Widząc porozstawiane w pokoju szklanki
z różowymi świecami, do których Tom dodatkowo wsypał białe kwiaty jaśminu i
wsadził po jednej róży takiej, jaką dostała przed chwilą, zastygła w bezruchu.
Wzrok Nikoli przesunął się teraz na materac. Była na nim ta sama turkusowa
pościel, na której kochali się wczoraj, ale teraz wydawała się zupełnie
odmienna; tworzyła doskonały kontrast z delikatnymi płatkami jaśminu, ułożonymi
w serce. Jej wargi wyginały się powolutku w górę. Nie sądziła, że Tom
kiedykolwiek przygotuje dla niej coś takiego; a już w szczególności w ciągu niespełna
dwudziestu minut!
Obróciła
głowę w jego stronę. Twarz Toma delikatnie oświetlały blade płomienie świec,
zaś w tęczówkach koloru gorzkiej czekolady widniały iskierki pożądania.
Zarzuciła mu ręce na kark nieśmiało się uśmiechając.
-
Podoba ci się? -
spytał wpatrując się w jej orzechowe oczy.
-
Jest cudownie. -
Musnęła lekko jego wargi swoimi. - Kocham cię.
-
Ja ciebie też,
aniołku.
Pochylił
się tak, że ich nosy się stykały. Ich spokojne oddechy zmieszały się ze sobą,
tak jakby tworzyły jedność. Położył dłonie na jej talii i musnął lekko słodkie
wargi Nikoli swoimi. Z początku nieśmiały pocałunek, zaczął przeradzać się w
coraz gwałtowniejszy; zachłanniejszy. Tak jakby to miał być ich ostatni
pocałunek. A tak przecież nie było! Przed nimi jest jeszcze wiele pięknych
momentów!
Wsunął dłonie pod czarny sweterek
Nikoli, gładząc jej nagie plecy. Dziewczyna odsunęła się od niego, aby
zaczerpnąć tchu. Zaczął obsypywać pocałunkami każdy milimetr jej twarzy,
pomijając jedynie usta. Nikola wydawała z siebie ciche pomruki zadowolenia.
Zsunęła ręce z jego karku i włożyła pod obszerny t-shirt, przesuwając po jego
klatce piersiowej swoimi smukłymi palcami. Podciągnęła w górę kawałek zbędnego
materiału, który w sekundę później leżał na podłodze. Zaczęła błądzić swoimi mokrymi
ustami po nagim torsie Toma. Wysunęła koniuszek języka podrażniając jego sutki.
Westchnął cicho. Kochał Nikolę tak jak jeszcze żadną dziewczynę do tej pory.
Wiedział, że zwariuje bez niej, ale równie dobrze wiedział, że nie ma
możliwości, aby się nie rozstawali na te kilka tygodni.
Ściągnął
z niej czarny sweterek, a jego oczom ukazały się kształtne piersi dziewczyny,
które podtrzymywał koronkowy biustonosz. Muskał dekolt ukochanej zostawiając na
nim mokre ślady, od których odbijały się blade refleksy światła padające z
palących się świec. Brunetka złapała jego twarz w dłonie unosząc ją w górę.
Chwilę patrzyli sobie w roziskrzone oczy, po czym ich wargi spotkały się w
namiętnym pocałunku. Ich wygłodniałe dłonie badały nawzajem swoje rozgrzane
ciała. Uwolnił jej piersi spod stanika. Położył ją delikatnie na materacu.
Przez chwilę przyglądał się z uwielbieniem jej lekko połyskującej, w bladym
świetle rzucanym przez świece skórze. Nikola wyciągnęła do niego dłonie
uśmiechając się czarująco. Posłusznie położył się na niej, opierając swój
ciężar na zgiętym kolanie i rękach. Obsypywał pocałunkami delikatną skórę jej
piersi. Jej ciche pojękiwania rozpalały jeszcze bardziej jego zmysły. Wysunął
język zjeżdżając nim w dół. Przez moment całował jej płaski brzuch.
Niecierpliwymi palcami zaczął odpinać guziczki jej spodni. Zsuwał z niej powoli
jeansy, muskając wargami każdy nowoodkryty fragment jej ciała. Dziewczyna
pozostała w samych koronkowych majteczkach, które leciutko prześwitywały,
ukazując jej najwrażliwsze miejsce; miejsce spełnienia i dzikiej rozkoszy.
Ukochana wsunęła dłonie w jego związane w kucyk dready i zaczęła się nimi
bawić. Gdy pocałował ją ponownie w usta przetoczyła się na niego. Rozpoczęła
wędrówkę swoimi słodkimi wargami po jego rozpalonym ciele. Pomógł jej ściągnąć
z siebie spodnie w rozmiarze XXL. Nikola uśmiechnęła się do niego łobuzersko
zdejmując z niego również beżowe bokserki. Jej oczom ukazała się jego
nabrzmiała już męskość. Niepewnie złożyła pocałunek na samym koniuszku. Jęknął
pod wpływem tej przyjemności. Wiedział jednak, że nie chce w ten sposób przeżyć
tej chwili.
-
Nikola nie tak...
- jego głos był zachrypnięty. - Chcę być w tobie...
-
Ciii... - Uciszyła
go nie przerywając pieścić jego najwrażliwszego miejsca.
Teraz
to ona rządziła. Miało być tak jak ona chciała. Jęki chłopaka stały się coraz
głośniejsze, aby po chwili jego ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz. Nikola
spojrzała na niego z uśmiechem. Przysunęła się do jego twarzy i pocałowała w
usta dając mu poczuć jego słonawy smak. Rozchylił delikatnie językiem rozkoszne
wargi ukochanej, penetrując ich wnętrze. Przetoczył się na nią, muskając teraz
jej brodę, szyję, dekolt, dwa urocze wzgórki, które rozkosznie sterczały,
brzuch, uda, łydki, aż wreszcie dotarł do stóp. Wrócił tą samą drogą rzeźbiąc
na jej ciele mokre ślady, od których odbijało się delikatne światło świec.
Ściągnął z dziewczyny koronkowe majteczki. Nikola przyciągnęła go do siebie
całując w usta. Naciągnął na siebie prezerwatywę i zanim się w nią wsunął
spojrzał w jej orzechowe tęczówki, które uroczo błyszczały. Jęknęła głośno
czując go w swoim ciepłym wnętrzu. Splotła nogi na jego lędźwiach. Zaczął się
leniwie poruszać patrząc na jej śliczną twarz okoloną długimi brązowymi
kosmykami, w które wplątało się kilkadziesiąt białych kwiatów jaśminu.
Wyglądała tak pięknie. Jego Nikola... Jego ukochana... Jego bogini...
Ich
usta ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku, zaś na rozpalonych ciałach
zaczęły pojawiać się pierwsze krople potu. Czując, że nie wytrzyma długo
przyśpieszył nieco tępa. Dziewczyna wiła się pod nim z rozkoszy, co jakiś czas
wypowiadając jak w gorączce jego imię. W chwili największej ekstazy, którą
przeżył chwilę przed ukochaną spojrzał w jej zamglone oczy, okolone długimi
rzęsami. Spełniony, a zarazem szczęśliwy wysunął się z niej, rzucił
prezerwatywę gdzieś na podłogę i położył się obok dziewczyny, którą tak bardzo
kochał. Nikola ułożyła wygodnie głowę na jego wątłym torsie i delikatnymi
ruchami dłoni gładziła jego wilgotną od potu skórę.
-
Kocham cię
skarbie. - Pocałował ją w czubek głowy, przykrywając ich nagie ciała turkusową
kołdrą.
-
Ja ciebie też... -
mruknęła wtulając się w niego mocniej. - Twoja mama... nie będzie miała nic
przeciwko temu, że u ciebie nocuję? - Spytała niepewnie.
-
Nie. - Uśmiechnął
się do siebie lekko, choć wcale nie był tego taki pewny. Teraz jednak to było
jego najmniejsze zmartwienie.
-
Ale na pewno? Nie
chcę, żebyś się z nią kłócił.
-
Nie bój się. -
Odsunął z jej twarzy splątane kosmyki. - Nie zrobi mi awantury. Nie jestem już
czternastolatkiem.
* * *
Siedział na tylnym siedzeniu w
samochodzie Gordona i wpatrywał się w szybę, na której co rusz osadzały się
nowe kropelki spadające z ciężkich, deszczowych chmur stłoczonych nad
Magdeburgiem. Dochodziła już prawie pierwsza w nocy, ale nie miał ochoty na
położenie się w ciepłym łóżku i przeniesienie do krainy sennych marzeń. Jego
umysł w całości zaprzątała tylko jedna myśl: „Mary Ann wyjedzie za kilka
godzin, a ja pojutrze muszę być we Wiedniu na Amadeus Award”. Potem czekały go
dwa koncerty w Bonn, Comety, kolejny koncerty... A w międzyczasie będzie musiał
udzielić kilku wywiadów i zapewne pozować do kolejnych sesji zdjęciowych.
Wakacje się skończyły. Czas wrócić do ponurej rzeczywistości. Jednak czy aby na
pewno takiej ponurej? Jego życie było przecież pełne barw! Robił to co kochał,
a także wiedział, że Mary Ann odwzajemnia jego uczucia. Czy mógł chcieć czegoś
więcej? Jego wszystkie marzenia się spełniły. Dlaczego w takim razie w głowie
aż kłębi mu się od czarnych myśli?
Do tej pory nie miał pojęcia czy
witaminy dla kobiet w ciąży należały rzeczywiście do Mary, a co ważniejsze czy
zażywa je dlatego, że spodziewa się dziecka. Mógł oczywiście spytać o nie w
każdej chwili ukochaną, ale bał się tego co mu odpowie. Nie chciał, aby jego
najgorsze przypuszczenia okazały się prawdziwe. Nie miał pojęcia jaka byłaby
jego reakcja gdyby blondynka odpowiedziała na jego pytanie twierdząco, ale
sądził, że nie byłby w stanie jej od razu tego wybaczyć. Nie dlatego, że jest
brzemienna, ale dlatego, że ukrywała przed nim ten dość istotny fakt. Zdawał
sobie sprawę z tego, że bajka w jakiej się znaleźli przez te kilkadziesiąt dni
skończyłaby się w trybie natychmiastowym, a jej miejsce zająłby prawdziwy
horror. A przynajmniej dramat.
-
Bardzo dziękuję,
że państwo się zgodzili, żebym mogła przenocować u Billa. - Ciepły głos
ukochanej wyrwał go z ponurych myśli.
Złapał
ją mocno za rękę i uśmiechnął się do niej lekko. Nie wyobrażał sobie tego, że
mógłby ją kiedykolwiek stracić. A już tym bardziej przez to, że jest w ciąży z
innym.
-
Nie ma za co
kochanie - pani Trümper odwróciła się do nich. - Jesteś zawsze mile widziana w
naszym domu. A ty - zwróciła się do syna, groźnie marszcząc przy tym brwi -
masz być grzeczny.
-
Ja zawsze jestem
grzeczny - mruknął niewyraźnie.
-
Mówię poważnie, bo
inaczej będziesz spał w garażu - zagroziła. - To samo tyczy się Toma.
-
Mamo... - jęknął,
bo wiedział do czego zmierza ta rozmowa. A w tej chwili nie miał na nią
najmniejszej ochoty.
-
Nie mamuj mi tu!
Mam już dość czytania o tym, że mój syn zachowuje się jeszcze gorzej niż
Casanova.
-
Przecież Tom już
ci tłumaczył, że on nie...
-
Opinia pozostaje
opinią - przerwała mu. - Co z tego, że nie robił tego z tymi dwudziestoma
pięcioma pannami, skoro wszyscy w to wierzą?! To tak jakby to zrobił. Zresztą
jak chce niech sypia i z pięćdziesięcioma, ale ja nie chcę o tym wiedzieć!
Dalszy
wykład pani Trümper, przerwał Gordon, który oznajmił,
że już dojechali.
-
Bill otwórz bramę
- poleciła rodzicielka.
Wysiadł
niechętnie z ciepłego, a przede wszystkim suchego wnętrza samochodu i skierował
swoje kroki do drewnianego płotu. Otworzył bramę, a kiedy Gordon wjechał na
podwórko szybko zamknął dwa skrzydła i czym prędzej pobiegł do domu. Wszyscy
byli już w holu; łącznie ze Scottym, który wesoło merdał ogonem. Podrapał czule
psiaka za uszami.
-
Tom! - zawołała
mama bliźniaków. - Byłeś ze Scottym na dworze?!
Kiedy
nie było odpowiedzi, kobieta skierowała się w stronę drzwi od jego pokoju.
Bill, spanikowany podbiegł do mamy. Domyślał się co Tom robi albo robił z
Nikolą, a to z pewnością nie był odpowiedni widok dla ich mamy!
-
Sam pójdę do Toma,
a ty idź sobie usiąść - powiedział przymilnie. - Pewnie jesteś zmęczona.
-
Bill? Czy ty
chcesz znowu kryć swojego brata? - Spytała unosząc w górę jedną brew.
-
Skądże znowu -
uśmiechnął się niewinnie. - Chciałem tylko zamienić z nim dwa słówka.
-
No dobrze. To ja
zrobię herbatę i może jeszcze jakąś kolację, bo wyglądasz jakbyś miał
anoreksję.
-
Ale już jest
późno. Nie kłopocz się.
-
Bill! Co w ciebie
wstąpiło?!
-
Nic mamo, to ja
pójdę do Toma.
Kobieta
skinęła głową, a on podbiegł do drzwi prowadzących do pokoju bliźniaka. Zapukał
cicho, a kiedy odpowiedziała mu cisza, chwilę się zawahał. Mógłby wejść, ale
nie chciał przyłapać Toma w niedwuznacznej sytuacji, a to, że coś się wydarzyło
między nim, a Nikolą było tak pewne jak to, że Mary już za kilka godzin
wyjedzie do Polski. W końcu wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon i wykręcił
numer bliźniaka. Usłyszał cichą melodyjkę dobiegającą zza zamkniętych drzwi i
krzątaninę.
-
Co chcesz? -
usłyszał w słuchawce zaspany głos brata.
-
Wejść do twojego
pokoju, mogę? - spytał, zdając sobie sprawę, że to musiało zabrzmieć niezwykle
głupio, ale nie miał czasu na dokładne tłumaczenie bliźniakowi o co mu chodzi.
-
Możesz...
Rozłączył
się nie zwracając uwagi na to, że bliźniak jeszcze coś mówił. Nacisnął klamkę i
wszedł do środka. Tak jak się spodziewał na materacu Toma spała Nikola, otulona
jedynie turkusową kołdrą, zaś Dreadowłosy stał przed nim ubrany w bokserki,
które miał założone na lewą stronę. Westchnął głośno opuszczając ręce w dół.
Dobrze, że mama nie upierała się, żeby samej przyjść do pokoju Toma. Wtedy z
pewnością wybuchłaby awantura na miarę trzeciej wojny światowej.
-
Ubieraj się. -
Powiedział obrzucając pokój badawczym spojrzeniem. - Nie wiedziałem, że z
ciebie taki romantyk. Zawsze mówiłeś, że świeczki i kwiaty to tandeta.
-
Najwyraźniej
zmieniłem zdanie. Czemu zawdzięczam twoją wizytę, braciszku? - spytał tonem
świadczącym o tym, iż najlepiej będzie jak Bill już sobie pójdzie.
-
Oczywiście nie
przeczytałeś SMSa, którego ci wysłałem... - westchnął. - Ubieraj się bo mama
przyjechała! Jak zobaczy, że śpisz nagi z Nikolą w jednym łóżku to wyrzuci was
do garażu!
Dreadowłosy
mruknął coś niezrozumiałego zakładając na siebie obszerne spodnie i bluzkę z
krótkim rękawkiem. Zanim wyszedł z pokoju rzucił jeszcze tęskne spojrzenie
Nikoli. Chciał spędzić tę noc w jej ramionach, ale wolał nie ryzykować. Mama
rzeczywiście mogłaby wpaść w szał, gdyby zobaczyła ich w jednym łóżku czule do
siebie przytulonych.
Wszedł do kuchni przeciągle ziewając.
Było już pół do drugiej! Czemu mama nie mogła uznać, że śpi? Tym bardziej, że o
tej godzinie nie jest to niczym szokującym.
-
Mam nadzieję, że
byłeś grzeczny - zlustrowała go swym bystrym wzrokiem. - Gdzie są szklanki?
-
U mnie w pokoju -
odparł niepewnie. - Przyniosę rano, bo nie chcę budzić Nikoli.
-
A byłeś ze Scottym
na dworze?
Zerknął
na psiaka, który merdał wesoło ogonem potrącając to jego, to Billa nosem.
Najwyraźniej miał ochotę wyjść na zewnątrz.
-
Nie. Zobacz jak
pada deszcz - wskazał dłonią okno, na którym osadziły się krople deszczu.
-
To co? Ja mam z
nim wyjść? - Spytała z nutką pretensji w głosie.
-
Nie - wtrącił
Bill. - Ja z nim pójdę. Chodź Scotty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz