Stałam w osłupieniu i zerkałam to na
Nikolę to na szklane drzwi wejściowe do hotelu, za którymi znikł Tom z Billem.
Twarz przyjaciółki wyrażała bezbrzeżne zdumienie pomieszane z oburzeniem.
Zapewne Tom powiedział jej coś podobnego do tego co usłyszałam od Czarnego. A
młodszy bliźniak potraktował mnie jak panienkę lekkich obyczajów!! Przecież
doskonale wiedział, że nigdzie się nie wybieramy! Rozumiem, że mógł być
wściekły, bo żart nie był zbyt wysublimowany, ale Tom zażartował sobie ze mnie
w podobny sposób!
-
Słyszałaś co powiedział? - pierwsza odezwała się
przyjaciółka.
-
Bill czy Tom? - spytałam pochłonięta jeszcze swoimi myślami.
-
Tom!
-
Co
takiego mówił?
-
Żebym nie zapomniała się zabezpieczyć! - wykrzyknęła
oburzona.
-
A mi Bill powiedział, żebym ściągnęła koszulkę, bo nie
chce, żeby mu się zabrudziła. Tom się przynajmniej o ciebie troszczy... -
podniosłam lekko kąciki ust w górę.
-
A tak - kiwnęła głową. - Będę mu wdzięczna do końca życia
za tą jakże cudowną radę!
-
I tak powinno być. Nie omieszkaj mu podziękować.
-
A
nie omieszkam.
Odwróciła się na pięcie i skierowała w
stronę wind. Poczłapałam za nią uśmiechając się lekko. Kiedy byłyśmy w środku
Nikola nacisnęła guziczek obok którego był napisany numer najwyższego piętra.
-
Dlaczego oni są takimi kretynami? - westchnęła.
-
Nie wiem, ale przyznaj, że to słodcy kretyni.
-
Zauważyłaś, że twój Billcio ma nowe pasemka?
-
Tak. Ale tamte białe były fajniejsze od tych złotych...
-
Złotych?
Chyba...
Nikola urwała w pół słowa kiedy winda
się zatrzymała na ostatnim piętrze. Jednak nie musiała kończyć. Doskonale
wiedziałam co chce powiedzieć i zgadzałam się z nią w stu procentach. Ogólnie
aktualna fryzura Billa mi się nie podobała, bo zdecydowanie bardziej wolałam go
za czasów „Rette mich”, ale przecież nie kocham go za wygląd. Nawet jeżeli
zapuści włosy do pasa i przefarbuje je na różowo dalej będę go kochała. A skoro
lubi być porównywany do kobiety to już jego sprawa. Mnie nic do tego. Tak jak
on nie próbuje zmienić mojego stylu, ja nie będę próbowała zmieniać jego.
Szczególnie, że nie jest zły. Powiedziałabym nawet, że mi się podoba. Rzecz
jasna oprócz włosów.
Przyjaciółka nacisnęła klamkę i pchnęła
drzwi prowadzące do sali balowej. Naszym oczom ukazał się pełny zespół Tokio
Hotel w swoim żywiole. Gustav siedział za perkusją, Georg wygrywał coś na
basie, Tom na gitarze, a Bill trzymał w jednej dłoni mikrofon, a w drugiej
karteczkę z tekstem. Najprawdopodobniej żaden z nich nie zauważył naszego
przybycia. Stanęłyśmy z boku, żeby im nie przeszkadzać i obserwowałyśmy
chłopaków w akcji.
Czarny
przysunął mikrofon bliżej ust i zaczął śpiewać smutnym głosem:
Ich bin
hier irgendwo gelandet,
[gdzieś
tutaj wylądowałem]
Kann nich
mehr sagen wer ich bin.
[nie
potrafię powiedzieć kim jestem]
Hab die
Erinnerrung verlorn',
[straciłem
wspomnienia]
Die Bilder
ergeben keinen Sinn.
[a te
zdjęcia nie wykazują żadnego sensu]
Bring mich
zurück,
[zabierz
mnie z powrotem]
Bring mich
nach Haus'...
[zabierz
mnie do domu...]
Ich
schaff's nicht allein hier raus
[sam sobie
tutaj nie poradzę]
-
To jeszcze nie to - Gustav przestał grać kręcąc z
niezadowoleniem głową. - Tom to musi być bardziej jednostajne.
-
Refren też się musi mocniej wyróżniać - dodał Bill. - To
co? Od
początku?
Zerknęłam kątem oka na przyjaciółkę.
Wpatrywała się roziskrzonymi oczami w Dreadowłosego. Ja zapewne miałam podobne
ogniki w oczach kiedy patrzyłam na Czarnego. Chciałam teraz do niego podejść i
się mocno przytulić. Nie ważne co powiedział przed hotelem. Wiedziałam, że był
wściekły, że tak go wkręciłyśmy. I nic dziwnego. Bo ja też bym się
zdenerwowała. Wsłuchałam się w jego śliczny, głęboki głos kiedy śpiewał nową
piosenkę. Jak widać niedawno musieli ją napisać, skoro nie mieli do niej
jeszcze przygotowanej melodii. Uśmiechnęłam się do siebie słysząc słowa. Były
naprawdę bardzo ładne. Podobnie jak w „Rette mich” chciał, żeby ktoś go
uratował. Pożyczył mu swoich skrzydeł i pomógł lecieć.
Jak zaczarowana podeszłam do Billa i
przytuliłam się do jego pleców, a on dalej śpiewał. Teraz jakby lepiej,
mocniej. Tak jakby starał się zaśpiewać najczyściej jak tylko potrafi, a jego
głos przepełniony był emocjami. Chłopaki też jakby lepiej grali.
-
Ich tausch sie heute Nacht [zamienię je dzisiaj nocą]
Gegen alles was ich hab... [za
wszystko co mam...] - zakończył smutno odsuwając się ode mnie.
-
Piękna piosenka! - wykrzyknęłam kiedy w sali nastała
całkowita cisza.
-
Jeszcze nie jest dokończona - uśmiechnął się przytulając
mnie do siebie. - Chciałem, żebyś usłyszała ją jak już będzie gotowa, ale nie
wiedziałem, że tu jesteś - spojrzał mi głęboko w oczy. - W każdym razie
napisałem ją dla ciebie.
-
Jejku... nie wiem co powiedzieć... Dziękuję.
Wtuliłam się w niego mocno. Zabrakło mi
słów, a to się nieczęsto zdarza. Jednak nikt do tej pory nie napisał dla mnie
piosenki, a już szczególnie takiej pięknej! Czarny podniósł mi lekko podbródek
w górę, żebym spojrzała na niego. Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech.
-
Proszę. Cieszę się, że ci się podoba, choć nie jest
jeszcze dokończona.
-
Taka jest idealna! Naprawdę dziękuję za nią - zarzuciłam
mu ręce na szyję. - Mówiłam ci już dzisiaj, że cię kocham?
Pokręcił przecząco głową, po czym
dotknął swoimi wargami moich. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a ciało
astralne tak jak zwykle przeniosło się do zupełnie innego wymiaru. Takiego
gdzie wszystko było piękne, a szczęście biło z każdego centymetra kwadratowego
przestrzeni. Pocałunek z początku delikatny zaczął się robić coraz czulszy,
zachłanniejszy, a ja się w nim zatracałam. Wszystko wokół znikło. Teraz byłam
tylko ja i Bill. A przynajmniej do momentu, kiedy do moich uszu nie dotarł głos
Georga:
-
Przestańcie już gołąbki. Cała noc przed wami.
-
Cała noc mówisz? - spytałam z błyskiem w oku. - To może
chodźmy już? - zwróciłam się do Czarnego.
-
Bardzo chętnie... - objął mnie mocniej w pasie.
-
Ale najpierw zaśpiewaj mi „Ich bin nicht ich” -
poprosiłam wyswobadzając się z jego uścisku.
Podeszłam do Nikoli, która z kwaśną
miną siedziała na jednym z drewnianych krzesełek.
-
Tom ci znowu coś powiedział? - spytałam kiedy rozbrzmiały
pierwsze takty piosenki.
-
Właśnie o to chodzi, że nic. Stoi nabzdyczony ze swoją
gitarą.
-
On już taki jest - westchnęłam. - Typ twardego macho,
który wszystko wie najlepiej i nigdy nie przeprasza.
-
Chyba tak... I co ja mam z nim zrobić?
-
Nie odzywaj się do niego. Długo tego nie wytrzyma.
Spojrzała na mnie zdziwiona, a ja tylko
się uśmiechnęłam wsłuchując się w głos Billa.
Meine augen
schaun mich müde an - finden keinen trost
Ich kann mich
nich' mehr mit anseh'n - bin ichlos
Alles was
hier mal war - kann ich nich' mehr in mir finden
Alles weg -
wie im wahn
Seh ich
mich immer mehr verschwinden
Ich bin
nich' ich wenn du nich' bei mir bist - bin ich allein
Und das was
jetzt noch von mir übrig ist - will ich nich' sein
Draußen
hängt der himmel schief
Und an der
wand dein abschiedsbrief
Ich bin
nich' ich wenn du nich' bei mir bist - bin ich allein
Przed oczami stanął mi koncert na
którym byłam z Nikolą i Kate. Doskonale pamiętam moment kiedy Czarny wyciągnął
mnie na scenę, a ja za nic nie chciałam na nią wejść. Jednak potem, jak byłam
już tak blisko nie mogłam się powstrzymać, żeby się do niego nie przytulić.
Zwyczajnie musiałam go dotknąć, poczuć te przyjemne dreszcze. Zupełnie tak
jakby od tego zależało całe moje życie. Gdyby nie te głupie obawy, które
kotłowały mi się wtedy w głowie pewnie już od tamtej chwili bylibyśmy razem.
Jednak głupia nie potrafiłam dostrzec, że Bill wyciąga pierwszy dłoń na zgodę.
Nie przyjmowałam do wiadomości, że w jego oczach czaiła się prawdziwa miłość,
która nie była ani trochę udawana. Byłam zbyt mocno przekonana o tym, że to
tylko część gry, że Czarny chce się na mnie zemścić. Wykorzystać, to, że się w
nim tak mocno zakochałam. Nawet nie zauważyłam kiedy po moich policzkach
zaczęły skapywać łzy. Piosenka może nie należała do romantycznych, spokojnych
ballad, ale wiązało się z nią zbyt smutne przeżycie. A do tego ten tekst... Że
nie jest sobą kiedy nie ma mnie przy nim. A teraz byłam pewna, że chodziło mu
wtedy właśnie o mnie. Może nie pisał tych słów z myślą o mnie, ale idealnie
pasowały do tamtej sytuacji.
Kiedy skończył śpiewać wytarłam łzy i
zaczęłam klaskać razem z Nikolą. To było naprawdę niesamowite, że ten oto Bill
Kaulitz bożyszcze tylu tysięcy nastolatek stoi przede mną i śpiewa specjalnie
na moje życzenie. Pomijam tutaj fakt, że się we mnie, akurat we mnie zakochał.
-
To ja chcę teraz „Rette mich” - przyjaciółka poprosiła
radośnie.
-
Wedle życzenia - Bill się ukłonił, a Tom z Georgiem
zaczęli wygrywać rytm.
Z uśmiechami na twarzach zaczęłyśmy
śpiewać razem z Czarnym. I wtedy wpadł mi do głowy pomysł. Jak tylko piosenka
dobiegła końca przedstawiłam przyjaciółce swoją koncepcję, a kiedy potaknęła
głową, na znak, że się zgadza zwróciłam się do chłopaków:
-
Może pobawimy się w karaoke?
-
Ale jak? - spytał Georg. - Przecież nie mamy żadnego...
-
I co z tego? - przerwałam mu. - Macie przecież
instrumenty, a potraficie chyba zagrać jakąś znaną melodię... A jak nie to zostają
piosenki waszego autorstwa.
-
No
tak - przytaknął. - Ale...
-
Oj Georg... Fajnie będzie - teraz wtrąciła przyjaciółka.
- A wy? Zgadzacie się? - spojrzała na Billa i Gustava specjalnie pomijając
Toma. Wiedziałam, że mimo wszystko jest na niego wściekła za tamten tekst.
-
No
nie wiem...
-
Gusti... - powiedziałam błagalnie. - Nie każ się
namawiać.
-
No
dobra, niech będzie.
-
To kto pierwszy? - spytał Bill.
-
Tom! - wykrzyknęłam razem z Nikolą, po czym się
roześmiałyśmy.
-
Nic z tego. Mogę grać, ale nie śpiewam - powiedział
chłodno.
-
Tooom... - jęknęłam. - Nie bądź taki...
-
Jaki?
- podniósł lekko brwi.
-
Zostaw go, nie chce to nie - odparła przyjaciółka nawet
na niego nie patrząc. - Nie ma sensu ani go zmuszać ani się przed nim płaszczyć.
Widziałam jak Bill zerka na nią nic nie
rozumiejąc. Jednak wystarczy, że obie wiemy o co chodzi. Bądź co bądź
Dreadowłosy powinien przeprosić Nikolę, tak samo jak Bill mnie, za to co
powiedział, a on udaje jeszcze obrażonego! Tak jakby cała wina leżała po
stronie brunetki! A prawda jest taka, że ona nie miała z tym niczego wspólnego.
Przecież to ja wysłałam do niego tego smsa nie mówiąc jej o tym. Dopiero
dowiedziała się po fakcie. Owszem mógł się wściec, ale mimo to nie powinien
mówić jej czegoś takiego. Bill też nie był święty, ale nie chciałam się z nim
kłócić. Chciałam spędzić z nim te dwa dni, które nam jeszcze zostały najlepiej
jak tylko można, bo następnym razem spotkamy się dopiero za kilka tygodni.
Teraz przeklinałam w duchu to, że mieszkam w Polsce, choć zawsze byłam z tego
dumna. Gdybym miała tylko wybór bez wahania przeprowadziłabym się do Niemiec.
-
Ależ dziękuję - usłyszałam głos Toma przepełniony jadem.
- Jesteś taka wspaniałomyślna...
-
A żebyś wiedział! - odparowała. - Trzeba było jednak iść
do tego klubu! Przynajmniej
nie musiałabym na ciebie patrzeć!
-
A każe ci ktoś tutaj siedzieć? W hotelu jest dużo
miejsca.
Przyjaciółka zaczęła się trząść cała ze
złości, ale nic mu nie odpowiedziała. Zamiast tego wstała z miejsca, biorąc
wcześniej moją kartę magnetyczną i wyszła z sali. A ja zmierzyłam tylko
gniewnym spojrzeniem Toma, który teraz siedział na podłodze i bawił się
strunami swojego czarnego Gibsona.
-
Co się tak na mnie patrzycie?! - wybuchnął kiedy
wszystkie oczy skierowane były na niego.
-
Bo jesteś kretynem. Nie powinieneś mówić jej o tym
zabezpieczeniu - odparłam spokojnie.
-
A ona nie powinna wysyłać mi tego smsa!!
-
To ja go napisałam - poczułam na sobie gniewny wzrok
Billa, ale nie przejęłam się tym.
-
Skąd miałem o tym wiedzieć?! Nie jestem wróżką!!
-
Przepraszam, nie sądziłam, że aż tak cię to poruszy, ale
ty też nie byłeś fair mówiąc, że Bill zabawia się z jakąś panienką.
-
Zażartować już nie można?! A zresztą co mnie obchodzą
humorki Nikoli?
-
Nie udawaj - teraz wtrącił się Gustav. - Obchodzą cię i
to aż za bardzo.
-
Mylisz się - odparł obojętnie. - Idziesz Georg do klubu
zerwać jakieś Francuzki?
-
Pewnie - basista przytaknął kładąc swoją gitarę basową
delikatnie na podłodze. - Idziecie z nami?
-
Tom nie rób z siebie większego idioty niż jesteś!
-
Nie musisz się tak o mnie martwić braciszku. Nic mi nie będzie.
Patrzyłam za odchodzącym Dreadowłosym,
a za nim basistą i zastanawiałam się jak to odkręcić. Nieświadomie skłóciłam
Toma z Nikolą, a przecież to była ostatnia rzecz jakiej chciałam! Nie sądziłam
nawet, że gitarzysta może aż tak bardzo pogniewać się za ten żart. Utkwiłam
wzrok w jakimś punkcie na ścianie i szukałam w głowie rozwiązania, ale jak na
złość żadne nie chciało wpaść mi do głowy. Przyjaciółka będzie się na niego
gniewała dopóki jej nie przeprosi, a i on jest nazbyt dumny na przyznanie się
do winy. Chodzi
mi tutaj o tekst z zabezpieczeniem.
-
Bill idź z nim - zwróciłam się do Czarnego.
-
Ale...
-
Proszę. Przypilnuj go, żeby nie zrobił czegoś czego potem
będzie żałował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz