środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 139



-          Tom!! Ty idioto!! Chcesz, żeby mnie znienawidziła?! - krzyczał na brata. - Musiałeś jej to powiedzieć?!
-          Spokojnie - uśmiechnął się łobuzersko, po czym spojrzał na wyświetlacz komórki Billa. - Będzie tu najpóźniej za dwie minuty.
-          Ja stawiam na trzy! - zawołał Gustav wystukując teraz melodię do „Wir sterben niemals aus” na swojej perkusji.
-          To ja na pięć - dodał Georg.
-          Kretyni!! - wykrzyknął.
Z rezygnacją usiadł na podłodze i wpatrzył się bezmyślnie w drzwi wejściowe. Wiedział, że blondynka nie przyjdzie. Po tym co usłyszała od Toma, a w dodatku słysząc jego zdyszany głos z pewnością nie będzie chciała go nawet widzieć. A co dopiero mówić o przyjściu tutaj! Dlaczego jego brat musi być zawsze takim idiotą?! Zerknął na niego gniewnie, jednak ten tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-          Idę do niej! - oznajmił ze złością podnosząc się z miejsca. - Przez ciebie będę się musiał tłumaczyć! Jak mi nie uwierzy to sam będziesz jej to wyjaśniał!!
-          Poczekaj chwilę. Zaraz tu przyjdzie -zapewnił.
-          Ty jesteś nienormalny!!
-          Co ci szkodzi? To tylko pięć minut - wtrącił Georg.
Spojrzał na niego jak na wariata, ale kiwnął lekko głową na znak, że się zgadza. Żeby uspokoić trochę nerwy zaczął chodzić w kółko po sali. Zastanawiał się w jaki sposób ma zabić brata. I jakie tortury wcześniej na nim przetestować. Blondynka z pewnością będzie wściekła na niego! A on przecież nic nie zrobił! Tylko śpiewał nowe piosenki!!
* * *
            Zatrzymałam się przed drzwiami od sali balowej i spojrzałam na Nikolę, która stała kilka metrów za mną z uśmiechem na ustach. I nagle mnie oświeciło. Tom mnie wkręcił! A ja dałam się nabrać. Jednak jeszcze nie wszystko stracone. Trzymając dłoń na klamce szukałam w głowie jakiegoś sposobu, żeby się zemścić na Dreadowłosym, za to, że podniósł mi tak ciśnienie. Uwierzyłam mu, że Bill siedzi teraz za tymi oto drzwiami z jakąś dziewczyną. A przecież on by mi tego nigdy nie zrobił! A już szczególnie nie dzień po tym jak powiedział, że mnie kocha. Miał wiele wad, ale z pewnością nie byłby skłonny do czegoś takiego!
            Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę schodów.
-          Daj mi swój telefon - powiedziałam do Nikoli, która podążała za mną.
-          Po co ci? - spytała zdumiona, ale posłusznie podała mi przedmiot.
-          Zobaczysz...
Zbiegając ze schodów zaczęłam tworzyć smsa do Toma. Nie pójdzie mu tak łatwo! Jeżeli chce mnie wkręcić to musi wymyślić coś lepszego niż to. Choć z niechęcią muszę przyznać, że mało brakowało, a dałabym się nabrać. Na szczęście nie doszło do tego.
Kiedy wiadomość była gotowa wysłałam ją do Dreadowłosego i z uśmiechem oddałam telefon Nikoli. W milczeniu zeszłyśmy do recepcji, gdzie rozsiadłyśmy się wygodnie na brązowych sofach. Miałyśmy stąd idealny widok na windy, szczególnie, że w lobby nie było nikogo oprócz nas i znudzonej recepcjonistki siedzącej za wielką ladą. Teraz pozostało już tylko czekać.
* * *
W sali balowej dźwięk piosenki „Let’s go” Sammy’ego DeLuxa wydobywający się z telefonu Toma Kaulitza zmieszał się z perkusją Gustava i basem Georga. Bill spojrzał ciekawie na brata. Trochę się uspokoił, jednak mimo tego średnio co trzy sekundy spoglądał na drzwi wejściowe czy aby Mary Ann nie przyszła. Jak tylko upłynie pięć minut od razu idzie poszukać blondynki, żeby jej wszystko wytłumaczyć i nareszcie ją zobaczyć, przytulić i pocałować. Nie widział jej od rana i już się za nią stęsknił. Co będzie kiedy wyjadą z Francji? Przecież wtedy rozstaną się na dłużej... O wiele dłużej...
-          „Nie czekaj na mnie” - Tom zaczął czytać na głos. - „Idę z Mary na dyskotekę. Powinnyśmy wrócić do rana, chyba, że poznamy jakichś fajnych Francuzów^^... Wy też się dobrze bawcie =]”
Gustav razem z Georgiem przestali grać na swoich instrumentach wpatrując się w bliźniaków, którzy w jednym momencie pobledli, po czym rzucili się biegiem ku drzwiom, tak jakby nie mieli nawet chwili do stracenia.
-          I widzisz co narobiłeś?! - usłyszeli krzyk Billa roznoszący się echem po korytarzu.
Obaj się roześmiali.
-          Teraz dziewczyny ich wkręcają - Georg położył swój bas na podłogę. - Chcesz Coli?
-          Możesz nalać. Chyba mam pomysł na melodię do tej piosenki, którą dzisiaj napisał Bill.
-          „Hilf mir fliegen“?
Skinął głową wystukując na swojej perkusji melodię, która pojawiła mu się przed momentem w głowie. Basista słuchał w milczeniu co jakiś czas potakując głową i popijając brązowy napój.
-          Zagraj trochę ostrzej refren...
* * *
Zerkałam co kilka sekund na ogromny ścienny zegar powieszony nad recepcją i drzwi od windy. Minęło już kilka minut, a żaden z bliźniaków nie dał nawet znaku życia. Czyżbym się pomyliła sądząc, że tamta wiadomość zrobi wrażenie na Billu? A może rzeczywiście zabawiał się z jakąś panienką? Albo zwyczajnie nie przejął się tym, że idę na całą noc na dyskotekę. Poczułam wibracje wydobywające się z mojej komórki. Wyciągnęłam ją z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. „Słodki Kosmita”. A jednak dzwoni! W tym momencie telefon Nikoli również się rozdzwonił.
-          Wyłączamy? - spytałam z łobuzerskim uśmiechem.
Przyjaciółka skinęła głową. Przytrzymałyśmy dłużej przyciski z czerwonymi słuchaweczkami i schowałyśmy telefony do kieszeni. Byłam pewna, że zaraz pojawi się tutaj Bill razem z Tomem.
-          Myślisz, że przyjdą? - spytała Nikola wpatrując się w drzwi od windy.
-          Powinni. A przynajmniej Bill. W życiu nie puściłby mnie na całonocną dyskotekę, żebym mogła podrywać Francuzów - wzruszyłam ramionami. - Jest strasznym zazdrośnikiem.
-          A co jeżeli dojdą do wniosku, że to my ich wkręcamy?
-          O to się nie bój - puściłam jej oczko. - Wzięli to na poważnie.
-          Pewna jesteś?
-          Tak. Znam Billa aż...
-          Czekaj - uciszyła mnie. - Słyszysz?
Zaczęłam nasłuchiwać, jednak nic nie usłyszałam. Chciałam coś powiedzieć, ale przyjaciółka ponownie mnie uciszyła przykładając palec do swoich ust. Z góry dobiegły dwa podniesione głosy, jednak ciężko było wyłowić jakiekolwiek słowo, gdyż były one zniekształcone przez echo roznoszące się po lobby. Spojrzałyśmy na schody lekko się uśmiechając. Z każdą sekundą utwierdzałam się w przekonaniu, że idzie tutaj Bill z Tomem.
-          Módl się, żebyśmy je znaleźli!! - rozpoznałam głos należący do Czarnego.
-          Musisz na mnie tak wrzeszczeć?! Skąd miałem wiedzieć, że pójdą na dyskotekę?! I wyłączą telefony!
-          Mogłeś się domyślić!!
-          Nie jestem wróżką! Zresztą myślisz, że mi to odpowiada, że Nikola może poznać... fajnych Francuzów?!
-          Jak Mary pozna, to pożegnaj się z życiem! Zapewniam jednak, że to nie będzie przyjemna i lekka śmierć! A w dodatku samotna!
Zatkałam sobie usta dłońmi, żeby nie zacząć się śmiać. Spojrzałam na Nikolę tak jakbym chciała powiedzieć: „a nie mówiłam”. Przyjaciółka pokiwała tylko głową próbując stłumić śmiech. Bliźniaki zbiegli ze schodów i biegiem skierowali się do wyjścia dalej się kłócąc. Zerknęłam na brunetkę porozumiewawczo, po czym obie wstałyśmy z sofy i ruszyłyśmy za nimi.
* * *
-          Zadzwoń jeszcze raz do Mary - zaproponował Tom. - Może teraz odbierze.
-          Mówiłem ci już, że wyłączyła telefon!
-          Ale może już włączyła...
Przewrócił oczami, ale posłusznie zadzwonił do ukochanej.
-          Hej! Nie mogę teras odebradź... - naśladował głos Mary Ann ze złością.
-          Od kiedy mówisz po polsku? - spytał bliźniak.
-          To nie ja, tylko Mary! A raczej jej automatyczna sekretarka! - wydarł się na brata. - Mówiłem, że wyłączony!
-          Aha... Przestań się wściekać! Nie mogły daleko odejść!
W jednym momencie stanął mu przed oczami srebrny Kawasaki. Zupełnie zapomniał o tym, że dziewczyna pożyczyła od Marcina motor. Jeżeli nie złapie jej teraz na parkingu to zobaczy ją dopiero rano! Chyba, że znajdzie ją w jakiejś dyskotece, w co mocno wątpił. Paryż to ogromne miasto z wieloma klubami!! To tak jakby szukać zakrętki od 7-upa w stosie zakrętek Sprite’a!!
Bez słowa odwrócił się na pięcie z zamiarem pobiegnięcia na podziemny parking, jednak stanął jak wryty widząc przed sobą stojącą Mary Ann z Nikolą. Obie jak na zawołanie wybuchły śmiechem. Zerknął na brata, który zacisnął dłonie w pięści i spojrzał gniewnie na dziewczyny. Doskonale wiedział, że był na nie wściekły, za to, że tak ich wkręciły. On również się zdenerwował, ale radość, że Mary nigdzie nie poszła zwyciężyła. Jednak mimo tego postanowił się z nią trochę podroczyć.
-          Miłej zabawy - powiedział chłodno. - Tylko wróćcie za dwa dni, bo wyjeżdżamy. Chyba, że chcecie zostać... Ach... i jak możesz to przed zabawą z Francuzami zdejmij moją koszulkę, bo nie chcę, żeby się ubrudziła.
Wcisnął ręce w kieszenie i wyminął je wchodząc do wielkiego lobby. Na ustach czaił się radosny uśmiech, którego dziewczyny nie były w stanie dostrzec. Nacisnął przycisk wzywając tym samym windę, która po chwili przyjechała. Wszedł do środka i nacisnął przycisk z numerem ostatniego piętra. Kiedy drzwi się już zasuwały do malutkiego pomieszczenia wpadł bliźniak.
-          Wkręciły nas - powiedział kwaśno.
-          Wolę to niż jakby faktycznie poszły do tego cholernego klubu.
-          Taa... masz rację - przytaknął. - Ale myślisz, że Mary naprawdę poderwałaby jakiegoś Francuza?
-          Myślę, że nie, ale ostrożności nigdy za wiele - wzruszył ramionami.
-          Nie ufasz jej...
-          Jej tak, ale Francuzom nie - zamilkł na chwilę po czym dodał: - A ty? Sądzisz, że Nikola...
-          Nie wiem - odparł szczerze. - Mam nadzieję, że nie, ale z nią nigdy nic nie wiadomo.
-          Sam sobie zasłużyłeś na takie traktowanie.
Starszy Kaulitz spojrzał na brata zdziwiony ale nic nie powiedział. Czym niby sobie zasłużył na takie traktowanie? Przecież nie zrobił dziewczynie niczego złego! Wręcz przeciwnie. Zaczął pokazywać jej drugą stronę swojej natury! Tą lepszą. Tą, którą znał jedynie Bill. I nikt więcej. Jeżeli chciał to potrafił być czuły, troskliwy i romantyczny. Nie był do końca takim twardym macho za jakiego uchodził. Wiedział, że sam, z drobną pomocą Josta wykreował sobie taki wizerunek, ale przecież czymś musiał się różnić od brata! A ponadto nie chciał aby inni dostrzegali w nim tą drugą wrażliwą stronę. Wstydził się? Nie. Tom Kaulitz niczego się nie wstydzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz