środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 150



Kiedy zbliżali się do schodków z ostatniego pokoju w korytarzu wyłoniła się młoda dziewczyna ubrana jedynie w krótką koszulkę nocną. Georg nie zauważył jej w rezultacie czego wpadł na szatynkę. Czarny widział, że nastolatka chce na niego nakrzyczeć, ale zamarła w pół słowa. Przetarła oczy dłońmi, tak jakby próbowała wybudzić się ze snu. W tym czasie Gustav dogonił ich i nie przejmując się obecnością dziewczyny szturchnął Billa w ramię mówiąc, że teraz on goni, po czym sam zaczął uciekać. Jednak nie odbiegł daleko, gdyż Nikola zapała go za ramię.
-          Γοcпoди! [<Gospodi!> Boże!] Ax ты, Γοcпoди! [<Ah ty, Gospodi> rany Boskie!] - wykrzykiwała nastolatka patrząc z niedowierzaniem na Georga, Billa, Toma i Gustava, którego trzymała za rękę Nikola.
-          Co ona mówi? - Czarny szepnął do Mary, przekonany, że dziewczyna jest Polką.
-          Coś krzyczy o Bogu - zmarszczyła śmiesznie nos, po czym zwróciła się do Rosjanki z troską: - Чmo cлyчилocь? [<Szto słućiłos’> Co się stało?]
-          Эmo [<Eto> to]... Эmo... Tokio Hotel!! - zapiszczała łapiąc się za policzki, które zaczęły robić się czerwone, a oczy szatynki się zaszkliły.
-          Дa, эmo Tokio Hotel, и? [<da, eto Tokio Hotel, i?> Tak, to Tokio Hotel, i?] - odparła blondynka.
-          Эmo Tokio Hotel!! Bилл - zwróciła się do Czarnego. - Я люблю meбя!! [<ja ljubliu tjebia> Kocham cię]
-          Co ona mówi? - spytał drapiąc się po głowie.
-          Że cię kocha - blondynka odparła z uśmiechem.
Bill nie zdążył nawet niczego odpowiedzieć, gdyż Rosjanka uwiesiła mu się na szyi i ze łzami cieknącymi po policzkach zaczęła wyznawać mu miłość. Spojrzał błagalnie na Mary Ann, żeby wyratowała go z opresji, ta jednak wyszczerzyła zęby w uśmiechu tak jakby mówiła: „Sam chciałeś sławy, więc teraz cierp”. Lekko poklepał dziewczynę po plecach i spróbował ją odsunąć od siebie, jednak tylko mocniej się do niego przytuliła.
-          Эmo coн [<Eto son> To sen]... Toлькo coн [<Talko son> Jedynie sen]... Kpacивый coн... [<Krasiwyj son> Piękny sen] - szeptała rozgorączkowana.
-          Eee... Ok. - zaczął niepewnie. - Wystarczy już... Powinnaś iść już spać...
-          Дa, эmo coн, тoлькo coн... - wtrąciła Mary Ann odrywając szatynkę od niego i prowadząc w stronę pokoju. - Дoбpoй нoчи [<Dobroj noći> Dobranoc] - dodała zamykając za nią drzwi. - Chodźcie stąd zanim uzna, że to jednak nie sen.
Nie musiała powtarzać mu tego dwa razy. Zawsze chciał być sławny, ale nie sądził, że prawie o piątej rano będzie wysłuchiwał wyznań miłosnych swoich fanek! Dlaczego gwiazdy nie mają tak jak inni ustalonych godzin pracy? Co on by oddał za to, żeby w dzień być Billem Kaulitzem z tego Tokio Hotel, a wieczorami zwykłym Billem Kaulitzem z Loitche. Oczywiście cieszyło go, że wiele dziewczyn go kocha, ale nie zawsze miał ochotę być przez nie przytulany i słuchać jak to go nie kochają. Choć musiał przyznać, że to mile łechtało jego próżność. 
            Kiedy zaczęli wspinać się po schodkach na dziewiąte piętro Mary Ann złapała go pod ramię, a Nikola Toma. Gustav zatrzymał się na moment i z zasępioną miną spojrzał na Georga, którego również złapał pod ramię.
-          Gustav! - basista odskoczył jak oparzony. - Odbiło ci?!
-          No bo ja też chcę... - powiedział to tonem dziecka, które chce słodycze, choć rodzice mu zabraniają spożywania ich.
-          Geo, pozwól mu. Niech chłopak zazna kobiecej miłości - wypalił Bill.
Basista słysząc to rzucił się na niego z pięściami jednak Czarny zdążył się schować za Mary Ann. A kiedy blondynka zaczęła się odsuwać z linii ognia zaczął przed nim uciekać. Okrążyli kilkakrotnie jeden z korytarzy po czym zmachani dołączyli do przyjaciół, którzy stali na schodkach i się z nich śmiali. Kątem oka dostrzegł jak Mary Ann rzuca porozumiewawcze spojrzenie Nikoli, po czym obie zaczęły wesoło śpiewać patrząc się na nich znacząco. Tak jakby to oni byli bohaterami utworu.
-          No one wanted to be with me [Nikt nie chciał być ze mną] Had to make my dream come true [Spełnić moich marzeni] I wanted to hump something [Chciałem coś zgarbić] I didn't know what to do... (go on) [Nie wiedziałem co robić... (dalej)] It seemed like a good idea [To wyglądało na dobry pomysł] And no one else was around [Nikogo nie było w pobliżu] I stuck my weenie in a bottle, [Mój siusiak utkwił w butelce] And now I can't get it out [A teraz nie mogę go wyciągnąć].
Jako, że melodia była taka sama jak w „Ginnie in a Bottle” Christiny Aguilery Bill szybko podłapał słowa i zaczął śpiewać z dziewczynami. Nie przejmował się nawet tym, że jego angielski nie był zbyt dobry. Tom z Georgiem spojrzeli na niego jak na zdrajcę, a Gustav z obrażoną miną szedł obok nich w milczeniu mamrocząc pod nosem, że jest dobrym przyjacielem, który przestrzega Georga przed alkoholem, który jest niezwykle niezdrowy, a ten nie pozwoli mu się nawet do siebie na moment przytulić.
-          Ale masz śmieszny akcent - Mary zwróciła się do Billa.
-          Śmieszny? - udał, że się gniewa. - Jak możesz? On jest idealny! Tak jak ja! Ja nie wiem co to się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą... - Opuścił teatralnie ręce.
-          Pokaż mi w którym miejscu jesteś taki idealny...
Czarny zaczął wskazywać na poszczególne części swojego ciała, a pozostali zaczęli się tylko śmiać. W końcu nie wytrzymał i sam się wesoło roześmiał. Wiedział, że nie jest idealny, bo nikt nie jest, ale lubił się drażnić w ten sposób z przyjaciółmi. Tym bardziej, że wszyscy wiedzieli, że on tylko żartuje.
Kiedy znaleźli się na dziewiątym piętrze, na którym były usytuowane ich pokoje Georg ze strachem spojrzał na Gustava i z szerokim uśmiechem zwrócił się do Toma:
-          Tom? Mogę iść do was spać?
-          NIE!! - wykrzyknął natychmiast obejmując ramieniem Nikolę, na policzkach której wykwitły tylko lekkie rumieńce.
-          Bill? A do was?
-          Nic z tego - wokalista pokręcił głową.
-          Wiedziałem, że mogę zawsze na was liczyć... - westchnął łapiąc Gustava za ramię, który wyglądał tak jakby nagle stracił wszystkie siły witalne. - Chodź Gusti... Tę noc spędzimy również razem...
-          Uważaj, żeby nie wszedł ci pod pierzynkę... - zażartował Tom z łobuzerskim uśmieszkiem. - Bo to może być niezbyt przyjemne...
-          Przecież sam mówił, że nie lubi spać samotnie... - wtrącił Bill. - Tylko uważaj, bo o ciążę nietrudno...
-          Sądzę, że Georg ma zapas tabletek antykoncepcyjnych...
-          Tylko bądź czuły dla Gustiego... To musi być ciężkie przeżycie pierwszy raz się tak upić...
-          Nie chciałbyś, żeby na ciebie zwymiotował pod wpływem zbyt dużej rozkoszy...
Basista spojrzał na nich znużonym wzrokiem, w którym czaiły się pioruny. Gdyby wzrok mógł zabijać, to bliźniaki Kaulitz z pewnością leżeliby trupem w jednym z korytarzy hotelu Ranaissance. Ich plany na temat wspólnej śmierci by się urzeczywistniły.
-          Dajcie już sobie spokój - w głosie Nikoli można było wyczuć, że jest już zmęczona i myśli jedynie o ciepłym łóżku.
-          Właśnie - Mary ją poparła. - Chodź już spać Bill, bo zaraz tutaj usnę... - Jakby na potwierdzenie swoich słów ziewnęła.
* * *
Gustav podniósł powoli powieki, jednak zaraz je zamknął. Mamrocząc coś cicho do siebie zasłonił oczy prawą ręką i podniósł ciało do pozycji siedzącej. Poczuł w skroni pulsujący ból. Skąd on się wziął? I to okropne uczucie suchości w gardle. Spuścił nogi na podłogę i ostrożnie wstał z łóżka starając się przy tym wykonywać minimalne ruchy głową. Podszedł do stolika, odkręcił butelkę z Coca-Colą i zaczął łapczywie pić. Dopiero kiedy poczuł, że jego jama ustna wraz z przewodem pokarmowym znowu jest nawilżona odłożył pojemnik i wrócił do  swojego łóżka. Choć sprawiło mu to ból spojrzał w bok na śpiącego Georga. Powinien się spodziewać, że przyjaciel będzie jeszcze w krainie marzeń sennych. W końcu basista korzystał kiedy tylko mógł z przywileju jakim był sen. On zaś należał do rannych ptaszków.
Oparł ostrożnie czaszkę na miękkiej poduszce i zamknął oczy próbując przypomnieć sobie co wczoraj robił. Rano wybrał się na spacer po paryskim Manhattanie, potem był u Toma i Nikoli z pozostałymi, a wieczorem... Przed oczami pojawiła mu się uśmiechnięta twarz striptizerki i jej powabne, seksowne ruchy. Wpatrzony w nią jak zahipnotyzowany pił jedną szklaneczkę whisky za drugą. Jak mógł do tego dopuścić?! Przecież obserwując swoich przyjaciół wiedział, że upijanie się nie jest ani trochę przyjemne. Dlatego też przez te wszystkie lata starał się tego uniknąć. Aż do wczorajszej nocy kiedy to wstawił się tak mocno, że niewiele pamięta z tego co robił. A do tego ten potworny kac...
            Jęknął cicho kiedy poczuł jak coś uderza go w brzuch. Otworzył powoli oczy. Na jego pościeli leżał jeden z addidasów Georga.
-          O! Wstałeś!
-          Nie krzycz... - stęknął czując, że zaraz pęknie mu czaszka, z której wyleje się cały mózg prosto na białą pościel.
-          Trzeba było tyle nie pić - basista nie ściszył głosu nawet o pół tonu.
-          Daj mi spokój... Głowa mnie boli...
-          Ale jak ty mogłeś to pić Gusti? Przecież to takie niezdrowe... - przedrzeźniał jego głos z szerokim uśmiechem.
-          Co mogłem pić? I co jest niezdrowe? - spytał nic nie rozumiejąc.
-          Alkohol. Wiesz jak to wpływa na twój organizm? Zatruwasz go...
-          Geo... Zlituj się nad cierpiącym... I powiedz mi lepiej co robiłem...
-          Hm... oprócz tego, że wymyśliłeś zabawę w ganianego o czwartej w nocy, wpadłeś do kilku pokojów krzycząc, że masz ochotę na zupę grzybową i musisz ją natychmiast dostać, striptizu w pokoju jakiejś emerytki, baaaaardzo namiętnych pocałunków z Rosjanką na środku korytarza, to nic - wzruszył ramionami.
-          Ja to wszystko zrobiłem?! - wykrzyknął zdumiony, ale zaraz się skrzywił pocierając lewą skroń.
-          No raczej...
-          Żartujesz? Powiedz, że żartujesz...
-          Nie tym razem. Ale ta staruszka omal nie dostała przez ciebie zawału jak wyskoczyłeś przed nią nagi... - Georg nadal go wkręcał.
-          Ale bez bokserek?
-          Przecież mówię, że nagi!
-          Ciszej - upomniał go czując jak przez jego głowę przechodzi kolejna fala bólu. - Ja tego nie mogłem zrobić, bo tego nie pamiętam.
-          Po alkoholu się wielu rzeczy nie pamięta - wzruszył ramionami. - Ale do tej staruszki omal pogotowia nie musieliśmy wzywać... Dobrze, że Bill ją uspokoił...
-          A ta Rosjanka? Młoda chociaż była?
-          Nawet bardzo młoda. Miała jedenaście lat - Georg dość znacznie obniżył wiek Rosjanki. - Nie sądziłem, że mam przyjaciela nie dość, ze ekshibicjonistę, to na dodatek pedofila...
-          Ja tego nie zrobiłem!! - krzyknął, ale zaraz złapał się za głowę, przez którą przeszedł silny impuls bólu.
-          Zrobiłeś. Zapytaj Toma. Gdyby nie on, to wziąłbyś to biedne dziecko w korytarzu!
Perkusista spuścił głowę. Nie wierzył, że zrobił coś takiego, ale z drugiej strony nie pamiętał czy było inaczej. Jego wspomnienia kończą się na wizycie w klubie nocnym. Spojrzał na Georga, który siedział z poważną miną. Czyli tak musiało być rzeczywiście, gdyż basista nie potrafi kłamać w taki sposób nie śmiejąc się. Złapał się za głowę, po trochu dlatego, że dopadła go kolejna fala bólu, a po trochu dlatego, że rozebrał się w nocy w pokoju emerytki i omal nie pozbawił cnoty jedenastoletniego dziecka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz