środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 141



            Kiedy tylko Tom Kaulitz wszedł do klubu, w którym byli przedwczoraj od razu skierował się w stronę barku. Zamówił whisky i rozsiadł się na jednym z wysokich krzesełek. Georg i Bill zajęli miejsca obok niego. Nie chciał przychodzić tutaj z bliźniakiem. Z basistą owszem, ale nie z bratem. Georg przynajmniej jako jedyny nie uważał go za kretyna tylko dlatego, że pokłócił się z Nikolą. Nawet on sam uważał się za skończonego idiotę. Zamiast przychodzić tutaj powinien iść do brunetki i przyznać się do winy. Jednak był na nią zły. Powoli zaczynał mieć już dosyć jej podchodów. Zawsze lubił jasne sytuacje, a ta z nią taka nie była. Prawdę mówiąc było jej daleko do miana „jasnej”. Kiedy o nią zabiegał uciekała, ale kiedy był obojętny zbliżała się. Sam nie wiedział czego może się po niej spodziewać. Ciągle pokazywała swoje humorki, a jego to zaczynało męczyć. Jednak pomimo tego czuł złość na siebie, że nie potrafi do niej trafić. Nie potrafi zdobyć jej serca. A choć ciężko było mu się przyznać do tego przed samym sobą, to bardzo tego pragnął. Nikola była wyjątkowa. Jedyna w swoim rodzaju. Jeszcze nigdy nie spotkał takiej dziewczyny jak ona. Może to co jej powiedział o gumkach nie było w porządku, ale przecież myślał, że to ona wysłała mu tego smsa! A co więcej pisała poważnie o zamiarze udania się do dyskoteki. Zresztą skąd miał wiedzieć, że smsa napisała Mary, a nie brunetka? Nie jest przecież jasnowidzem!
            Opróżnił zawartość szklaneczki, po czym pokazał kelnerowi, że chce jeszcze jednego takiego samego drinka. Nawet nie zauważył kiedy został przy barze sam z bratem.
-          I co? - usłyszał jego głos jakby z oddali. - Zamierzasz się upić?
-          Nawet jeśli, to co? - odburknął.
-          Nie możesz po prostu iść do Nikoli i z nią pogadać?
-          A ty nie mogłeś iść wcześniej do Mary?
-          Mogłem i żałuję, że tego nie zrobiłem - Spuścił głowę, ale zaraz ją podniósł. Wbił wściekły wzrok w bliźniaka - Chcesz to pij, jak jutro będziesz miał kaca to tylko i wyłącznie na swoją prośbę.
-          A co to za różnica? Czy będę go miał czy nie?
-          Dla mnie żadna - wzruszył ramionami. - Ale dla ciebie istotna.
-          Mało mnie to obchodzi.
-          Ja jej się nie dziwię, że jest obrażona na ciebie.
-          Nie interesuje mnie to czy się na mnie obraziła czy nie! Idę poszukać jakiejś miłej Francuzki na noc.
Zanim bliźniak zdążył cokolwiek powiedzieć Tom podniósł się z miejsca i na chwiejnych nogach ruszył na parkiet. Szukał w tłumie dziewczynę podobną do Nikoli, a kiedy dostrzegł brunetkę z długimi włosami od razu do niej podszedł i złapał w talii. Nastolatka obdarzyła go szerokim uśmiechem, po czym zaczęła się kiwać razem z nim w takt melodii. Obrócił ją do siebie i już chciał pocałować kiedy poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń.
-          Bill? - spojrzał mglistym wzrokiem na brata. - Zostaw nas!
-          Wybacz, ale muszę ci go zabrać - Czarny zwrócił się do dziewczyny z uśmiechem, przekrzykując muzykę.
-          Wrócisz jeszcze? - spytała Toma uśmiechając się czarująco.
-          Ale ja nigdzie nie idę słodka.
-          Idziesz. Jesteś pijany.
Zaczął ciągnąć brata w stronę wyjścia. Dreadowłosy stawiał z początku pewien opór, ale kiedy uznał, że zaczyna mu się kręcić w głowie i dobrze byłoby odetchnąć świeżym powietrzem poszedł posłusznie za bliźniakiem. Jakim cudem mógł się upić niepełnymi dwoma szklaneczkami whisky?! Czyżby alkohol podziałał na niego mocniej dlatego, że był zdenerwowany i zmęczony?
-          Całkiem ci odbiło?! - Bill zaczął krzyczeć, kiedy znaleźli się przed budynkiem klubu. - Musisz się zachowywać jak kretyn!
-          Daj mi spokój! Idę do tamtej panienki!
Wyrwał się Czarnemu i ruszył w stronę wejścia do klubu.
-          Nie popełniaj moich błędów! - wykrzyknął za nim. - Nie musisz być takim idiotą jak ja! Skoro kochasz Nikolę to pogadaj z nią!
Tak jak się spodziewał Tom odwrócił się i na chwiejnych nogach ruszył w przeciwnym kierunku. Podbiegł do niego i bez słowa szedł z nim ramię w ramię. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Dreadowłosy bije się z myślami. Wyciągnął z kieszeni telefon, żeby napisać Georgowi smsa, że wracają już do hotelu. Kiedy wysyłał wiadomość Tom bez ostrzeżenia zatrzymał się i usiadł na środku chodnika. Westchnął cicho chowając komórkę i kucnął obok niego.
-          O co chodzi? - spytał.
-          Właśnie o to, że nie wiem o co - podniósł ramiona do góry, po czym ciężko je opuścił. - Ona się mną bawi!
-          A ty się nie bawiłeś nigdy dziewczynami?
-          Nie! - zaprzeczył szybko.
Bill podniósł śmiesznie jedną brew oczekując wyjaśnień, ale bliźniak uparcie milczał. Tyle razy słyszał przechwałki brata, że zaliczył kolejną fankę, a teraz mówi, że nigdy się nie bawił dziewczynami! W takim razie jak inaczej można to nazwać jak nie zabawą? Nie aprobował sposobu bycia Toma, ale jednocześnie nie urządzał mu nigdy pogawędek na temat tego, że nie powinien tak postępować. Był już dorosły, więc mógł robić co mu się podoba. A on i tak bez względu na wszystko zawsze stanie po jego stronie, bo to w końcu jego bliźniak. Teraz jednak widząc, że zachowuje się jak małe dziecko chciał mu pomóc. Nie chciał, żeby popełnił podobny błąd do tego, który on zrobił. Powinien już dawno podejść do Mary Ann przeprosić za wszystko, powiedzieć, że ją kocha i mocno pocałować. A jeżeli dostałby od niej w twarz nie przejmując się tym błagać na kolanach o jej miłość. Wtedy byliby ze sobą już od kilku miesięcy, a ponadto nie musieliby tak oboje cierpieć i zadręczać się głupimi myślami o tym, że ich uczucie nigdy nie zostanie odwzajemnione. Czasami trzeba schować dumę do kieszeni i walczyć, bo można zyskać znacznie więcej niż stracić. A duma nie zawsze stoi na pierwszym miejscu.
-          Nie bawiłeś się? - przerwał ciszę, która zaczynała się powoli robić niezręczna. - A te wszystkie panienki na jedną noc?
-          Nie było żadnej - wyszeptał wpatrując się w jedną z płytek chodnikowych, jakby była najwspanialszą rzeczą jaką kiedykolwiek zobaczył.
-          Jak to nie było żadnej?! - wykrzyknął zdumiony. Czyżby wszystkie podboje jego brata były jedynie pustymi przechwałkami?
-          Normalnie. Z jedną było bardzo blisko, ale nic z tego nie wyszło. Zwyczajnie nie mogłem... Chyba mam jednak coś z ciebie - lekko się uśmiechnął. - Tylko nie mów o tym nikomu. Nawet Gustavowi i Georgowi.
-          Jasne - odparł jeszcze zszokowany wyznaniem Dreadowłosego. Nie codziennie dowiaduje się o tym, że jego brat, macho, który tyle razy chwalił się swoimi podbojami jest prawiczkiem! W ogóle nie pasowało mu to słowo do chłopaka ubranego w ciuchy w rozmiarze XXXL siedzącego przed nim.
-          I co ja mam zrobić z Nikolą?
* * *
            Odprowadziłam wzrokiem Billa do wyjścia i ponownie wpatrzyłam się w ścianę, tak jakby zaraz miały się pojawić na niej napisy mówiące mi co mam zrobić.  Czułam się fatalnie, że doprowadziłam do kłótni Nikoli z Tomem. I to tylko przez chęć odegrania się na Dreadowłosym. Może powinnam jeszcze raz porozmawiać ze starszym Kaulitzem? Wiedziałam jednak, że to nic nie da. Oprócz tego, że jest pogniewany na przyjaciółkę, to jeszcze obraził się na mnie. A może poprosić Billa żeby z nim  porozmawiał? Jego jako jedynego najbardziej posłucha. W końcu to jego bliźniak!
            Nagle przed oczami zamiast pustej, bladożółtej ściany wyrosła mi szklanka z Coca-Colą i dłoń Gustava. Mrugnęłam kilkakrotnie oczami, żeby przywrócić ostrość widzenia i zabrałam napój od perkusisty.
-          Dzięki - powiedziałam cicho.
-          Nie martw się - uśmiechnął się siadając obok mnie na krzesełku. - Pogodzą się.
-          A jeżeli nie? To wszystko moja wina!
-          To nie ty kazałaś powiedzieć Tomowi o zabezpieczeniu.
-          Ale ja wysłałam smsa do niego!
-          Żałuj, że nie widziałaś jak obaj stąd wybiegli - puścił mi oczko, a ja się lekko uśmiechnęłam.
-          Za to słyszałam jak Bill grozi śmiercią Tomowi - podniosłam się z miejsca i odłożyłam nawet nietkniętą szklankę z Colą na stolik. - Idziesz ze mną do Nikoli?
Perkusista skinął głową biorąc ze stołu pęk kluczy najprawdopodobniej od sali. Wyszłam na korytarz, aby tam na niego zaczekać. Miałam nadzieję, że przyjaciółka nie jest za bardzo na mnie zła, choć ma ku temu powód. W końcu to wszystko moja wina, że się pokłóciła z Tomem. Jak mogłam w ogóle do tego dopuścić? Powinnam od razu powiedzieć, że to ja napisałam tego smsa!
Gustav zgasił światło w sali i zamknął drzwi na klucz. Udaliśmy się w milczeniu do wind. Chłopak nacisnął guziczek, żeby przywołać dźwig osobowy, który pojawił się niespełna kila sekund później. Wsiedliśmy do małego pomieszczenia i zjechaliśmy na dziewiąte piętro.
-          Uśmiechnij się - przerwał ciszę, która między nami zapanowała. - Zobaczysz, że będzie dobrze.
-          Chciałabym - posłusznie uniosłam kąciki ust w górę i zapukałam do drzwi od swojego i Billa pokoju. - Nikola otwórz, to ja - zawołałam.
Kiedy przyjaciółka uchyliła drzwi weszliśmy do środka. Usiadłam wygodnie na łóżku i zaczęłam bawić się rąbkiem kołdry.
-          Przepraszam - powiedziałam cicho patrząc na nią. - Nie chciałam, żeby tak wyszło.
-          Daj spokój - machnęła ręką. - Przejdzie mu.
-          To ty nie jesteś na niego zła? - spytał zdumiony Gustav.
-          Byłam, ale już mi przeszło. On ma po prostu taki styl bycia. Powiedzcie lepiej gdzie Bill i Georg.
-          Poszli z Tomem do klubu - odparł perkusista. - Ktoś go musiał pilnować.
-          I sądzę, że tym kimś nie jest Georg - roześmiała się wesoło, a ja spojrzałam na nią jak na wariatkę. Znałam na tyle Nikolę, żeby wiedzieć, że ona zwyczajnie nie potrafi się długo gniewać, ale i tak nie spodziewałam się, że tak szybko przejdzie jej złość na Toma. - Masz różowy lakier do paznokci?
-          Ale taki różowy czy różowy?
-          Zdecydowanie różowy.
-          Ale taki wpadający w malinkowy?
-          Nie. On musi być różowy. Ale wiesz... taki różowy.
Skinęłam głową i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do swojej walizki, gdzie wkładałam kosmetyczkę z lakierami do paznokci i ją wyciągnęłam. Chwilę szukałam wśród kilkudziesięciu buteleczek odpowiedniego, mocno różowego koloru. Kiedy znalazłam z wyrazem triumfu na twarzy podałam przyjaciółce. Ta się tylko uśmiechnęła i schowała do kieszeni swoich jeansów.
-          Dzięki. Aha... jak coś to nie masz zmywacza, a ty - spojrzała na Gustava. - niczego nie widziałeś ani nie słyszałeś.
Chłopak zbliżył do ust dwa palce i przesunął je koło nich na znak, że ma zamkniętą buzię na zamek błyskawiczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz