Skinęłam nieśmiało głową wbijając w
niego wzrok. Stał przez chwilę bez ruchu, po czym usiadł i spojrzał na mnie z
niedowierzaniem. Poruszał kilka razy ustami, tak jakby chciał coś powiedzieć,
ale z jego krtani nie wydobył się żaden dźwięk.
-
Nie podoba ci się? - zapytałam wystraszona.
-
Nie... To znaczy... podoba mi się... - dodał szybko -
bardzo...
-
Czyli jednak ci się nie podoba - zrobiłam smutną minę
siadając obok niego. - Chciałam, żebyś się ucieszył, ale to był chyba zły
pomysł...
Bill podniósł się z miejsca i kucnął
przede mną. Wygiął moją dolną wargę i z uwagą przyglądał się japońskim
literkom, które przed paroma minutami wytatuował mi Ebrulf.
-
Eb to jest zajebiste! - Wykrzyknął uradowany po ponad
minutowych oględzinach mojego tatuażu.
-
Dzięki - odparł z uśmiechem. - Tatuujesz sobie coś
jeszcze, czy schować sprzęt?
-
Już nic - powiedziałam cicho. - Dzię...
-
Nie chowaj jeszcze - przerwał mi Bill. - Ja też chcę
dziarę. Taką samą jak ma Mary Ann.
-
Też chcesz mieć napisane „Bill” na wardze? - spytałam ze
śmiechem. Czarny jest egoistą, ale nie sądziłam, że aż takim...
-
Nie! Oczywiście, że nie! - zaoponował. - Ty masz moje
imię, więc ja chcę twoje.
-
Jesteś tego pewny? - Zmarszczyłam brwi. - To już ci tak
zostanie...
-
Tobie również - musnął moje usta swoimi, ale kiedy cicho
syknęłam z bólu momentalnie się odsunął, a na jego twarzy pojawiło się
zmartwienie. - Przepraszam. Bardzo zabolało?
-
Troszeczkę. Ebrulf za ile... - przerwałam w pół zdania
widząc, że mężczyzny nie ma w pomieszczeniu.
Bill pocałował mnie czule w policzek i
delikatnie odchylił moją wargę, uważając aby nie sprawić mi bólu. Chociaż
właściwie to nie było potrzebne, gdyż warga niemiłosiernie mnie piekła. Bez
znaczenia czy ją dotykał czy nie.
-
Kochanie ten tatuaż jest śliczny! - ekscytował się. - To
najwspanialsza rzecz jaką kiedykolwiek, ktokolwiek dla mnie zrobił! Przebiłaś
nawet Toma!
-
A cóż takiego wspaniałego zrobił Tom?
-
Wszystko - odparł tajemniczo.
-
Czyli?
-
Gdybym zaczął wyliczać, pewnie nie skończyłbym do poniedziałku,
więc wolę pohamować tym razem moje gadulstwo, żeby powiedzieć ci jak bardzo cię
kocham.
-
Też cię kocham - pogłaskałam go czule po policzku. -
Najbardziej na świecie dzióbku...
Cmoknęłam leciutko jego wargi swoimi.
Miałam ochotę, żeby pocałować go znacznie namiętniej, ale nie bardzo pozwalała
mi na to piekąca warga.
-
Koniec tych czułości moi kochani - zawołał Ebrulf
wchodząc do pomieszczenia. - Później sobie poromansujecie - podał Billowi jakąś
karteczkę. - Tak wygląda imię Mary Ann zapisane w kanji.
Czarny bez słowa kiwnął głową i usiadł
obok mnie wydymając wargę. Najwyraźniej napis mu się podobał. Wyciągnęłam z
jego dłoni kawałek papieru i przyjrzałam się znaczkom.
-
Kochanie? - spojrzałam bacznie na Billa. - Naprawdę
jesteś pewny, że chcesz sobie wytatuować moje imię? Wiesz przecież, że nie
musisz tego robić...
-
Gdybym nie chciał, to możesz być pewna, że nie zrobiłbym
tego. Jednak kocham cię i bardzo tego chcę - cmoknął mnie w policzek, a ja się
zasępiłam. Przecież wytatuowanie tylu literek będzie go strasznie bolało!
-
A gdybyś wytatuował sobie tylko „Mary”? - zaproponowałam
chcąc oszczędzić mu choć trochę cierpienia.
-
Nie - pokręcił zdecydowanie głową. - Chcę twoje pełne
imię.
-
No dobrze... Jeżeli tylko tego chcesz... Obyś nie
żałował...
-
Czemu miałbym żałować? - spytał marszcząc brwi.
-
Zobaczysz - odparłam tajemniczo. Zaraz sam się przekona
jak to cholernie boli.
-
Wygnij usta - polecił Ebrulf. - O tak...
Obserwowałam jak mężczyzna rysuje na
dolnej wardze Billa niebieskim markerem z cienką końcówką znaczki, mające być
moim imieniem zapisanym w kanji. Kiedy wbijał igłę w skórę Billa, ten nawet się
nie poruszył. Nie byłam w stanie uwierzyć, w to, że Czarnego ani trochę nie
boli wtłaczanie barwnika w jego komórki. Jednak wyglądał na niewzruszonego. A może
tylko udaje?
-
Długo jesteście ze sobą? - spytał Ebrulf nie przerywając
tworzenia nowego tatuażu Billa.
-
Właściwie to nieco ponad tydzień... - odpowiedziałam
nieco zakłopotana.
Tydzień bycia razem to zdecydowanie
zbyt krótki okres czasu na to, aby tatuować sobie imię ukochanego na ciele, ale
jakkolwiek szczeniacko to zabrzmi wiem, że kocham Billa i nie chcę być już z
nikim innym. Nie wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość za kilkadziesiąt
lat, czy będę wtedy jeszcze z Czarnym, ale jestem pewna, że zrobię wszystko co
tylko będę mogła, abyśmy byli szczęśliwi razem za pięć, dziesięć czy
pięćdziesiąt lat.
-
Nie za wcześnie na tatuaże? - zapytał po chwili milczenia
zupełnie tak, jakby czytał mi w myślach. Widząc, że Bill chce coś powiedzieć,
dodał: - Nie odzywaj się teraz młody. Wygadasz się jak skończę.
-
Może i za wcześnie - wzruszyłam ramionami. - Ale kocham
tego czarnego aniołka... - spojrzałam czule na Billa, który złapał mnie za
rękę. Widziałam jak w jego oczach pojawiają się wesołe iskierki.
-
Obyś nie okazała się zakochaną w Billu fanką, która leci
na jego pieniądze i sławę. Przez łóżko do serca, a raczej portfela.
Czarny ścisnął mocno moją dłoń, patrząc
na Ebrulfa z nienawiścią pomieszaną z rządzą mordu. Wręcz czułam, że chce mu
coś odpowiedzieć, ale równie dobrze zdawał sobie sprawę z tego, iż nie może
tego uczynić w tej chwili.
-
Gdybyś nie robił teraz Billowi tatuażu dostałbyś w twarz
- rzuciłam gniewnie.
-
Wyluzuj - roześmiał się. - Życzę wam szczęścia. Nie
chciałbym jednak, żebyś okazała się tanią panną, jakich ostatnio sporo tutaj
przyjeżdża. Nie chcę, żebyś złamała mu serce odrzucając jego miłość jak kundla,
który się pałęta pod nogami. To dobry dzieciak.
Siedziałam w osłupieniu. Nie wiedziałam
co mam powiedzieć. Nie chciałam się bronić mówiąc, że naprawdę kocham Czarnego,
bo tylko pogorszyłabym tym sytuację, a Ebrulf korzystając z tego, że Bill nie
może nic zrobić atakowałby dalej. Wiedziałam, że ludzie będą mnie krytykowali,
a znaczna większość fanek wyzywała od najgorszych, ale w życiu nie powiedziałabym,
że ten miły mężczyzna, który na początku okazywał mi sympatię, będzie jedną z
tych osób. I to dlaczego? Bo usłyszał, że jestem z Billem zaledwie od tygodnia?
Ale przecież oboje kochaliśmy się już wcześniej! Dużo wcześniej!
Z oszołomienia wywołanego słowami
mężczyzny wyrwał mnie dopiero jego niski głos oznajmiający, że skończył
tatuować Billowi moje imię. Czarny wyszarpnął z mojej ręki swoją dłoń i nie
zważając na nic podszedł do kolegi. Zgiął palce w pięść i uderzył z całej siły
w twarz tatuażystę. Ebrulf złapał się za nos, z którego zaczęła cieknąć cienkim
strumyczkiem krew.
-
Wybacz stary, ale nikt nie będzie mówił źle o mojej
dziewczynie - Przytulił mnie mocno do siebie i poprowadził w stronę wyjścia. -
Zostawię ci kasę na biurku.
* * *
Nikola
usadowiła się wygodnie na metalowym krzesełku w klubie Rock’s One i wpatrzyła w
scenę, na której za chwilę miał się pojawić zespół ojczyma bliźniaków. Nie
miała ochoty przyjeżdżać do zadymionego klubu, ale może choć przez moment
przestanie myśleć o rozwodzie rodziców i swojej przeprowadzce do Hamburga? Choć
nie okazywała tego nikomu, a już szczególnie Tomowi czuła jak żal do matki
rozrywa ją od środka. Najchętniej by jej wszystko wygarnęła! Jak mogła zdradzać
ojca przez tyle czasu?! A w dodatku zajść w ciążę z własnym szefem?! I przy
okazji zrujnować jej życie?!
Nienawidziła jej za to co zrobiła, ale
jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że okazywanie wrogości rodzicielce
nic nie da. Niech jednak nie liczy na to, że będzie się zachowywała jak
kochająca córeczka, która niezmiernie cieszy się z faktu, iż zostanie starszą
siostrą! Na początku, kiedy się o tym dowiedziała czuła żal i bezsilność, które
teraz ustąpiły miejsca bezgranicznej złości. Nie zamierzała więcej płakać!
Wylała przez matkę wystarczająco dużo łez odkąd wróciła z Paryża!
Tom
chciał złapać ukochaną za dłoń, czując jednak, że jej palce są zaciśnięte mocno
w pięści spojrzał na nią uważnie. Wiedział, że stało się coś poważnego, coś co
jej nie daje spokoju, ale nie chciał wypytywać. Miał nadzieję, że dziewczyna
sama zdradzi mu powód swojego smutku, a kiedy już się tak stanie razem uporają
się z jej problemem.
-
Uśmiechnij się kochanie - szepnął jej do ucha, cmokając
czule w policzek. - Wszystko się ułoży...
-
Co ty możesz wiedzieć?! - spytała zirytowana, tym, że Tom
ciągle ją pociesza. - Jesteś wyrocznią, że tak mówisz?!
-
Nie jestem wyrocznią, ale wiem, że stało się coś
poważnego i wiem też, że nie chcesz mi powiedzieć co to takiego. Nie będę się
upierał. Powiesz jak zechcesz, ale denerwuje mnie, że mi nie ufasz! Jesteśmy
razem...
-
Kto ci powiedział, że jesteśmy razem, co?! - przerwała
mu. - Z tego co wiem nie mówiłam nic o tym, że jestem twoją dziewczyną! Wręcz
przeciwnie!
-
Ale mówiłaś, że mnie kochasz - obstawał przy swoim, ale
widząc jej gniewny wzrok poczuł jak się w nim gotuje ze złości. - Jednak znając
ciebie pewnie tylko się tak drażniłaś. „Powiem Tomowi, że go kocham, a on
będzie na każde moje skinienie” - przedrzeźniał ją. - „Mówię ci Mary on robi to
co chcę. Zachowuje się jak dobrze wytresowany piesek” - zaśmiał się sztucznie.
-
Tak uważasz? - spytała lustrując go swoim bystrym
wzrokiem.
-
Nie! Nie uważam tak do cholery! - wykrzyknął. - Nie
chcesz ze mną być ok., do niczego nie zmuszam, ale nie traktuj mnie do cholery
jak psa, który jest dobry jedynie do głaskania! Spójrz na swoje zachowanie! Raz
potulna, kochająca dziewczyna, a drugi humorzasta panna! Zdecyduj się wreszcie
dziewczyno!
-
Przepraszam... ja...
-
Nie chcę, żebyś przepraszała, tylko się wreszcie
zdecydowała! Ja też mam swoje nerwy!
Czując jak pod powiekami gromadzą jej
się łzy wstała z krzesełka i szybkim krokiem udała się do wyjścia z klubu.
Kiedy orzeźwiające, nocne powietrze dotarło do jej nozdrzy poczuła się nieco
lepiej. „Zachowuje się jak głupia małolata, która przechodzi okres buntu!” - pomyślała.
Nie powinna wyżywać się na Tomie, w końcu on nie jest niczemu winny. To jej
mama zawiniła zachodząc w ciążę, a do tego te zdjęcia...
Usiadła na pobliskiej ławeczce i
podkurczyła nogi opierając brodę o swoje kolana. Była wdzięczna ojcu, że załatwił
jej wakacje nieco ponad miesiąc wcześniej. Nie miała pojęcia jak tego dokonał,
ale nie interesowało ją to. W życiu nie przypuszczała, że znanie Tokio Hotel
jest takim stresem. Gdzie się nie ruszyła ludzie albo wytykali ją palcami, albo
prosili aby poznała ich z chłopakami. Nie wspominając nawet o głupich tekstach
rzucanych przez męską część populacji szkolnej. Jak Mary to znosiła? Przecież
ją musieli atakować o wiele bardziej po tych zdjęciach, na których całowała się
z Billem! Owszem wspominała, że znaczna większość jej tak zwanych koleżanek i
kolegów się od niej odwróciła, ale nigdy nie skarżyła się na to. A może w
Polsce było zupełnie inaczej? Może tam ludzie byli bardziej tolerancyjni jeżeli
chodzi o Tokio Hotel? Nie miała pojęcia, ale już pojutrze się o tym przekona na
własnej skórze.
Spojrzała przed siebie, a kiedy
dostrzegła Toma idącego w jej stronę ze spuszczoną głową i z dłońmi wsadzonymi
w kieszenie swoich obszernych spodni uśmiechnęła się lekko. Chłopak z
westchnięciem usiadł na ławce obok niej i bez słowa wpatrzył się w bliżej
nieokreślony punkt, którym równie dobrze mógł być jakiś samochód, budynek czy
drzewo.
-
Tom? - przerwała ciszę. Chłopak spojrzał w jej orzechowe
tęczówki, a kiedy nic nie odpowiedział, kontynuowała: - Masz rację, powinnam się
zdecydować. Właściwie to już się zdecydowałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz