Bill czując, że zaschło mu w gardle od śpiewania w kółko „Wir sterben
niemals aus”, poszedł do kuchni, aby nalać sobie czegoś do picia. Ze szklanką
wypełnioną Coca-Colą wyszedł na mały taras i oparł się o barierkę. Żałował, że
nie ma takiego ładnego widoku ze swojego tarasu jak Gustav. Za to, kiedy wspiął
się na dach budynku, w którym mieszkał z Tomem miał wprost bajeczny widok na
niebo. Podczas bezsennych nocy, zabierał ze sobą koc i zamiast przewracać się z
boku na bok w swoim łóżku, wpatrywał się w czarno-granatowe sklepienie usłane
tysiącami gwiazd. Rozmyślał wtedy najczęściej o Mary Ann i o tym co się stało.
Próbował o niej zapomnieć i sądził, że powoli mu się to udaje. Nie był już tak
przybity jak kilka tygodni temu, ale nadal nie był szczęśliwy. Brakowało mu
Mary Ann. Jej ciepłego głosu, delikatnego uśmiechu, dźwięcznego śmiechu,
dotyku...
-
Chłopaki
pytają się za ile będziesz gotowy.
Bill odwrócił wolno głowę w stronę Inge. Uśmiechnął się do niej lekko,
upijając kilka łyków Coca-Coli.
-
Tylko zobaczę
czy się nie rozmazałem i możemy iść.
Dziewczyna skinęła głową, wpatrując się w okna mieszkania Gustava. Trochę
było jej głupio, że tak się do niego wprosiła. Wiedziała, że powinna odmówić
Billowi, ale nie potrafiła. Otworzyła paczkę papierosów, którą ze sobą
przyniosła i wyciągnęła w stronę Billa. Czarny spojrzał niepewnie na papierosa.
Bez słowa wyciągnął jednego. Ostatni raz palił gdy miał dziewięć lat i wraz z
Tomem ukradli pradziadkowi dwie fajki, żeby sprawdzić jak smakują. Pamiętał, że
palenie mu się nie spodobało, ale może smak papierosów wcale nie jest taki zły,
jak pamiętał?
-
Dzięki -
mruknął, kiedy Inge zapaliła jego papierosa. Zaciągnął się, a czując w gardle
gryzący dym, natychmiast wypuścił go, lekko się przy tym krztusząc.
-
Sorry, nie
wiedziałam, że nie palisz... - dziewczyna powiedziała z zakłopotaniem.
-
A ja nie
wiedziałem, że palę - wygiął usta w lekkim uśmiechu, zaciągając się ponownie
papierosem. Tym razem już nie kaszlał.
-
Bill? - Inge
spojrzała na niego uważnie. - Dlaczego zaproponowałeś, żebym została u Gustava
i tak się przy tym upierałeś?
Młodszy Kaulitz wzruszył obojętnie ramionami. Sam nie wiedział dlaczego to
zrobił.
-
Dalej go
kochasz, nie? - Spytał, wpatrując się w wieczorną panoramę Hamburga. Kiedy Inge
nie odpowiedziała, ciągnął: - Wiedziałem. Wiem jak boli nieodwzajemniona
miłość, a raczej jej strata. Chyba dlatego to zaproponowałem.
-
Mówisz o
Inie? Myślałam, że między wami wszystko się po prostu skończyło i...
-
Iny nigdy nie
kochałem, choć tak mi się wydawało. Byłem w niej tylko zakochany, a to nie jest
to samo - strzepnął popiół z papierosa. - Miałem na myśli moją ostatnią
dziewczynę.
-
Aha.
Inge nie chciała wypytywać Czarnego. Wiedziała, że jeżeli sam zechce, to
zaraz jej o wszystkim powie, choć z drugiej strony nie widziała powodu dla
którego miałby jej cokolwiek mówić. Jeszcze do dzisiaj była święcie przekonana,
że Bill Kaulitz traktuje ją jak wroga. I analizując swoje zachowanie, kiedy
jeszcze Tokio Hotel nie było sławne, doszła do wniosku, że chłopak ma do tego
pełne prawo.
-
Znam Gustava
i wiem, że musi cię lubić, skoro pamiętał o twoich urodzinach.
-
Wolałabym,
żeby się we mnie zakochał... - poczuła jak na jej policzkach pojawiają się
rumieńce. - Przepraszam, nie powinnam tego mówić...
-
Nie musisz
przepraszać. Mówiłem już, że wiem jak to jest. Zanim Mary powiedziała, że mnie
kocha, też nie wierzyłem, że tak może być, ale cieszyłem się każdą chwilą,
którą z nią spędzałem. Nawet jeżeli wtedy tylko się kłóciliśmy.
-
Zaraz, mówisz
o tej dziewczynie, blondynce, którą wyciągnąłeś na scenę podczas waszego
koncertu w Berlinie?
-
To właśnie
ona, zresztą nieważne. To już skończone - zgasił papierosa i wyrzucił go. -
Idziemy? Gustav zrobi się zazdrosny - puścił jej oczko, kierując się do pokoju,
w którym siedzieli pozostali.
-
Myśleliśmy,
że zasnęliście na tym balkonie - zawołała Nikola, kiedy pojawili się w
drzwiach. - Co macie takie posępne miny?
-
Wydaje ci
się. Idziemy do tego klubu? - Inge wolała zmienić temat. Nie chciała tłumaczyć
co było tematem jej rozmowy z Billem.
-
Tak, pewnie -
Nikola zeszła z kolan Toma i podając mu dłoń, żeby również wstał, zwróciła się
do Billa: - Masz pozdrowienia od Mary Ann.
-
Widzę, że jej
się o mnie przypomniało... - zacmokał.
-
Musisz być
niemiły? Wydaje mi się, że Mary nie musiała sobie o tobie przypominać.
-
Nie kłóćcie
się już - wtrącił Georg, wyczuwając, że zaraz dojdzie do ostrej wymiany zdań
pomiędzy Billem, a Nikolą. - Saki z Tobim czekają na dole.
Cała piątka skinęła zgodnie głowami, kierując się do wyjścia. Gdy Bill
znalazł się w czarnym minivanie zaczął się zastanawiać czy na pewno ma ochotę
na zabawę. Jest gwiazdą, i powinien z tego korzystać, ale z drugiej strony
czuł, że bycie gwiazdą nie daje mu tyle przyjemności ile się spodziewał. Wolał
myśleć o sobie jako o chłopaku z Loitsche, któremu udało się osiągnąć sukces.
Dlatego chciał dzielić swoją radość ze swoimi najbliższymi; z ludźmi, których
kocha. A jedną z tych osób, była Mary Ann. Cieszył się, że dziewczyna jeszcze o
nim pamięta, ale czuł, że przesłała pozdrowienia dla niego tylko tak sobie.
Albo powiedziała po prostu: „pozdrów chłopaków”, wcale nie mając na myśli jego,
tylko Toma, Gustava i Georga.
-
Jesteśmy. -
Oznajmił Tobi, zatrzymując samochód przed jednym z hamburskich klubów.
Nie czekając na dalsze słowa ochroniarza, które znali niemal na pamięć,
pospiesznie wysiedli z samochodu i skierowali się do wejścia. Bill widząc, że
Inge idzie ze smutno spuszczoną głową, złapał ją pod ramię i wesoło się
uśmiechnął. Dziewczyna zerknęła na niego nieśmiało, ale się nie odezwała.
Widząc jak Gustav rozmawia z Georgiem, a ją całkowicie ignoruje straciła ochotę
na zabawę. Teraz najchętniej uciekłaby do domu. Co ona sobie wyobrażała? Że
Gustav tak nagle się nią zainteresuje? Przecież miała tylko wpaść do niego na
kawę, a potem wrócić z Jacqulin do Magdeburga!
-
Dlaczego
jesteś taka smutna? - Spytał Bill, sadowiąc się na kanapie obok niej. To
właśnie on zawsze przymykał oko na jej wybryki. Czasami nawet bawiły go żarty
Inge. Może dlatego, że on nigdy nie został ich ofiarą?
-
Nie jestem -
zaprzeczyła. - Wydaje ci się.
-
Pewnie masz
rację - wzruszył obojętnie ramionami.
-
Co chcecie do
picia? - Georg zawołał donośnie, przekrzykując muzykę. - Musimy się porządnie
upić!
O tak. W tej chwili basista potrzebował alkoholu. Przyjeżdżając tutaj miał
zamiar upić się do nieprzytomności. Tak, żeby raz na zawsze zapomnieć o
istnieniu kogoś takiego jak Jacqulin Kifert. Sam nie rozumiał swoich uczuć do
niej, i prawdę powiedziawszy nie zamierzał wcale ich analizować, bo wtedy z
pewnością wpadłby w głęboką depresję albo chłopaki musieliby zamknąć go w domu
wariatów.
Nikola zbliżyła szklankę z sokiem pomarańczowym do ust i upiła kilka łyków.
Odłożyła naczynie na stolik i skrzyżowała dłonie na piersiach. Była zła na
Toma, że co chwilę gdzieś znikał. Nie przyszła tylko z nim na dyskotekę, ale
uważała, że jako jej chłopak, powinien zająć się przede wszystkim nią. Gustava
i Billa również gdzieś wcięło. Przy stoliku została tylko ona, Inge i Georg,
który ledwo siedział, prosząc zgrabną kelnerkę o coraz to nowe drinki o
wymyślnych nazwach.
-
Mam tego
dość! - Zawołała gniewnie, kiedy Tom nadal się nie pojawiał. Wstała z kanapy i
pociągnęła Inge za dłoń. - Idziemy potańczyć!
-
Ale ja...
-
Nie wymigasz
się, moja kochana. Nie będziemy siedziały tutaj jak ostatnie sieroty.
-
Ale Nikola...
Brunetka nie przejmowała się protestami dziewczyny, ciągnąc ją na parkiet.
Nie miała pojęcia dlaczego Tom obstawał przy tym, że Inge jest wcielonym
szatanem. Według niej szatynka była bardzo spokojna. A może tylko takie
sprawiała wrażenie?
Przecisnęły się przez tłum tańczących ludzi i same zaczęły się bujać w rytm
głośnej muzyki. Skoro Tom dobrze się gdzieś tutaj bawi, to ona też będzie! Nie
będzie czekała aż jej własny chłopak raczy się nią zająć!
Nie musiały długo czekać. Po kilku minutach u ich boku wyrosło dwóch
chłopaków. Nikola spojrzała uważnie na bruneta, który zaczął tańczyć
niebezpiecznie blisko niej, a widząc, że jest dość przystojny, obdarzyła go
uśmiechem. Zachęcony tym gestem, zbliżył się do niej jeszcze bardziej i zaczął
dziwacznie wyginać. Nikola zaniosła się śmiechem, który stopił się z głośną
muzyką. Ona też się będzie dobrze bawić dzisiejszej nocy!
Brunetka czując jak ktoś szturcha ją w ramię, obróciła się. Na twarzy Inge
widniało przerażenie.
-
Co się stało?
- Spytała szatynkę, przekrzykując głośną muzykę.
Dziewczyna kiwnęła tylko głową, wskazując zbliżającego się Toma. Usta
ścisnął w wąską linię, a dłonie ułożył w pięści. Nikola, chyba jeszcze nigdy
nie widziała go takiego wściekłego. No może raz. Zaraz przed tym jak się
pierwszy raz kochali. Na samo wspomnienie poczuła, jak w jej brzuchu pojawia
się stado motyli, a po kręgosłupie przechodzą przyjemne dreszcze. Na jej ciele
pojawiła się gęsia skórka.
Dreadowłosy odepchnął chłopaka, z którym tańczyła, i zanim ten zdążył
zareagować, pociągnął Nikolę do wyjścia. Był naprawdę wściekły.
-
Co ty sobie
myślisz?! - Wydarła się na niego, kiedy znaleźli się na zewnątrz. Teraz to ona
poczuła jak narasta w niej złość.
-
To ja się
pytam! Co ty do cholery robiłaś z tym palantem?!
-
Nie twój
interes! - Warknęła, wyrywając dłoń z jego uścisku. - Ja się nie pytam gdzie
byłeś i co robiłeś!
-
Świetnie!
Obmacujesz się z jakimś pieprzonym palantem i jeszcze masz do mnie pretensje?!
Naprawdę cudownie!
-
Gdybyś się
mną trochę zainteresował, to pewnie... jak to nazwałeś?! - Teraz była już
porządnie rozgniewana. - Nie obmacywałabym się z nim!
-
Czyli to moja
wina?! Gdybyś ruszyła tyłek kawałek dalej, zobaczyłabyś, że siedzę z Billem
koło baru! Mogłaś do nas przyjść!
-
A skąd miałam
wiedzieć, że siedzisz koło baru?! Powiedziałeś mi o tym?! Wybacz, ale nie
chciało mi się czekać aż sobie o mnie przypomnisz! Nie zamierzam też szukać cię
po całej dyskotece!!!
Nie czekając na jego odpowiedź, pobiegła do wejścia. Przy ich stoliku
siedział nadal kompletnie zalany Georg i trochę mniej pijany Gustav. Nawet nie
zauważyli jej przybycia. Zerknęła na nich z politowaniem, wiedząc, że rano będą
umierali z powodu kaca. Zabrała pospiesznie swoją torebkę i nadal wściekła
wybiegła z klubu. Próbowała zignorować nawoływania Toma, ale widząc, że to nie
pomaga, przystanęła. Wbiła w niego brązowe tęczówki, w których błyszczały
wściekłe ogniki.
-
Zostaw mnie w
spokoju! Idź sobie do Billa, uchlajcie się, albo poderwijcie jakieś panny, a
mnie zostaw w spokoju!
-
Nikola... -
powiedział miękko, a ona poczuła jak powoli cała złość z niej ulatuje.
-
Zostaw mnie.
Dreadowłosy pokręcił przecząco głową, zaś na jego ustach pojawił się
łobuzerski uśmieszek. W jego czekoladowych tęczówkach dostrzegła podniecenie.
Na samą myśl, co może się zaraz wydarzyć złość całkowicie z niej uleciała.
Poczuła jak robi jej się gorąco.
-
Nie musisz
być o mnie zazdrosna - ujął ją czule za podbródek, patrząc w oczy. - Wiesz, że
cię kocham.
-
Bill też
mówił, że kocha Mary Ann i co z tego wyszło? - Odsunęła się od niego. - Wielkie
nic.
-
Znowu do tego
wracasz? Jesteś ślepa, że nie widzisz co się z nim dzieje?! - Uniósł głos. -
Nie! Ciebie to nie obchodzi! - Odpowiedział sam sobie. - Pewnie masz rację.
Zakochałem się w niewłaściwej osobie, tak jak mój brat!
Obrócił się na pięcie i nie czekając na to co powie Nikola, wrócił do
klubu. Widząc, że Bill nadal siedzi przy barze w towarzystwie jakiejś
blondynki, postanowił im nie przeszkadzać. Zdaniem Dreadowłosego, jego mały
braciszek powinien znaleźć sobie nową dziewczynę i być przy niej szczęśliwy.
Cholernie szczęśliwy.
Opadł na miękką kanapę, w ich loży i westchnął ciężko.
-
Zapnij pasy!
Zaraz odlatujemy! - Zawołał Georg, lekko bełkocząc.
Tom spojrzał na niego obojętnie. Był już przyzwyczajony do takiego zachowania
basisty, kiedy wypił zbyt dużo. Wiedział, że rano będzie jęczał, że głowa mu
odpada, ale teraz miał ważniejszy problem. Nie powinien był mówić tamtych słów
Nikoli. Właściwie powiedział je dlatego, że dziewczyna zaatakowała Billa, a on
nie pozwoli aby ktokolwiek mówił źle o jego młodszym braciszku. Owszem miał
swoje wady, i czasami go denerwował, ale kochał go. Co więcej, był skłonny
oddać za niego wszystko, łącznie z własnym życiem.
-
Co siedzisz
taki zasępiony? - Zagadnęła wesoło Inge, szturchając go w bok.
-
Pokłóciłem
się z Nikolą - odparł. - Gdzie Gustav?
-
Nie wiem.
Tańczył z jakąś panną w kusej mini - skrzywiła się z niesmakiem. Chciała, żeby
to z nią tańczył, ale przecież nie mogła go do tego zmusić. Raz już próbowała
zmusić go, żeby się z nią kochał i teraz szczerze tego żałowała. To była
zdecydowanie najgłupsza i najbardziej szalona rzecz jaką zrobiła w życiu. A
miała z czego wybierać...
-
Zawołasz go?
A ja zadzwonię po Tobiego, żeby przyjechał zanim Georgowi urwie się film.
-
Jasne, a co z
Billem?
-
Nic mu nie
będzie.
Dziewczyna skinęła zgodnie głową, wtapiając się w tańczący tłum. Odszukała
Gustava. Złapała go za ramię i stanowczo odciągnęła od dziewczyny z którą
tańczył. Widziała niezadowolenie na jej twarzy, ale nic sobie z tego nie
robiła. Perkusista zdawał się nie zauważać, że miejsce brunetki w kusej mini
zastąpiła Inge. Spojrzał na nią niewidzącymi oczyma, po czym objął ją w pasie i
chciał porwać do tańca.
-
Jedziemy do
domu Gustav - oznajmiła, prowadząc go do loży.
-
Ale ja nie
chcę... - powiedział tonem małego dziecka, które nie chce zjeść groszku na
obiad. - Jesteś taka słodka...
-
Dzięki, ale
naprawdę lepiej będzie jeżeli pojedziemy do domu.
-
Naprawdę? - W
jego oczach zabłysły nieznane jej dotąd ogniki. - Pojedziemy do ciebie? -
Spytał z niedowierzaniem, obejmując ją mocno w pasie.
-
Tak,
pojedziemy do mnie - przytaknęła, czując, że tłumaczenie mu kim jest nie ma
najmniejszego sensu. A co do tego, że myli ją z dziewczyną w kusej mini, nie
miała wątpliwości.
-
Super! -
Wykrzyknął radośnie.
Widząc, że chłopak chce ją pocałować, przechyliła głowę w bok, tak, że jego
usta dotknęły jej policzka. Chciała, żeby Gustav ją pocałował, ale nie w taki
sposób. Pewnie jeszcze kilka miesięcy temu wykorzystałaby taką sytuację, ale
teraz zrozumiała, że i tak nic przez to nie osiągnie. A szybki numerek z
Gustavem już ją nie interesował.
* * *
Trzasnęła ze złością drzwiami, wchodząc do domu. Cieszyła
się, że ojciec pojechał w kolejną delegację. Nie wiedziała dlaczego tak nagle
szef zaczął go wysyłać w interesach po całych Niemczech, ale było jej to na
rękę, choć czasami czuła się samotna. W Hamburgu nadal nikogo nie znała, a na
dodatek pokłóciła się z Tomem. Może faktycznie nie powinna wspominać o Billu?
Ale z drugiej strony skoro zapewniał Mary Ann, że ją kocha, to dlaczego zostawił
ją jak niepotrzebną zabawkę? Podświadomie bała się, że z nią Tom uczyni tak
samo. A ona naprawdę się w nim zakochała do szaleństwa. Nie mówiła mu tego zbyt
często, żeby nie poczuł się zbyt pewnie, ale sądziła, że miłość wyrażają
bardziej czyny aniżeli słowa. A Tom zostawił ją dzisiaj i sam poszedł się
bawić!
-
Zakochał się
w niewłaściwej osobie! - Burknęła do siebie z wściekłością, nalewając do
szklanki mleko. - Jak on śmiał?! Idiota!
Włożyła szklankę do mikrofalówki, i stukając o jasny blat palcami,
wpatrywała się w szybkę, pilnując, aby mleko nie wykipiało. Już dawno nie była
taka zdenerwowana. Właściwie nie wiedziała czym to było dokładnie spowodowane.
Tym, że Tom zostawił ją na całą imprezę samą, czy jego słowami, że zakochał się
w niewłaściwej osobie. A może była tak naprawdę wściekła na siebie? Nie chciała
dopuszczać do siebie myśli, że Tom jest taki sam jak Bill, ale przecież byli
bliźniakami. Jednojajowymi. W świetle tego faktu, jej teoria, że starszy
Kaulitz może się zachować wobec niej tak jak Bill wobec Mary, wydawała jej się
całkowicie słuszna.
-
Cholera! -
Zaklęła, kiedy połowa mleka znalazła się na szklanym talerzyku.
Wytarła szklankę, i wstawiła do zlewu talerz. Rano umyje. Teraz chciała jak
najprędzej iść się umyć, a potem spać. Postanowiła, że dłużej nie będzie się
przejmowała Tomem. Jutro najwyżej przeprosi go za to co powiedziała o Billu i
znów wszystko będzie w porządku. Chyba, że chłopak nadal będzie uważał, że
zakochał się w niewłaściwej osobie...
Zabrała szklankę z mlekiem i udała się do łazienki. Zrzuciła z siebie
ubrania i weszła pod prysznic. Uśmiechnęła się do siebie czując jak ciepłe
krople otulają jej nagie ciało. Mogłaby stać tak przez całą wieczność, ale
czując, że powieki powoli zaczynają jej ciążyć, zakręciła wodę i obwinęła się w
brązowy, puchaty ręcznik. Gdy była w trakcie mycia zębów, usłyszała dzwonek u
drzwi. Uniosła jedną brew w górę, zastanawiając się kto może ją odwiedzać o tak
późnej porze. Czyżby jedną z sąsiadek naszło na pieczenie ciasta, a okazało
się, że nie ma cukru? Nie sądziła też, żeby ojciec już wrócił z delegacji. Tym
bardziej, że mężczyzna miał własny komplet kluczy.
Ze szczoteczką w buzi, wyszła na korytarz i otworzyła drzwi. Widząc na
progu Toma, natychmiast je zamknęła. Owszem, jeszcze chwilę temu sama chciała
go przeprosić, ale dopiero rano.
-
Nikola
otwórz! - Zawołał. - Nikola!
Uśmiechnęła się słysząc walenie do drzwi. Pewnie zaraz naprawdę przybędzie
jakaś sąsiadka, jednak nie w celu pożyczenia szklanki cukru, ale wyzwania ich,
że zakłócają ciszę nocną. Odłożyła szczoteczkę i wypłukała jamę ustną.
Poprawiła mokre włosy, a słysząc nawoływanie Toma postanowiła się nad nim
zlitować. Zresztą nie chciała wkroczyć z sąsiadami na ścieżkę wojenną.
-
Chcesz
wszystkich obudzić?! - Warknęła, zamykając za nim drzwi.
-
Jeżeli byłoby
to konieczne, nie mam nic przeciwko - uśmiechnął się łobuzersko.
-
Wariat! -
Zawołała, patrząc na niego karcącym wzrokiem. - Po co tutaj przyjechałeś?
Tom wzruszył ramionami, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Nawet
nie zauważyła kiedy chłopak objął ją czule w pasie i złożył na jej wargach
pocałunek. Położyła dłonie na jego torsie i delikatnie go odepchnęła.
-
Co ty
robisz?! - Powiedziała z naganą, choć to co uczynił Tom jej się spodobało. -
Myślisz, że możesz mnie olewać, nakrzyczeć, a potem jak gdyby nigdy nic
przyjechać w środku nocy i mnie całować?!
-
Tak właśnie
myślę - odparł, a kiedy zapadła miedzy nimi cisza, dodał cicho: - Nikola ja nie
jestem Billem, a ty nie jesteś Mary Ann. Dlaczego ciągle porównujesz nas do
nich?
-
Tom to nie
tak... - teraz była zmieszana. Odsunęła się od niego i trzymając kurczowo
ręcznik, którym była nadal obwinięta, usiadła na sofie w salonie. Podkurczyła
nogi i spojrzała przed siebie. Prosto na liliową ścianę. Może Tom miał rację?
-
Więc jak? -
Spytał, kucając przed nią. Widząc, że dziewczyna milczy, złapał ją za dłonie i
spojrzał na nią czule. Kochał ją, dlatego nie chciał, żeby rozstali się przez
jej głupie obawy. - Proszę, powiedz mi.
-
Tom ja nie
porównuję nas do Billa i Mary, ale...
-
Ale?
Nikola zaczerpnęła głęboki wdech, po czym spojrzała mu w oczy.
-
Jesteś jego
bliźniakiem, i choć nie wyglądacie, to naprawdę jesteście podobni do siebie...
-
Ale jaki to
ma...
-
Nie przerywaj
mi - uśmiechnęła się do niego blado. - Boję się, że kiedyś też mnie zostawisz
nie podając powodu, a ja będę się zastanawiała gdzie popełniłam błąd.
-
Nikola, nie
chcę ci obiecywać, że już zawsze będziemy razem, ale kocham cię i zrobię
wszystko, żeby to się nie wypaliło. Przecież wiesz o tym...
Brunetka pogłaskała go czule po policzku. Podniosła się z kanapy i z
uśmiechem usiadła na podłodze, naprzeciwko Toma.
-
Przepraszam -
powiedziała cicho. - Ja wiem, że to głupie, ale po prostu się boję... Kocham
cię zbyt mocno, żeby cię stracić. Ja... - przygryzła wargę. - Chyba nie
poradziłabym sobie wtedy, szczególnie po tym co stało się z moimi rodzicami...
-
Już dobrze...
- szepnął, przytulając dziewczynę do siebie i całując ją czule w głowę.
Powoli zaczynał rozumieć skąd biorą się jej obawy. On też zwątpił w miłość
kiedy jego rodzice się rozwodzili. Wtedy przyrzekł sobie, że nigdy się nie
zakocha, a już na pewno nie weźmie ślubu. I przez te wszystkie lata uważał, że
doskonale radzi sobie bez miłości. Śmiał się z Billa, kiedy ten przeżywał
kolejny zawód, albo stroił się godzinami przed lustrem zastanawiając się czy
spodoba się Inie. Następnie przyszła kolej na Mary Ann. Widząc co się dzieje z
bliźniakiem, kiedy dziewczyna dawała mu kolejnego kosza, był już pewny, że nie
chce się nigdy zakochać. Bo miłość zawsze kojarzyła mu się z cierpieniem. Ale
kiedy widział radość Billa, gdy wreszcie udało mu się z Mary, uznał, że on
również może spróbować kochać. Tym bardziej, że Nikola coraz bardziej
zaprzątała jego myśli i zagarniała dla siebie po kawałku jego serce.
Nikola podniosła głowę, spoglądając w błyszczące, czekoladowe
oczy Toma. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, unosząc lekko brodę. Chłopak
bez namysłu zwilżył wargi, po czym przyłożył je do słodkich ust Nikoli. Całował
ją powoli, rozkoszując się każdym muśnięciem. Choć nigdy nie uważał się za
romantyka, uwielbiał właśnie takie delikatne pocałunki, wyrażające całą miłość,
jaka była między nimi.
Czując gładkie dłonie Nikoli pod swoim obszernym T-shirtem, odsunął się od
niej i obdarzył uśmiechem. Dziewczyna korzystając z okazji, że Dreadowłosy jej
aktualnie nie całuje pozbyła się jego podkoszulka i zataczała kręgi palcami na
jego klatce piersiowej, badając po centymetrze jego ciało. Mimo, że nie byli ze
sobą długo, oboje doskonale wiedzieli co sprawia im przyjemność.
Mruknęła cichutko, gdy Tom ponownie ją pocałował, zsuwając z jej piersi
ręcznik. Przylgnęła do niego, gładząc dłońmi jego nagie plecy. Choć kochali się
już na wiele sposobów, ona uwielbiała pieszczoty takie jak w tej chwili.
Delikatne, niespieszne, pełne uczucia. Bo wtedy czuła, że kocha i jest kochana.
Odsunęła się od Toma i rozłożyła niczym kotka na miękkim, czarnym dywaniku.
Uśmiechnęła się kusząco do niego, wyciągając w jego stronę dłonie. Chłopak
odwzajemnił uśmiech, wpatrując się roziskrzonym wzrokiem w Nikolę. Jej
mlecznobiałe piersi połyskiwały delikatnie w świetle padającym z kinkietów, uda
nadal były zasłonięte brązowym ręcznikiem, który doskonale kontrastował z jej
karnacją. Dreadowłosy widząc jak dziewczyna przygryza wargę, złożył pocałunek
na jej łydce, kierując się ku górze. Zatrzymał się chwilę przy jędrnych
piersiach, aby następnie pieścić językiem podniebienie dziewczyny. Słysząc
ciche pomrukiwania Nikoli pozbył się spodni. Brunetka spojrzała na niego z
rozbawieniem, widząc, że ma na sobie obcisłe bokserki, zapewne należące do Billa.
-
A mówiłeś, że
nie lubisz jak cię gniecie... - wskazała palcem na czarny materiał, opinający
uda Dreadowłosego.
-
Bo nie lubię
- wzruszył ramionami. - Zapomniałem zrobić pranie.
Nikola podniosła się do pozycji siedzącej, uważnie przypatrując się Tomowi.
-
Wstań
kochanie, muszę ci się przyjrzeć - zaśmiała się. - To jedna z niewielu okazji,
kiedy widzę cię w bokserkach Billa.
-
Skąd wiesz,
że są Billa? - Spytał, marszcząc brwi.
-
Mam swoje
źródła - puściła mu oczko. - Pokaże mi się w końcu mój mężczyzna w bokserkach
brata?
-
Nie musisz mi
mówić, że wyglądam w nich jak idiota...
Brunetka zaśmiała się dźwięcznie, widząc zakłopotanie Toma. Nie sądziła, że
chłopak może tak szybko stracić swoją pewność siebie. Widząc, że Dreadowłosy
nadal siedzi, zarzuciła mu dłonie na szyję i przyciągnęłą do siebie. Kiedy
dotknęła plecami miękkiego dywaniku, musnęła usta Toma, po czym uśmiechnęła się
do niego uroczo.
-
Według mnie
wyglądasz bardzo seksi.
-
Żartujesz
sobie ze mnie?
-
Ani trochę. -
Odparła bawiąc się jego dreadami.
-
A co powiesz,
na pozbycie się ich?
-
Brzmi
kusząco...
Brunetka sięgnęła do bokserek, które miał na sobie i ostrożnie zsunęła.
Widząc ulgę na twarzy Toma, zaczęła się śmiać.
-
O wiele
lepiej...
-
Już cię nie
gniotą? - Zapytała z rozbawieniem.
-
Jakbyś
wiedziała... Nie śmiej się - skarcił ją, starając się powstrzymać od śmiechu. -
To poważna sprawa.
-
Z pewnością -
przytaknęła, bawiąc się rąbkiem ręcznika, który nadal ją okrywał. - Co powiesz,
na pozbycie się jeszcze tego?
-
Sądzę, że to
świetny pomysł.
Dziewczyna uniosła w górę biodra, umożliwiając Tomowi ściągnięcie z niej
ręcznika. Chłopak odrzucił go, wpatrując się jak urzeczony w nagie ciało
Nikoli. Brunetka, spuściła nieco wzrok. Nie wstydziła się już Toma, ale kiedy
wlepiał swoje czekoladowe tęczówki w ten sposób, czuła się nieco speszona.
Wiedziała jednak, że chłopak podziwia jej ciało, a ona nie chciała mu tego
zabraniać.
-
Jesteś
piękna... - usłyszała jego nieco chrapliwy głos, zupełnie jakby chłopak chciał
potwierdzić jej myśli.
Uśmiechnęła się do niego, przyciągając do siebie. Tom zatopił się w jej
wargach. Wzdłuż jego kręgosłupa przechodziło tysiące przyjemnych impulsików, a
krew w żyłach zaczynała powoli wrzeć. Czując jak Nikola zaczyna wiercić się
niespokojnie pod jego ciałem, a także coraz mocniejsze pulsowanie w podbrzuszu,
oderwał wargi od ust dziewczyny i spojrzał jej głęboko w oczy. W lekko
przymkniętych powiekami tęczówkach dostrzegł pozwolenie, a wręcz oczekiwanie.
Rozsunął szerzej nogi Nikoli i patrząc jej nadal w oczy, powoli wszedł.
Dziewczyna jęknęła kiedy się połączyli. Teraz byli jednym ciałem, jedną duszą.
Zaczął się poruszać, sprawiając, że oboje przenieśli się do raju. Nagle całe
otoczenie znikło, wszystkie głosy ucichły, oprócz ich jęków i przyspieszonych
oddechów. Była tylko ona i on. Wspinający się na szczyty rozkoszy.
-
Musimy
częściej się kłócić - pierwsza odezwała się Nikola. Wtuliła się w nagie ciało
Toma i delikatnie gładziła jego tors, pokryty kropelkami potu.
-
Dlaczego? -
Spytał, marszcząc śmiesznie brwi.
-
Lubię takie
godzenie się.
Pocałował ją w czubek głowy, gładząc jednocześnie dłonią jej nagie ramię.
Jeżeli wszystkie ich kłótnie miałyby kończyć się w ten sposób, to on nie miał
nic przeciwko nieustannym awanturom z Nikolą.
Słysząc, że oddech dziewczyny robi się coraz spokojniejszy, podniósł się z
podłogi. Brunetka spojrzała na niego, marszcząc brwi, tak jakby chciała zapytać
gdzie się wybiera Dreadowłosy. Ten tylko uśmiechnął się lekko i wziął ją na
ręce. Pocałował ją delikatnie w czoło, kierując się do sypialni dziewczyny.
Spanie na podłodze zdecydowanie nie należało do przyjemnych, ani romantycznych.
Położył ostrożnie Nikolę w łóżku i przykrył kołdrą.
-
Gdzie
idziesz? - Spytała, widząc, że chłopak nie kładzie się obok niej.
-
Jeżeli nie
masz nic przeciwko, wezmę prysznic.
-
Czekaj, mnie
też się przyda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz