. Na placu
Pigalle były usytuowane praktycznie same sex-shopy i domy towarzyskie. A ją nie
kręciły wycieczki po takich miejscach, choć może skusiłaby się na wizytę w
Moulin Rouge. Jednak znacznie bardziej wolała zobaczyć wieżę Eiffla, katedrę
Notre-Dame, albo Luwr, nie wspominając nawet o innych zabytkach Paryża. A na
zakupy może iść w ostateczności do Galerii la Fayette. A jeżeli będzie miała
kiedykolwiek ochotę odwiedzić sex-shop, to w Niemczech też są. A czym się różni
francuski sex-shop, od niemieckiego?
Nie zdążyła odpowiedzieć sobie na to
pytanie, gdyż w drzwiach pojawił się zaspany Gustav. Kiedy zobaczył kompletnie
ubranego Toma wytrzeszczył oczy. Zawsze to on pierwszy wstawał...
-
Hej - Nikola cmoknęła go w policzek wchodząc do środka.
-
Georg jeszcze śpi? - spytał Tom podając mu rękę na
przywitanie.
-
A jak myślisz? - Gustav zamknął drzwi i przeciągnął się
głośno ziewając.
Dreadowłosy przewrócił oczami i
podszedł do łóżka basisty. Czemu on zawsze musi spać tak długo? Choć sam wcale
nie był lepszy. Gdyby tylko mógł spędzałby w łóżku całe dnie. Tylko niestety
nie miał na to czasu. Bo albo ciągle ktoś go gonił na jakieś sesje, albo
cierpiał na bezsenność tak jak dzisiejszej nocy.
-
Georg! Jacqulin przyszła! - wydarł mu się do ucha.
Tak jak się spodziewał basista
momentalnie zerwał się z łóżka i pospiesznie zaczął szukać miejsca, w którym
mógłby się schować przed wyimaginowanym gościem. Nikola zatkała sobie usta
rękami widząc szaleńczy bieg po pokoju Georga. I pomyśleć, że ten chłopak,
który tak bardzo lubi podrywać dziewczyny, boi się jednej z nich do tego
stopnia. I
właściwie dlaczego?
-
Powiedzcie jej, że mnie nie ma! - panikował chowając się
za zasłonami.
-
Uspokój się - brunetka zlitowała się nad nim. - Jacqulin
nigdzie nie ma.
Basista momentalnie stanął w miejscu
jakby nagle wpadł w cement, który w zastraszającym tempie zaczął twardnieć.
-
Nie ma jej? - spytał z niedowierzaniem.
-
Nie. Ubieraj się - rzuciła mu jakieś spodnie i bluzkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz