Kiedy zbliżali się do schodków z ostatniego
pokoju w korytarzu wyłoniła się młoda dziewczyna ubrana jedynie w krótką
koszulkę nocną. Georg nie zauważył jej w rezultacie czego wpadł na szatynkę.
Czarny widział, że nastolatka chce na niego nakrzyczeć, ale zamarła w pół
słowa. Przetarła oczy dłońmi, tak jakby próbowała wybudzić się ze snu. W tym
czasie Gustav dogonił ich i nie przejmując się obecnością dziewczyny szturchnął
Billa w ramię mówiąc, że teraz on goni, po czym sam zaczął uciekać. Jednak nie
odbiegł daleko, gdyż Nikola zapała go za ramię.
-
Γοcпoди! [<Gospodi!>
Boże!] Ax ты, Γοcпoди! [<Ah
ty, Gospodi> rany Boskie!] - wykrzykiwała nastolatka patrząc z
niedowierzaniem na Georga, Billa, Toma i Gustava, którego trzymała za rękę
Nikola.
-
Co ona mówi? - Czarny szepnął do Mary, przekonany, że
dziewczyna jest Polką.
-
Coś krzyczy o Bogu - zmarszczyła śmiesznie nos, po czym
zwróciła się do Rosjanki z troską: - Чmo cлyчилocь? [<Szto słućiłos’>
Co się stało?]
-
Эmo [<Eto>
to]... Эmo... Tokio
Hotel!! - zapiszczała łapiąc się za policzki, które zaczęły robić się czerwone,
a oczy szatynki się zaszkliły.
-
Дa, эmo Tokio Hotel, и? [<da, eto Tokio Hotel, i?> Tak, to
Tokio Hotel, i?] - odparła blondynka.
-
Эmo Tokio Hotel!! Bилл - zwróciła
się do Czarnego. - Я люблю meбя!! [<ja ljubliu
tjebia> Kocham cię]
-
Co ona mówi? - spytał drapiąc się po głowie.
-
Że cię kocha - blondynka odparła z uśmiechem.
Bill nie zdążył nawet niczego
odpowiedzieć, gdyż Rosjanka uwiesiła mu się na szyi i ze łzami cieknącymi po
policzkach zaczęła wyznawać mu miłość. Spojrzał błagalnie na Mary Ann, żeby
wyratowała go z opresji, ta jednak wyszczerzyła zęby w uśmiechu tak jakby
mówiła: „Sam chciałeś sławy, więc teraz cierp”. Lekko poklepał dziewczynę po
plecach i spróbował ją odsunąć od siebie, jednak tylko mocniej się do niego
przytuliła.
-
Эmo coн
[<Eto son> To sen]... Toлькo coн [<Talko
son> Jedynie sen]... Kpacивый coн... [<Krasiwyj son> Piękny sen] -
szeptała rozgorączkowana.
-
Eee... Ok. - zaczął niepewnie. - Wystarczy już... Powinnaś iść już spać...
-
Дa, эmo coн, тoлькo coн... -
wtrąciła Mary Ann odrywając szatynkę od niego i prowadząc w stronę pokoju. - Дoбpoй нoчи [<Dobroj
noći> Dobranoc] - dodała zamykając za nią drzwi. - Chodźcie stąd zanim
uzna, że to jednak nie sen.
Nie musiała powtarzać mu tego dwa razy.
Zawsze chciał być sławny, ale nie sądził, że prawie o piątej rano będzie
wysłuchiwał wyznań miłosnych swoich fanek! Dlaczego gwiazdy nie mają tak jak
inni ustalonych godzin pracy? Co on by oddał za to, żeby w dzień być Billem
Kaulitzem z tego Tokio Hotel, a wieczorami zwykłym Billem Kaulitzem z Loitche.
Oczywiście cieszyło go, że wiele dziewczyn go kocha, ale nie zawsze miał ochotę
być przez nie przytulany i słuchać jak to go nie kochają. Choć musiał przyznać,
że to mile łechtało jego próżność.
Kiedy
zaczęli wspinać się po schodkach na dziewiąte piętro Mary Ann złapała go pod
ramię, a Nikola Toma. Gustav zatrzymał się na moment i z zasępioną miną
spojrzał na Georga, którego również złapał pod ramię.
-
Gustav! - basista odskoczył jak oparzony. - Odbiło ci?!
-
No bo ja też chcę... - powiedział to tonem dziecka, które
chce słodycze, choć rodzice mu zabraniają spożywania ich.
-
Geo, pozwól mu. Niech chłopak zazna kobiecej miłości -
wypalił Bill.
Basista słysząc to rzucił się na niego
z pięściami jednak Czarny zdążył się schować za Mary Ann. A kiedy blondynka
zaczęła się odsuwać z linii ognia zaczął przed nim uciekać. Okrążyli
kilkakrotnie jeden z korytarzy po czym zmachani dołączyli do przyjaciół, którzy
stali na schodkach i się z nich śmiali. Kątem oka dostrzegł jak Mary Ann rzuca
porozumiewawcze spojrzenie Nikoli, po czym obie zaczęły wesoło śpiewać patrząc
się na nich znacząco. Tak
jakby to oni byli bohaterami utworu.
-
No
one wanted to be with me [Nikt nie chciał być ze mną] Had to make my dream come
true [Spełnić moich marzeni] I wanted to hump something [Chciałem coś zgarbić]
I didn't know what to do... (go on) [Nie wiedziałem co robić... (dalej)] It seemed
like a good idea [To wyglądało na dobry pomysł] And no one else was around
[Nikogo nie było w pobliżu] I stuck my weenie in a bottle, [Mój siusiak utkwił
w butelce] And now I can't get it out [A teraz nie mogę go wyciągnąć].
Jako, że melodia była taka sama jak w
„Ginnie in a Bottle” Christiny Aguilery Bill szybko podłapał słowa i zaczął
śpiewać z dziewczynami. Nie przejmował się nawet tym, że jego angielski nie był
zbyt dobry. Tom z Georgiem spojrzeli na niego jak na zdrajcę, a Gustav z
obrażoną miną szedł obok nich w milczeniu mamrocząc pod nosem, że jest dobrym
przyjacielem, który przestrzega Georga przed alkoholem, który jest niezwykle
niezdrowy, a ten nie pozwoli mu się nawet do siebie na moment przytulić.
-
Ale masz śmieszny akcent - Mary zwróciła się do Billa.
-
Śmieszny? - udał, że się gniewa. - Jak możesz? On jest
idealny! Tak jak ja! Ja nie wiem co to się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą...
- Opuścił teatralnie ręce.
-
Pokaż mi w którym miejscu jesteś taki idealny...
Czarny zaczął wskazywać na poszczególne
części swojego ciała, a pozostali zaczęli się tylko śmiać. W końcu nie
wytrzymał i sam się wesoło roześmiał. Wiedział, że nie jest idealny, bo nikt
nie jest, ale lubił się drażnić w ten sposób z przyjaciółmi. Tym bardziej, że
wszyscy wiedzieli, że on tylko żartuje.
Kiedy znaleźli się na dziewiątym
piętrze, na którym były usytuowane ich pokoje Georg ze strachem spojrzał na
Gustava i z szerokim uśmiechem zwrócił się do Toma:
-
Tom? Mogę iść do was spać?
-
NIE!! - wykrzyknął natychmiast obejmując ramieniem
Nikolę, na policzkach której wykwitły tylko lekkie rumieńce.
-
Bill? A do was?
-
Nic z tego - wokalista pokręcił głową.
-
Wiedziałem, że mogę zawsze na was liczyć... - westchnął
łapiąc Gustava za ramię, który wyglądał tak jakby nagle stracił wszystkie siły
witalne. - Chodź Gusti... Tę noc spędzimy również razem...
-
Uważaj, żeby nie wszedł ci pod pierzynkę... - zażartował
Tom z łobuzerskim uśmieszkiem. - Bo to może być niezbyt przyjemne...
-
Przecież sam mówił, że nie lubi spać samotnie... -
wtrącił Bill. - Tylko uważaj, bo o ciążę nietrudno...
-
Sądzę, że Georg ma zapas tabletek antykoncepcyjnych...
-
Tylko bądź czuły dla Gustiego... To musi być ciężkie
przeżycie pierwszy raz się tak upić...
-
Nie chciałbyś, żeby na ciebie zwymiotował pod wpływem
zbyt dużej rozkoszy...
Basista spojrzał na nich znużonym
wzrokiem, w którym czaiły się pioruny. Gdyby wzrok mógł zabijać, to bliźniaki
Kaulitz z pewnością leżeliby trupem w jednym z korytarzy hotelu Ranaissance. Ich plany na temat
wspólnej śmierci by się urzeczywistniły.
-
Dajcie już sobie spokój - w głosie Nikoli można było
wyczuć, że jest już zmęczona i myśli jedynie o ciepłym łóżku.
-
Właśnie - Mary ją poparła. - Chodź już spać Bill, bo
zaraz tutaj usnę... - Jakby na potwierdzenie swoich słów ziewnęła.
* * *
Gustav podniósł powoli powieki, jednak
zaraz je zamknął. Mamrocząc coś cicho do siebie zasłonił oczy prawą ręką i
podniósł ciało do pozycji siedzącej. Poczuł w skroni pulsujący ból. Skąd on się
wziął? I to okropne uczucie suchości w gardle. Spuścił nogi na podłogę i
ostrożnie wstał z łóżka starając się przy tym wykonywać minimalne ruchy głową.
Podszedł do stolika, odkręcił butelkę z Coca-Colą i zaczął łapczywie pić.
Dopiero kiedy poczuł, że jego jama ustna wraz z przewodem pokarmowym znowu jest
nawilżona odłożył pojemnik i wrócił do
swojego łóżka. Choć sprawiło mu to ból spojrzał w bok na śpiącego
Georga. Powinien się spodziewać, że przyjaciel będzie jeszcze w krainie marzeń sennych.
W końcu basista korzystał kiedy tylko mógł z przywileju jakim był sen. On zaś
należał do rannych ptaszków.
Oparł ostrożnie czaszkę na miękkiej
poduszce i zamknął oczy próbując przypomnieć sobie co wczoraj robił. Rano
wybrał się na spacer po paryskim Manhattanie, potem był u Toma i Nikoli z
pozostałymi, a wieczorem... Przed oczami pojawiła mu się uśmiechnięta twarz
striptizerki i jej powabne, seksowne ruchy. Wpatrzony w nią jak zahipnotyzowany
pił jedną szklaneczkę whisky za drugą. Jak mógł do tego dopuścić?! Przecież
obserwując swoich przyjaciół wiedział, że upijanie się nie jest ani trochę
przyjemne. Dlatego też przez te wszystkie lata starał się tego uniknąć. Aż do
wczorajszej nocy kiedy to wstawił się tak mocno, że niewiele pamięta z tego co
robił. A do tego ten potworny kac...
Jęknął
cicho kiedy poczuł jak coś uderza go w brzuch. Otworzył powoli oczy. Na jego
pościeli leżał jeden z addidasów Georga.
-
O!
Wstałeś!
-
Nie krzycz... - stęknął czując, że zaraz pęknie mu
czaszka, z której wyleje się cały mózg prosto na białą pościel.
-
Trzeba było tyle nie pić - basista nie ściszył głosu
nawet o pół tonu.
-
Daj mi spokój... Głowa mnie boli...
-
Ale jak ty mogłeś to pić Gusti? Przecież to takie
niezdrowe... - przedrzeźniał jego głos z szerokim uśmiechem.
-
Co mogłem pić? I co jest niezdrowe? - spytał nic nie
rozumiejąc.
-
Alkohol. Wiesz jak to wpływa na twój organizm? Zatruwasz go...
-
Geo... Zlituj się nad cierpiącym... I powiedz mi lepiej
co robiłem...
-
Hm... oprócz tego, że wymyśliłeś zabawę w ganianego o
czwartej w nocy, wpadłeś do kilku pokojów krzycząc, że masz ochotę na zupę
grzybową i musisz ją natychmiast dostać, striptizu w pokoju jakiejś emerytki,
baaaaardzo namiętnych pocałunków z Rosjanką na środku korytarza, to nic -
wzruszył ramionami.
-
Ja to wszystko zrobiłem?! - wykrzyknął zdumiony, ale
zaraz się skrzywił pocierając lewą skroń.
-
No
raczej...
-
Żartujesz?
Powiedz, że żartujesz...
-
Nie tym razem. Ale ta staruszka omal nie dostała przez
ciebie zawału jak wyskoczyłeś przed nią nagi... - Georg nadal go wkręcał.
-
Ale
bez bokserek?
-
Przecież
mówię, że nagi!
-
Ciszej - upomniał go czując jak przez jego głowę
przechodzi kolejna fala bólu. - Ja tego nie mogłem zrobić, bo tego nie
pamiętam.
-
Po alkoholu się wielu rzeczy nie pamięta - wzruszył
ramionami. - Ale do tej staruszki omal pogotowia nie musieliśmy wzywać... Dobrze, że Bill ją
uspokoił...
-
A ta Rosjanka? Młoda chociaż była?
-
Nawet bardzo młoda. Miała jedenaście lat - Georg dość
znacznie obniżył wiek Rosjanki. - Nie sądziłem, że mam przyjaciela nie dość, ze
ekshibicjonistę, to na dodatek pedofila...
-
Ja tego nie zrobiłem!! - krzyknął, ale zaraz złapał się
za głowę, przez którą przeszedł silny impuls bólu.
-
Zrobiłeś. Zapytaj Toma. Gdyby nie on, to wziąłbyś to
biedne dziecko w korytarzu!
Perkusista spuścił głowę. Nie wierzył,
że zrobił coś takiego, ale z drugiej strony nie pamiętał czy było inaczej. Jego
wspomnienia kończą się na wizycie w klubie nocnym. Spojrzał na Georga, który
siedział z poważną miną. Czyli tak musiało być rzeczywiście, gdyż basista nie
potrafi kłamać w taki sposób nie śmiejąc się. Złapał się za głowę, po trochu
dlatego, że dopadła go kolejna fala bólu, a po trochu dlatego, że rozebrał się
w nocy w pokoju emerytki i omal nie pozbawił cnoty jedenastoletniego dziecka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz